Po powrocie do Korei, Veronica od razu udała do swojego mieszkania, rozstając się z Vincenzo na lotnisku.
- Zobaczymy się później - kobieta zwróciła się do starszego Cassano, po czym wsiadła do taksówki.
Nie wiedziała jeszcze, jak wielkie kłopoty sprowadzi to na Vincenzo. Dopiero, gdy rozpakowała swoje rzeczy i zaczęła gotować obiad, zaniepokoił ją nagły telefon.
- Panie Cho? O co chodzi? - kobietę zdziwił jej rozmówca, który rzadko się z nią kontaktował.
- Pan Cassano miał się ze mną spotkać w Geumga Plaza, ale się nie pojawił. Jego numer jest nieaktywny, więc coś musiało mu się stać... - wyjaśnił mężczyzna, a w jego głosie Vera słyszała autentyczne zmartwienie.
Zamknęła na chwilę oczy, by móc spokojnie pomyśleć.
- Ostatni raz widziałam go na lotnisku, więc już dawno powinien był dotrzeć. Cholera... - zaklęła, mając złe przeczucia. - Jadę tam, do zobaczenia!
Vincenzo po raz pierwszy od pięciu lat przyleciał do Korei i od razu spotkało go nieszczęście.
- Vedi, fratello? Dovresti restare nella tua amata Italia. - Veronica Cassano zaśmiała się, odpalając silnik.***
Dopiero gdy niebo ściemniało, Vincenzo pojawił się przed budynkiem.
- Zo, dove sei stato? - Nika powitała brata, uderzając go w ramię. - Ero preoccupato per te!
- Wybacz, okradli mnie w taksówce. Musiałem przyjechać autobusem.
- Okradli cię już pierwszego dnia?
Rozmowę rodzeństwa przerwał Cho Young Woon, który właśnie do nich podszedł.
- Proszę pana - przywitał się starszy mężczyzna.
- Panie Cho, wszystko dobrze?
- Tak - Young Woon zwrócił uwagę na brudne ubranie prawnika. - Co się panu stało?
- To nic takiego - zawstydził się Cassano. - Co z moim mieszkaniem?
- Posprzątałem tam na pański przyjazd. Przyniosłem też pańskie rzeczy i ubrania z Włoch. Chodźmy.
- Dobrze.
Veronica pokręciła głową z rozbawieniem, gdy obaj przypomnieli sobie o tym, że nadal z nimi jest.
- Do zobaczenia jutro, Zo. Panie Cho.
Kobieta obróciła się do nich plecami, wracając do samochodu. Miała nadzieję, że następny dzień nie będzie taki problematyczny.***
Shim Jin Yong szedł właśnie do Jipuragi, gdy zauważył właściciela Geumga Plaza oraz Vincenzo Cassano.
- (...) z Babel jest w drodze - usłyszał.
- Porozmawiam z nim. Gdzie powinniśmy się spotkać?
- Tu naprzeciwko jest kawiarnia...
Przy najmłodszym z mężczyzn pojawił się Hong Yu Chan, przez co ten podskoczył w miejscu.
- A może w moim biurze? - zaproponował. - Dotyczy to naszego budynku. Nie lepiej porozmawiać w moim biurze?
W biurze Jin Yong przygotował sobie mocną kawę z mlekiem i miodem, po czym zasiadł przy stole i zaczął przeglądać najnowsze dokumenty. Kiedy zjawił się reprezentant Babel, młody prawnik odłożył pracę na bok.
- Ile razy mam się powtarzać? Mój klient zburzy budynek i wybuduje nowy. A najemcy nadal będą mieć tu swoje miejsca.
Nam Joo Sung podał całej trójce herbatę, przy czym słychać było parsknięcie pracownika Babel.
- Thank you... To nasza ostatnia oferta. Jest lepsza niż ta sprzed dwóch dni. Więcej nie damy.
Shim Jin Yong przyglądał się uważnie reakcji pana Cho i przybysza z Włoch, po czym uśmiechnął się, widząc że zignorowali poprzednie słowa. Żaden z nich nawet nie spojrzał na sumę zaoferowaną przez Babel.
- Nie rozumiesz mnie? - spytał Vincenzo, który powoli zaczął się irytować.
- Skądże. Ale wiesz co? Chciałem zakończyć to w miłej atmosferze. Przez twoje zachowanie będzie nieprzyjemnie - mężczyzna podkreślił swoją arogancję, odchylając się na krześle. - Reprezentuję Babel E&C. Jeśli odrzucisz naszą ofertę, pożałujesz.
Stażysta zmarszczył brwi, dostrzegając ukryte znaczenie.
- Grozisz mi?
- Może?
- Nigdy więcej tego nie rób. To moja pierwsza i ostatnia rada dla ciebie.
Słowa pana Cassano sprawiły, że Jin Yong zaczął mieć pewne podejrzenia. Nowy mieszkaniec budynku nie był zwyczajnym człowiekiem. I jeśli miał zamiar wejść im w drogę, Shim Jin Yong był gotów na wszystko, aby mu przeszkodzić.***
* Vedi... - Widzisz, bracie? Powinieneś zostać w swoich ukochanych Włoszech.
* Zo... - Zo, gdzie byłeś? Martwiłam się o ciebie!
YOU ARE READING
S.O.S. | Vincenzo
FanfictionVeronica Cassano spędziła całe swoje życie w biegu. Najpierw - uciekając przed wrogami. Później - ścigając swoją przeszłość. Gdyby zatrzymała się lub okazała słabość, mogłaby stracić wszystko. Lecz zwalniając, być może zauważyłaby, że ktoś potrzebo...