1. ,, Jedenaście Dni. "

413 14 7
                                    

«Niby zwykła nastolatka. Niby bezproblemowa i bezpieczna. Jednak to wszystko jest tak sprzeczne. »

Hailey POV's

Kolejna nieprzespana noc dawała o sobie znać, uderzałam coraz mocniej w duży worek treningowy. Prawy i lewy sierpowy na zmianę w kółko, byłam zmęczona ciągłą monotonnością tego roku. Chociaż to właśnie w nim znacznie poprawiłam swoje wyniki, stałam się pierwszą tak szybko rozwijającą się nastolatką walczącą w boksie ulicznym. Pierwszą kobietą na którą stawia się największe pieniądze, dzięki tym cholernym idiotom którzy stawiają na mnie w każdej kolejnej pieprzonej walce odbieram coraz to większe pieniądze. Zakłady są i tak o dość dużą kwotę coraz to chcę większych, cholernie uzależniające uczucie.

Z każdym kolejnym uderzeniem, dłonie zaczynają mi odmawiać posłuszeństwa. I choćbym zdawała sobie sprawę że na walkę muszę być wypoczęta w miarę możliwości to i tak katuję się do końca. Niszczy mnie poczucie że mogę być jeszcze lepsza. Mogę umieć więcej, mogę mieć jeszcze lepszą kondycję, mogę pokazać większy postęp i mogę udowodnić wszystkim ludziom że jestem w stanie przenieść góry.

- Hilton, zostaw ten worek. - usłyszałam za sobą mocny tembr głosu swojego trenera. Nicholas podszedł do mnie owijając swoją zaczerwienioną i siną dłonią za czarną rękawice na mojej ręce. - Co ty tutaj robisz? - zapytał, lustrując moją twarz a gdy złapaliśmy kontakt wzrokowy puścił moją dłoń. - Znowu się zjarałaś. - to już stwierdził, mocnym tonem głosu. Westchnął.

- Wiem Nick. Wiem że kurwa nie powinnam. - zrezygnowana złapałam zębami rzep od rękawic rozpinając go, to samo zrobiłam z drugą i obie zrzuciłam z rąk. Siadając na ławce pod ogromnym lustrem na przeciwko worka przy którym ćwiczyłam. Zaczęłam rozwijać białe bandaże usztywniające.

- Dodatkowo że złamałaś przepis mojej siłowni. To w dodatku sama zawijałaś bandaże odcinając dopływ krwi. - usiadł podirytowany obok mnie, zakładając łokcie na kolanach łapiąc się za grzbiet nosa. - Hailey to że wiesz to na prawdę świetnie. Ale dalej nic z tym nie robisz, gdybym ja nie był szefem tego miejsca już dawno wyleciałabyś z walizkami stąd. - To już dodał spokojnie, podnosząc głowę i wpatrując się tępo w mój profil.

- Ale mam jebane szczęście. - uśmiechnęłam się kpiąco patrząc w jeden punkt przed nami. - Jesteś szefem i nie wywalisz mnie. - dodałam niemal szeptem, ciesząc się jak dziecko.

- A nie zrobię tego ze względu na dobrą reklamę mojej siłowni. - tak, dobrze od początku zdawałam sobie sprawę że ten młody mężczyzna ma ze mnie jedynie korzyści. Nigdy nie byliśmy dla siebie nikim więcej nic współpracownikami. On otworzył siłownię a dzięki przyjęciu mnie zyskał klientów i rozpropomowałam ją po całym stanie USA.

W końcu z USA podchwyciły się tak nielegalne pojedynki i wyścigi, w Beverly Hills powstały a rozniosły się już po całym stanie, ludzie specjalnie z drugiego końca potrafią przyjechać zobaczyć tak zwane "widowisko". Od niedawna największe zakłady powstają dzięki mojej osobie, przez popularność w walkach stałam też się dziewczyna numer jeden na językach w swoim liceum.

Sława od nigdy mnie nie ciągnęła, nawet jej nie chciałam. Nie prosiłam się nigdy by ludzie przechodzili obok mnie szepcząc że to wielka Hailey Hilton. Córka prawej ręki burmistrza i znanego z kradzieży ojca, nie chciałam być nigdy porównywana do ojca zbira, który siedzi w więzieniu. Od małego nienawidziłam świata i słów innych ludzi że córeczka Callie Rowan-Hilton poszła w ślady ojca.

Death Fight 18+Where stories live. Discover now