Rozdział 2

635 16 33
                                    

Na początku chciałam przeprosić, że tak długo czekaliście na nowy rozdział, ale wypadły mi sprawy osobiste. Wybaczcie...
A teraz trzymajcie rozdział ;)

~~~
Nagle pociągnął cię do góry i w stylu ślubnym odprowadził cię do samochodu. Wciąż z tym zimnym spojrzeniem w oczach. To koniec. Nie ma szans na ucieczkę. Wepchnął cię do samochodu i też usiadł. Chłopak, który cię znalazł, prowadził, a drugi siedział obok niego. Siedziałaś z tyłu samochodu z przerażającym gościem. Zastanawiasz się, dokąd jedziesz. Czy naprawdę by cię zabili? Wyjrzałaś przez okno, dopóki nie zostałaś popchnięta na tylne siedzenie.

- Przestań patrzeć przez okno.

- Co, dlaczego?

- Nie muszę się tłumaczyć, powiedziałaś, że będziesz się mnie słuchać. Pamiętaj, co powiedziałem...

Uśmiechnął się, patrząc na twoje usta.

- N... tak, dobrze... Jestem dobra.

Nie chcesz, żeby odebrał ci twój pierwszy pocałunek. Tak, twój pierwszy. Więc decydujesz się go słuchać, nic nie możesz zrobić. Zamknęłaś oczy. Po pewnym czasie otwierasz je ponownie. Widzisz przerażającego gościa, który na ciebie patrzy, ale szybko odwraca głowę. Postanawiasz zapytać jednego z nich, dokąd jedziecie.

- Czy mogę zapytać, gdzie mnie wieziecie?

- Jeden z nich odwrócił się i uśmiechnął do ciebie.

- Nie wiem... - powiedział żartobliwie.

- Och zamknij się, oczywiście, że wiesz. Niech zgadnę, miejsce, w którym się bawicie, świnie? Hej, nowe życie... - powiedziałaś sarkastycznie.

Zaśmiał się cicho, odwracając się.

- Wiesz, jesteś denerwująca jak..., ale może trochę to lubię.

Westchnęłaś przywracając oczami. Upadasz z powrotem, ale przypadkowo uderzasz w ramię przerażającego gościa. Dlatego, że nie znasz ich imion, jest po prostu przerażającym facetem. Czujesz jego oddech na swojej szyi. Zszokowana, na niego patrzysz. Znów spojrzał na ciebie z tym uśmieszkiem. W rękach miał szmatkę. Trzymał ją przed twoją twarzą.

- Och, więc teraz mnie oślepiasz - skinął głową, zanim ją założył.

Próbowałaś go odepchnąć, ale nie wyszło tak, jak oczekiwałaś. Był zbyt silny.

- Koleś. Nie rób tego, proszę!

Jednym ruchem ręki znów leżałaś na tylnym siedzeniu. Zakłada ci szmatkę na głowę, żebyś już nic nie widziała.

- Powinnaś po prostu słuchać mnie od początku.

Gdybyś nie miała zawiązanych oczu, rzuciłabyś mu spojrzenie, które mogłoby go zabić.
Minutę później... Tak, nadal masz zawiązane oczy w samochodzie z nieznajomymi. Nie wiedząc, dokąd dokładnie jedziesz. Samochód nadal jedzie, można to poczuć. Nagle czujesz, że ktoś chwyta cię za nadgarstek. Jezus, jak to boli. Czujesz, że ktoś składa pocałunki na twojej szyi. Aish, nie znowu. Wiesz na pewno, że to przerażający koleś.

- Koleś, zostawisz mnie w spokoju?

Brak reakcji... po prostu kontynuuje to, co robi. Wiedziałaś na pewno, że jest tą jedyną osobą, która lubi drażnić innych ludzi. Czujesz jego oddech na swojej szyi... Ughh.

- Nie dotykaj mnie, kurwa - syczysz.

W końcu cię puszcza. Ach, tak o wiele lepiej.

- Jesteśmy prawie na miejscu, zwiąż ją.

- Okej.

Twoje oczy się rozszerzyły.

- N-Nie!

Usiadłaś prosto i ściągnęłaś opaskę z oczu.

- Przestań! - krzyknął sfrustrowany.

Chwycił cię za nadgarstki, próbując wygiąć je za plecy. Krzyczysz krótko i udaje ci się go odepchnąć.

- Yoongi, trzymaj dziewczynę pod kontrolą - mówi zirytowany chłopak, który kieruje.

Przerażający koleś najwyraźniej Yoongi roześmiał się sfrustrowany.

- Chciałbym zobaczyć, jak to robisz - powiedział zirytowany.

Znowu pociągnął cię za ramiona, tym razem związał je razem. Próbowałaś od niego uciec

- Dokąd idziesz, jeszcze nie skończyłem.

Przyciągnął cię z powrotem do siebie. Znowu wziął szmatkę, zawiązując ci oczy.

- Przepraszam, mała dziewczynko - wymamrotał w sarkastyczny sposób. - Gotowa?

Usłyszałaś, jak ktoś mamrocze i zanim się zorientowałaś, poczułaś igłę w szyi.

- C-co... - jęknęłaś, gdy powoli zasypiałaś.

Poczułaś, że Yoongi cię łapie, usiadłaś naprzeciw niego.

- Nie martw się, po prostu idziesz spać...

- Co...? - pytałaś powoli, zanim wszystko stało się czarne.

Czarne... Dlaczego wszystko było czarne? Jęknęłaś, próbując wstać.

- Ona nie śpi.

- Cholera, nie miała się jeszcze obudzić.

- Co my teraz zrobimy?

- Czy ktoś może mi pomóc wstać? - wciąż z zawiązanymi oczami patrzyłaś do przodu.

Czułaś, że samochód nadal jedzie, było cicho. Czułaś, że ktoś bawi się twoimi włosami.

- Przestań, ja nie dotykam twoich włosów.

Powiedziałaś, patrząc na bok, myślałaś, że Yoongi wciąż siedzi.

- Halo? Odcięło ci język... - zostałaś popchnięta na drzwi samochodu.

Wydałaś mały krzyk z powodu nagłej akcji. Wstrzymałaś oddech i odwróciłaś wzrok.

- Ostrzegam cię ostatni raz, słuchaj mnie mała dziewczynko. Teraz nic nie mów i się kurwa nie ruszaj.

- Nie masz prawa dotykać moich wło...

- Nie obchodzi mnie to, mogę robić co chcę.

Odwróciłaś twarz, całkiem pewna, że ​​był teraz naprawdę blisko ciebie. Mogłaś poczuć jego oddech...

- I chcesz dotykać moich włosów? Na serio?

Kidnapped || Min YoongiWo Geschichten leben. Entdecke jetzt