"Kim jesteś?!"

70 5 1
                                    

Fitz POV:

Sophie kiedy byłem w drodze do skok mastera, powiedziała bym zjawił się później. Była dość nerwowa gdy to mówiła. Zapytam ją gdy już będę.

- Havenfield! - zawołałem, i jeden kryształ obniżył się, i ukazała się wiązka światła. No to idę.

.

.

.

Nadal nie mogę uwierzyć, w to co widziałem. Havenfield, nie dało się tak już nazwać. Wszystkie klatki wyotwierane, a zwierząt nie było. Biegnę. Jak klatki otworzone były, to co się stało z Sophie? Gdy dotarłem zamurował mnie ten widok. Ich dom miał wszystkie okna powybijane. Weszłem do domu, był cały w rozsypce. Różne wazony, i inne rzeczy porozbijane i porozrzucane po podłodze. Idę dalej, w stronę pokoju Grady'ego i Edaline. Zostali... zamordowani? Biegnę na drugie piętro, zobaczyć czy z Sophie wszystko w porządku. Nigdzie jej nie było, lecz usłyszałem dźwięk. Podłoga zaskrzypiała. Odwróciłem się i zobaczyłem postać w kapturze.

- Kim jesteś?! - nie dostałem odpowiedzi, jedynie lekki śmiech. Wszędzie było ciemno i mrocznie, więc nie mogłem zauważyć twarzy. Ale nie miałem czasu na myślenie. Ta postać zaatakowała mnie, więc musiałem zrobić unik. Sam wyprowadziłem parę ciosów, ale każdym chybiłem. Wpadłem na genialny plan. Chwyciłem tą osobę za ramiona i ją przygwoździłem do ziemi, a sam na niej usiadłem. Pstryknąłem palcami, by podnieść rolety. Gdy już było widocznie, zdjąłem z tej osoby kaptur i ujrzałem...

-Sophie?! - co ona tutaj robi? 

- Hejka - pogodnie się uśmiechnęła

- Ale co ty tu robisz? Grady i Edaline, wszystkie zwierzęta... - nagle mi przerwano.




- To był prank!! - Sophie się zaśmiała. - Zwierzęta żyją, przenieśliśmy je do zaskokująco do Candleshade, bo Keefe chciał pomóc w pranku. A co do mamy i taty, to tylko sztuczna krew. Chciałam by udawali martwych, dopytywali mnie o co chodzi, ale w końcu się zgodzili. - Odetchnąłem z ulgi.

Sophie POV:

Ja jak to ja w tym miejscu byłabym teraz strasznie zarumieniona. Ale przez ten czas nauczyłam się kontrolować swoje emocje. Jestem ciekawa jak bardzo zarumieni się Fitz, jak się dowie, że w momencie gdy mnie powalił na ziemię, to cały czas trzymał mój biust. O mój Bronte, teraz tylko się nie zaśmiać.

Podniosłam rękę, i wskazałam Fitzowi gdzie znajdują się jego ręce. Gdy tylko zobaczył lekko odskoczył, i zarumienił się.

- Błagam powiedz, że to nagrałaś Biana! - krzyknęłam. Z kątu pokoju pojawiła się siostra Fitza, trzymająca telefon w ręku.

- Nagrałam!! - zaśmiała się. Po chwili wstaliśmy. Wytłumaczyłam Fitzowi jego błędy gdy mnie atakował. Zeszliśmy na dół do Grady'ego i Edaline, żeby nam pomogli sprzątać. Po półtorej godziny wszystko było posprzątane. Zaczęliśmy z Sandorem trening. Najbardziej wykończony był Fitz. W sumie nie dziwię się mu. Gdy już skoczyli, poszłam z Sandorem i rodzicami do Candleshade, odebrać zwierzęta. Nie było tak łatwo. Keefe nie chciał nas wpuścić, bo żądał historii jak potoczył się prank. Śmiał się z Fitza niemiłosiernie. Gdy Grady usłyszał o tym gdzie Fitz miał swoje ręce, zaczął z  Sandorem jakieś spiski robić przeciwko "nie temu chłopakowi". W końcu transport zwierząt został ukończony. Wykończona dzisiejszym dniem, poszłam się wykąpać, z myślą o tym by nadal tu poczuć ręce Fitza. CZEKAJ SOPHIE CO-?

Moi mili zadawajcie pytanka bo tak nudno mi:33

Tylko niech się nie rozpadnie - SophitzTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang