– Bardzo smaczne – powiedział do Kooka, gdy zjadł już prawie połowę.

– Przekaże Jihyo, ucieszy się – oznajmił Jeon prostując się na krześle. Nastąpiła chwila ciszy, dopóki Jimin nie skończył jeść bezy. Otarł jej resztki z kącików poranionych ust i spojrzał uważniej na Jungkooka.

– Dziękuję, że się mną zajęliście. Nie wiem, jak się wam odwdzięczyć – zaczął niezbyt pewnie.

– Nie musisz się odwdzięczać. Mam taką zasadę, że nie oczekuję nic w zamian od rodaków w potrzebie. Szczególnie od takich, którym stała się krzywda – powiedział Jeon z szczerą troską.

Tutaj Park mógłby uciąć. Jeszcze raz grzecznie podziękować za schronienie i odejść. Jednak co potem? Jak miałby dalej żyć? Bał się wszystkiego i nie wyobrażał sobie normalnego funkcjonowania. Jak mógłby odciąć się od swojego bezpieczeństwa? Bo z tym mu się skojarzył Jungkook. Kiedy tylko zjawił się w kuchni, gdy wszedł do jego sypialni... Jimin poczuł się lepiej i pewniej, choć dalej był żałośnie słaby. Potrzebował trzymać się blisko Jeona, bo teraz tylko on był jego spokojem.

– Proszę, chcę jakoś ci podziękować – nalegał Park, a jego głos zdradzał desperację. Jeon niezbyt chętnie chciał mu składać ofertę jakiejkolwiek pracy, ale stwierdził, że nie zaszkodzi spróbować.

– Nie mam nic dla ciebie, chyba że umiesz liczyć i znasz się na prowadzeniu ksiąg finansowych – powiedział mając nadzieję, że Jimin jest analfabetą. Jednak Park nie mógł lepiej trafić.

– U–umiem – oznajmił, czym zdumił Kooka.

– O proszę – odparł Jeon, po czym westchnął. – Ale nie mówię tu o byciu księgowym w cukierni mojej siostry...

– Domyśliłem się, że raczej nie umiesz tak walczyć, bo ochraniasz ciastka – powiedział Jimin z nieznacznym, mimowolnym uśmiechem. Za to Kook się zaśmiał i Park pomyślał wtedy, że chłopak ma naprawdę piękny i słodki uśmiech.

– Więc zajmuję się sprzedażą ciastek i czegoś jeszcze – oznajmił i podniósł się z krzesła. – Jak chcesz, pokażę ci o czym mówię. Dopiero wtedy podejmiesz decyzję – zaproponował Jungkook. Na to Jimin niepewnie podniósł się z łóżka i podszedł bliżej drzwi. Jeon je dla niego otworzył i znaleźli się w pustej kuchni. Niższy szedł za Jungkookiem, który odpalił papierosa. Doszli do schodów prowadzących do piwnicy i Jeon w połowie drogi zorientował się, że Jimin za nim nie idzie. Stał przy krawędzi i widać było, jak ciężko bierze wdechy. Było mu słabiej i ledwo trzymał się na nogach. Jungkook podbiegł do niego, ale nie zbliżył się zbytnio.

– Nie musisz tam iść. Możesz wrócić do pokoju, odpocząć...

– D–dam radę – oznajmił i niepewnie zszedł na niższy stopień. Kook pokrzepująco się uśmiechnął i schodził tuż przed Jiminem.

W końcu znaleźli się na dole i Park rozejrzał się po ogromnym pomieszczeniu. Wszędzie było pełno ludzi takich jak on, czyli Koreańczyków. Ładowali do skrzynek butelki pełne bursztynowego trunku. W oddali widział maszyny produkujące alkohol i wszędzie unosił się jego zapach. W piwnicy panował półmrok, a jedynym światłem były pomarańczowe lampki.

– Ciasteczka dla dzieci, rum dla ich rodziców – powiedział Jungkook pokazując swój dobytek.

– I to twój jedyny interes? – zapytał Jimin, a Jeon pokręcił głową.

– Do tego kilka pubów i zakładów bukmacherskich, ale nie są aż tak istotne – wyjaśnił, a Park przyglądał się wszystkiemu z zafascynowaniem.

Nigdy nie planował pracować przy czymś nielegalnym, ale w ten sposób mógł zostać przy Jungkooku. Nie groziłoby mu niebezpieczeństwo, chociaż i tak dalej się bał. Spojrzał na Kooka i Jeon z łatwością zobaczył, że ten jest zestresowany.

– Nie musisz...

– Od kiedy zaczynam? – zapytał szybko Jimin, czym zdziwił Jeona.

– Jak będziesz gotowy, odpocznij na razie – oznajmił wyższy.

– To powiedzmy, że od jutra – powiedział Park. Może potrzebował dłuższego czasu na powrót do sił, ale musiał zająć czymś myśli. Aby nie słyszeć tego śmiechu, tych wyzwisk, nie czuć tego bólu. Potrzebował odskoczni, czegoś co odciągnie go od tego, co zostało w jego głowie.

– Możemy się tak umówić – powiedział Jungkook i wtedy zobaczył, że obok nich kręci się Taehyung. Liczył skrzynie i dokładnie je sprawdzał, aby mieć pewność, że zamówienia trafią do odpowiednich klientów. Kim spojrzał na chłopaków i usiłował ukryć swój smutek.

Jungkook poznał tego chłopaka dzień wcześniej. W tragicznych okolicznościach, ale nie tłumaczyło to jego nagłej troski. Nieraz nocowali u niego ci, co potrzebowali pomocy bądź byli wyciągani przez niego z tarapatów, ale nigdy nie traktował ich tak, jak Jimina. Raniło to Kimowi serce, ale nie chciał tego okazać. Tym bardziej nie chciał, aby skrzywdzony chłopak odczuwał przy nim dyskomfort. Jakkolwiek to nie bolało Taehyunga, to Jimin przeżył piekło i nie zasługiwał na kolejne smutki. Dlatego Kim musiał schować swój ból głęboko do kieszeni.

– Przepraszam – usłyszał nagle delikatny głos. Spojrzał na Parka, który niepewnie do niego podszedł. – Przepraszam, że tak zareagowałem. Chciałeś mi pomóc, to było bardzo miłe...

– Nic się nie stało. Nie przejmuj się tym. Mam nadzieję, że już się lepiej czujesz – powiedział z uśmiechem Taehyung. Widział strach w oczach chłopaka, więc był pełen podziwu, że ten odważył się do niego odezwać.

– Trochę lepiej. Dziękuję – powiedział Jimin lekko się kłaniając.

– Taehyung jest moim najlepszym przyjacielem i możesz mu ufać. Jeśli cokolwiek by się działo, a mnie nie będzie, to on zawsze ci pomoże – wtrącił Jungkook, na co Jimin mu przytaknął.

***

Więc oficjalnie Jimin dołączył do Kal❤️

Kal | VminkookWhere stories live. Discover now