Rozdział 7: "Podróż w nieznane"

47 8 8
                                    

Pov Null

- Naprawdę dziękuję ci Null - rzekł Entity i ze łzami w oczach rzucił mi się w ramiona. Odwzajemniłem przytulasa. Mimo, że rany na prawej łopatce ciągle mnie bolały, trzymałem w objęciach mojego przyjaciela - Entity' iego. Nigdy nie czułem się, aż taki szczęśliwy. Wreszcie mam komu zaufać. 

--------------------------------------------------------------

Pov Entity 

Wreszcie po długim kwadransie tulenia się, puściłem Nulla. Przyjaciel zrobił to samo i po chwili zapytał się mnie:
- To jak? Idziemy?
- Dokąd mamy iść? Przecież za jakieś 10 metrów jest kolejna wioska - odpowiedziałem zmieszany.
- No tak. Jednak ja nie zmierzam w jej kierunku. Znam pewną drogę do jaskini, która jest opuszczona od wielu lat. Tam, będziemy mogli się ukryć - powiedział, jednocześnie wskazując ręką, byśmy już zaczęli swoją podróż.
- Chwila. Znowu chcesz, żebym siedział w jaskini? Dopiero co, przecież z niej wyszliśmy - odpowiedziałem z lekkim smutkiem w głosie. Jakoś nie było mi śpieszno to powtórnego zamieszkania we wspomnianym wcześniej miejscu. Te wszystkie stracone lata. Eh...lepiej iść za Nullem. Kto wie w jakie tarapaty mogę się ponownie wpakować.  
- Nie martw się. Raczej nie zostaniemy tam na długo, a przynajmniej będziemy mogli przetestować swoje nowe moce - mówiąc to z lekkim uśmiechem na ustach, ciągle trzymał swoją prawą rękę jak w temblaku. 
- Emm...wszystko w porządku z twoją ręką Null? Wygląda na to, że bardzo cię boli - zapytałem się go, nic nie wspominając o zobaczeniu trzech ran na jego prawej łopatce. 
- Um...trochę...- Null mówiąc to, sprawił, że poczułem się jakbym nie powinien był poruszać tego tematu. Przez chwilę nastała martwa cisza, aż w końcu mój przyjaciel zdecydował się ją przerwać, informując:
- Teraz musimy skręcić w prawo, potem powinniśmy widzieć brzozę po lewej stronie wraz z małym jeziorkiem. To dość podmokłe tereny jak na założenie wioski, nie sądzisz? - rzekł, próbując tym samym nawiązać jakąkolwiek rozmowę ze mną. 

Pov Null

Po zapytaniu mnie o moją rękę, zacząłem się zastanawiać czy, aby na pewno Entity nie widział tych ran. Nie znoszę mieć przed nim sekretów, a i tak wolę ukryć te wzorki przed całym światem. Mam nadzieję, że chociaż moja czarna koszula nie jest w tym miejscu poszarpana.
- Może i są to jakieś mokradła, ale ludzie w tych czasach wymyślą wszystko, żeby się gdzieś osiedlić. Wiesz jak to jest. To tak jak my teraz szukając jakiegoś schronienia, żeby się ukryć - powiedział przyjaciel, tym samym odwracając moją uwagę od moich myśli. 
- Hmm...racja. Już jesteśmy - powiedziałem, a przed nami ukazała się mała wyrwa w ścianie pagórka. Może i nie wyglądała na za dużą, ale była wystarczająco szeroka, by jeden człowiek mógł się ze spokojem przedostać na drugą stronę. 
- Ty pierwszy - oznajmiłem Entity' iemu, a ten jak oparzony rzekł:
- Co!? W życiu! A co jeśli są tam jakieś potwory i zniszczę to miejsce? Weź idź pierwszy...proszę... - zakończył, błagając mnie, lekko wystraszony. 
- Eh...legenda, a boi się wejść do jaskini przez szczelinę - powiedziałem przypadkiem, bardziej do siebie - no cóż, skoro tak się boisz to wejdę pierwszy - stwierdziłem i już zacząłem iść w kierunku wejścia jaskini, gdy wtem Entity zatrzymał mnie, mówiąc: 
- Nie, n-no, uh...w-wejdę pierwszy. S-skoro n-nalegasz - te słowa sprawiły, że z szyderczym uśmieszkiem odsunąłem się od szczeliny, do której podszedł Entity. Po części czułem się źle, że widział moje podłe zadowolenie. Mimo to, gdzieś tam w głębi cieszyłem się z wykonania wrednego czynu. Przestraszony Entity wszedł do ciemnej jaskini, a ja zaraz po nim. Nie byłem  jednak pewny, czy to miejsce nadal nie jest zamieszkałe przez kogoś, dlatego spróbowałem sprawdzić jedną z mocy. Nie wiedziałem czy ją posiadam, lecz żeby odkryć swoją moc należy najpierw o niej pomyśleć, potem uwierzyć, a następnie ciało już zrobi swoje. Po chwili zobaczyłem, że moja ręka zniknęła. Udało się. Posiadam niewidzialność jako jedną z mocy. Później złapałem mojego przyjaciela za rękę, stając się niewidzialnym i jednocześnie pokazując palcem na ustach, że ma być cicho. On tylko kiwnął głową, a następnie zaczęliśmy razem, wtopieni w otoczenie, iść w głąb jaskini. Nic nie wskazywało na to, że jest ona zamieszkała przez kogoś lub przez coś. Już chciałem wyłączyć niewidzialność, gdy po chwili usłyszeliśmy razem odgłosy rozmów dobiegające z korytarza, znajdującego się tuż przed nami. No tak, mamy towarzystwo...

Vs Herobrine - Przepis na żelazo i dobrą przygodę [Tom 1]Where stories live. Discover now