Rozdział 12

1.1K 104 67
                                    

Jungkook powoli otworzył oczy i uśmiechnął się czując ciepłe ciało mocno wtulające się w jego tors. Spojrzał na Jimina i widział jedynie jego czarne włosy oraz dłonie, jakie trzymał na bokserce Kooka. Spokojnie podnosiła się jego klatka piersiowa i słodko spał. Jeon spojrzał na zegar wskazujący dziewiątą, więc jeszcze bardziej go uszczęśliwił fakt, że chłopak wreszcie się wyśpi. Zazwyczaj już od wczesnych godzin był na nogach przez to, że bał się spać, aby znowu nie nawiedziły go koszmary. Jungkook czuł spokój wiedząc, że Jimin poczuł się bezpiecznie.

Nadal nie dowierzał, że ten uroczy chłopak go pokochał. Wydawało mu się, że jego siostrze się przewidziało albo że nie ma racji. Może Jimin widział w nim tylko ochronę, nikogo więcej. Jednak jego wyznanie było szczere i Kook po prostu to wiedział. Nie potrzebował dodatkowych zapewnień, aby w to wierzyć.

Jeon nadal bał się wypowiedzieć tych prostych, a zarazem najtrudniejszych na świecie słów. Usłyszał je od kogoś tak niewinnego i czystego, a on, odważny gangster się ich obawiał. Nie był pewien, czy jest w ogóle godny kochać Jimina. Jungkook znał swoje grzechy, których lista mogła się ciągnąć w nieskończoność. Nie chciał nikogo narażać na niebezpieczeństwo, bo nie wybaczyłby sobie, gdyby ukochanemu stała się z jego winy krzywda. Do tego nie był do końca pewien swoich uczuć. Być może dla kogoś z boku były one oczywiste, jednak nie dla Kooka. Czuł, że to miłość, ale coś dalej siedziało w jego głowie.

Wstał powoli z łóżka i delikatnie ułożył na nim Jimina. Pogłaskał go po włosach i uważniej przyjrzał buzi, która wydawała się być piękniejsza niż zwykle. Dostrzegł na nosie i policzkach drobne piegi, jakie dodawały mu chłopięcego uroku. Pełne usta miał idealnie gładkie i Kook tylko marzył, aby pewnego dnia móc je powoli i delikatnie całować. Był gotów czekać, aż Jimin będzie się czuć komfortowo, aby wykonać kolejny krok. Bo dla Jeona liczył się jedynie jego spokój.

Wyszedł z pokoju i z serdecznym uśmiechem spojrzał na Taehyunga, któremu właśnie pękło serce.

Nie był głupi. Wiedział, że Jungkook nie siedział ot tak w sypialni Jimina. Jego koszmar okazał się jawą i był świadom, że może winić jedynie siebie.

– Długo tu siedzisz? – spytał szeptem Jeon podchodząc do stołu. Tae miał rozłożone przed sobą kanapki i herbatę, na które nagle stracił apetyt.

– Chwilę – oznajmił i wtedy Kook wyciągnął z jednej z szuflad papierosy z zapałkami. Zaciągnął się nimi i mimowolny uśmiech nie schodził mu z twarzy.

– Czy ty i Jimin? – zapytał nieśmiało Tae, a Jeon mu przytaknął.

– Najwyraźniej tak. Jesteśmy parą – powiedział z dumą i Kook spojrzał na drzwi, za którymi leżał ktoś, kogo mógł nazywać swoim ukochanym.

– Nie spodziewałem się – skłamał Taehyung, który usiłował ukryć drżący głos. Wtedy Jungkook spoważniał i popatrzył uważniej na Kima.

– Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci, że jestem z chłopakiem – odparł wiedząc, jak postrzegani są homoseksualiści w jego świecie.

– Nie... bardziej nie myślałem, że interesujesz się chłopakami – powiedział Taehyung mając ochotę dać sobie w twarz, że przez tyle lat nic nie zrobił ze swoimi uczuciami. A mógł.

– Interesuję się ludźmi, Tae – wyjaśnił Jungkook i wtedy drzwi od pokoju się otworzyły. Stał w nich zaspany jeszcze Jimin, który pocierał oczy dłońmi. Taehyung obserwował, jak w oczach Kooka pojawiają się małe gwiazdki i biła od niego niesamowita miłość do niższego. Tae oglądał z boku to, czego chciał doświadczyć. Marzył, aby Kook tak na niego spojrzał, ale to było niemożliwe. Już nie było.

Kal | VminkookWhere stories live. Discover now