⁜2⁜

131 17 7
                                    

pov George.

Obudziłem się w nieznanym mi miejscu . Rozejrzałem się i.... nic. dalej nie poznaję tego miejsca.

ostatnie co pamiętam to, że usiadłem clay'owi na kolana. Na tą myśl poczułem gorąc na moich policzkach..

Ale nieważne muszę się stąd jakoś wydostać. Po mojej prawej stronie zauważyłem okno. jakieś takie inne niż wszystkie. Zajrzałem na nie i zobaczyłem morze. Albo ocean nie znam się.

czekaj.... czekaj, czekaj W ANGLII NIE MA TAKICH OCEANÓW I MÓRZ.

o nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie NIE. podsumowując ktoś mnie porwał i sprowadził do jakiegoś egzotycznego kraju, uwięził w pokoju z bardzo wygodnym łóżkiem i profesjonalnym stanowiskiem gamerowym z Ledami?!

udało mi się otworzyć okno, co stanowiło dla mnie niemałe wyzwanie bo mają tu jakieś dziwne okna i wyskoczyłem na zewnątrz robiąc tym trochę hałasu.

pov dream

usłyszeliśmy dziwny huk dochodzącego... Z MOJEJ SYPIALNI PRZECIEŻ TAM LEŻY GEORGE.

pobiegliśmy z Sapnapem przepychając się do drzwi i je otworzyliśmy.

bruneta nie było....

zeszliśmy z Nickiem na dół na speedzie się ubraliśmy i wybiegliśmy z domu.

- ja na prawo ty na lewo - powiedział pośpiesznie na co oboje wybiegliśmy w inne strony. Nie wiemy czy ktoś go porwał, wziął do okupu czy chuj wie co robi. Najważniejsze było odnalezienie całego i zdrowego Brytyjczyka.

wszedłem na teren miasta i obejrzałem się po budynkach i ludziach, dostrzegając w pośród nich skulonego gogy' jego który ewidentnie nie wie jak się zachować.

Pobiegłem od razu do niego wywracając jakąś dziewczynkę na rowerze (*) Jako że brunet stał do mnie tyłem wbiegłem w niego prawie nas przewracając. Wzdrygnął się... mało powiedziane.

- george nawet nie wiesz jak się martwiliśmy - przytuliłem go do mojej klatki piersiowej, bo na tej wysokości miał głowę.

-c-clay?

-mhmm.

-b-bo ktoś mnie porwał i...

- kto cię pował? gdzie on jest? zabije go- powiedziałem obracając tylko głowę żeby jak najdłużej zostać w tej pozycji.

- no bo chyba zasnąłem a-a potem obudziłem się w jakimś pomieszczeniu z wygodnym łóżkiem i biurkiem gamingowym no i wyskoczyłem przez okno - czy on sam uciekł?!

- oh george - powiedziałem - nawet nie wiesz jak się o ciebie martwiłem - powiedziałem przyciskając go mocniej do klatki piersiowej na co...syknął jakby z bólu?. Momentalnie się od niego odczepiłem i powiedziałem- co jest? boli cię coś, coś nie tak?

-nie po prostu...... a nieważne - powiedział nieco zestresowany? przestraszony że odkryje coś czego odkryć nie miałem? Nie wiedziałem o co chodzi więc odpuściłem... obym tej decyzji więcej nie żałował.

- czekaj zadzwonię do sapnapa - powiedziałem wyciągając telefon - ktoś z nas mógł być przy tobie gdy się wybudzałeś - powiedziałem wybierając numer.

- c-co?

(odpowiedzi sapnapa będą nie słyszalne dla George).

-hej śmieciu....- powiedziałem.

-siema frajerze nigdzie nie mogę go znaleźć jakby rozpłynął się w powietrzu.

- wiem jest ze mną.

- co?

-głuchy jesteś chuju mówię że jest ze mną.

- no to to wiem, to wiesz kto go porwał? - powiedział - obszczańcu?

- my, biedaczyna jak się obudził sam uciekł myśląc, że go porwaliśmy.

-aaaaaaaaa okej - powiedział, już chciałem się rozłączyć ale nie było mi to dane - tylko nie liżcie się za długo, ewentualnie szybki numerek, ale pamiętaj że ruchanie na czczo to nie najlepszy pomysł no ale cóż, o gustach się nie dyskutuje - powiedział po czym się rozłączył.

- czyli to wy mnie porwaliście? - powiedział przestraszony - i jestem teraz na Florydzie z tobą?, i spałem w twoim łóżku? - tak i będziesz się mył w tym samym prysznicu co ja i używał moich perfum i zakładał moje ubrania - a-ale ja jestem z dala od domu i-i-i- no ja-a nie umiem tak z dala.

- oj tam coś tam wymyślimy - powiedziałem gładząc go po włosach - chodź zjeść jakieś śniadanie.

- ummmmm nie jestem głodny - powiedział podążając za mną.

- ale nie jadłeś co najmniej 25 godzin.

- no, wiem ale...

- nie ma nawet takiej możliwości - powiedziałem stanowczo i poszedłem w stronę domu - idziesz czy mam cię zanieść ?

- idę, idę - powiedział i ruszył za mną, a szkoda bo chętnie bym go potrzymał na rączkach.

- Zdejmij tą bluzę, jesteś na Florydzie ,jest ponad 20 stopni.

-ummmmm nie? b-bo mi zimno? - powiedział niepewnie.

- okeeeej? - powiedziałem coraz bardziej podejrzliwy.

Gdy dotarliśmy do domu uderzył nas zapach jajecznicy, takiej zwykłej. Dziwi mnie tylko to dlaczego, jak weszliśmy do domu George miał odruch wymiotny.

- ŁAŁ sapnap nic nie przypaliłeś? otwieramy szampana panowie! - krzyknąłem wchodząc do kuchni.

- george, chodź nie wstydź się, czuj się jak u siebie - otworzył ręce - o kurwa - chyba zobaczył że coś mu się przypala. lol.

Nakryliśmy wspólnie do stołu i nałożyliśmy porcje jedzenia. George zbladł, mało powiedziane. Od wejścia do domu się nie odzywał. dziwne.

- gogy - powiedział sap - jedz bo ci wystygnie.

- ummm no mówiłem że nie jestem głodny.

-śniadanie to najważniejszy posiłek dla bo Poprawia gęstość żywieniową diety, wiążę się z bardziej prozdrowotnym doborem produktów spożywczych w ciągu dnia, dzięki porannej dawce energii w postaci śniadania, czujemy się dłużej syci i rzadziej wybieramy słodkie przekąski, a więcej spożywamy owoców i warzyw. [ z neta lol].

- no wiem...

- jedz albo nie pójdziesz od stołu -powiedziałem i odwróciłem się do niego przodem i pół siłą wepchnąłem mu jedzenie do ust. na co miał odruch wymiotny. bardzo potężny.

Chłopak wybiegł do łazienki zakrywając usta.[ tak, wiedział gdzie jest łazienka] Spojrzeliśmy się po sobie z Sapnapem.

- Aż tak źle gotuję? - powiedział na co popatrzyłem na niego z politowaniem i sam pobiegłem za Brytyjczykiem.

*****

Cz-czyli będziesz ze mną aż do końca? - DreamNotFoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz