Rozdział 16: "Zmęczeni, ale gotowi na powrót"

43 7 44
                                    

Pov Bartek
- Coś ciemno się tutaj zrobiło. Dajcie mi jakieś patyki, a zrobimy ognisko - powiedział, a my podaliśmy mu wspomniane przedmioty. Nagle on rozniecił swoimi dłońmi ogień, który skierował w ich stronę, tworząc tym samym mały, wystarczający nam podpalony stos.
--------------------------------------------------------------
Pov Bartek

Widząc jak legenda stwarza nowe światło, zauważyłem jakby zmęczenie w oczach Entity' iego. Mimo tego nie chciałem go o to pytać. Już i tak widzieliśmy za dużo. Gdy wszystko było zrobione i legenda usiadła już z nami, zapytałem się go:

- Entity, co się stało Nullowi?

- Eeee...nie jestem przekonany czy zrozumiecie, ale i tak muszę wam to jakoś wyjaśnić. Tak jak pozostałe rzeczy, o których dowiedziecie się znacznie później...ugh...czemu? Mnie się o to nie pytajcie...więc...jeśli nie zauważyliście, Null posiada trzy rany na jego prawej łopatce, które niestety okazują się być jeszcze w jakiś sposób aktywne, co, jak pewnie widzieliście, bardzo go męczy.

- Od kogo dostał te rany? - zadała pytanie Sara.

- Ma je od Herobrine' a. Tak samo jak ja mam te blizny na swoich nadgarstkach - mówiąc to, odsłonił swoje rękawy, jednocześnie pokazując swoje skazy na jego ciele. Aczkolwiek po chwili zakrył widoczne zadrapania.

- Tak, więc jak się stąd wydostaniemy? - zapytał Kris, po czym dopowiedział jeszcze - Przecież główne wyjście z tej jaskini zostało zablokowane.

- Przepraszam, że się wtrącę, ale znam inne, przez które raczej tylko ja wylecę. Tam jest tak ostro na każdym kącie, że można się nieźle poharatać - rzekł Null nieco ochrypniętym głosem, po czym odchrząknął i poszedł spać dalej. Nie myliłem się co do jego zmęczenia. Zapewne też bym był taki, gdybym miał to samo co on.

- Niestety będziemy musieli trochę poczekać, ponieważ widzicie jego stan - powiedział smutno Entity.

- Ze spokojem. Nigdzie nam się nie śpieszy. Mam nadzieję, że Null szybko wyzdrowieje i...i jeszcze raz przepraszam za tamtą sytuację - oznajmiła Sara, zarazem ponownie przepraszając.

- Sara? Nie wiem, czy dobrze pamiętam twoje imię, jeśli jestem w błędzie, proszę popraw mnie. Jednak, Sara...Null ci już wybaczył. Tak samo ja zrobiłem. Nie musisz się już ponownie tłumaczyć - zakończył Entity, po czym na jego twarzy pokazało się większe znużenie niż na początku.

- Wszystko dobrze Entity? - spytałem z obawy, że i on może być jakoś ranny.

- Tak - powiedział niedbale - nie przejmujcie się mną. Trochę czuję się zmęczony, ale tylko trochę - rzekł jakby nie chciał, byśmy się mu narzucali.

- Skąd macie moce? - powiedziałem pytająco, chcąc jakoś zabić czas, gdyż nie oczekiwałem, że przyjaciel Entity' iego obudzi się w tak krótkim czasie.

- Mimo, że wyglądam jakbym znał odpowiedź, nie umiem wam jej udzielić. W większości takich rzeczy musicie się pytać Nulla, bo ja najzwyczajniej nie wiem, ale wydają mi się one podobne do myśli. Potrzeba kreatywności, chcenia i próby, a praktyka jakoś wejdzie na końcu - odpowiedział.

- Hmm...myślałem, że będzie to bardziej skomplikowane - dodał Kris. Jeszcze chwilę siedzieliśmy w milczeniu. Entity spoglądał raz to na nas, to na ogień, to na swoje własne ręce jakby chciał przywołać swoją przeszłość. Natomiast Sara oglądała rudy znajdujące się w tym kanionie, Kris bardziej skierował głowę ku ziemi, a ja ciągle zachwycałem się wyglądem bariery stworzonej przez legendę. Aż nagle Null się obudził, równocześnie strasząc mnie i mówiąc:

- Biorąc pod uwagę mój stan, raczej nie uda się nam stąd wylecieć. Ten korytarz jest usiany stalaktytami i stalagmitami. Na każdego z was trzeba będzie nałożyć ochronę, gdyż mógłbym w pewnym momencie zahaczyć o wystający kamień.

- Ja się zajmę tarczą, a ty transportem. No chodź - powiedział Entity, próbując zachęcić jego przyjaciela do podjęcia ryzyka. Null najpierw westchnął, po czym oznajmił:

- No dobrze, skoro mamy się wydostać z tego kanionu, to teraz - rzekł, podnosząc się z kamiennej podłogi, kolejno potem kontynuując swoją wypowiedź - nie czuję w tym momencie tak mocno łopatki, jak przedtem, a potem najwyżej ją jakoś zabandażuję czy coś w ten deseń - zakończył, a jego przyjaciel tylko skinął głową i jednym ruchem ręki nałożył na mnie, Sarę i Krisa białą tarczę, jednocześnie zdejmują tą z sufitu. Po czym Null po kolei chwytał nas i z prędkością światła, stawiał na powierzchni, gdzie już dawno było południe.

Pov Null

Nie wierzę, że się na to zgodziłem. Ten plan w każdej chwili mógł nie wypalić, ale skoro mieliśmy stawić mu czoła, to czemu by nie. Warto zawsze spróbować...a potem...żałować. Przewróciłem lekko oczami i zacząłem wynosić naszych towarzyszy tej wyprawy. Wyprawy po głowę Herobrine' a.

Vs Herobrine - Przepis na żelazo i dobrą przygodę [Tom 1]Where stories live. Discover now