[11]

175 20 12
                                    

Przez ciemność i głuchą cisze przedarło się lodowate uderzenie wody w twarz Sylvie i Mobiusa. Dwójka zerwała się, niczym rażona piorunem, w mgnieniu oka odzyskując świadomość. Nagłe zetknięcie z tak zimnym chlustem sprawiło, że płuca przez chwilę odmówiły im posłuszeństwa. Krtanie zacisnęły się, uniemożliwiając przepływ powietrza, a mimo to agent i bogini nadal starali się je złapać.

Rozejrzeli się po pomieszczeniu. Było im bardzo dobrze znane, gdyż w podobnych pokojach przetrzymywano więźniów. Brakowało w nim jedynie stołu, projektora oraz krzeseł, na których odbywały się przesłuchania aresztowanych. Jakby nie patrzeć, alternatywne wersje TVA nie różniły się niczym od tej głównej.

Sylvie szarpnęła się do przodu, zdając sobie w mig sprawę, że zarówno ona, jak i Mobius zostali przywiązani do krzeseł stalowymi prętami. Bez możliwości ucieczki i znikomej szansy na uwolnienie.

Usłyszeli kroki. Powolne, spokojne, zdecydowane kroki, których echo roznosiło się po całym pomieszczeniu. Nie było ono jakoś przesadnie wielkie, przyjaciele mogli bez problemu dostrzec każdy kąt, a siedzieli w samym centrum kompletnie pustego pokoju.

— Nie zawracaj nam głowy iluzjami, Loki! — Mobius cisnął słowa w nicość. — Przecież chcesz, byśmy zdawali sobie sprawę z twojej obecności. Inaczej poruszałbyś się bezszelestnie.

— Sporo o mnie wiesz — rozległ się szyderczy ton boga.

Wiązki zielonego światła sunęły niczym węże po ścianach, by wreszcie skumulować się przed więźniami i przyjąć postać mężczyzny. Wciąż pozostawał nienagannym wzorem angielskiej elegancji. Był tak pewny swego i emanował taką ilością dostojności, że niemal mu się ulewało. A przynajmniej jeńcom zdawało się, że zaraz jego usta przykryje złota piana samouwielbienia.

— Powiedzmy, że twoja osoba to taki mój konik — zaśmiał się Mobius. — Studiowałem twój portret psychologiczny pod różnymi kątami. Jestem ekspertem w twojej dziedzinie.

— Hmm, niezwykle mi to schlebia — syknął szyderczo. — Dobrze wiedzieć, że istnieją jeszcze tacy, co mnie pamiętają i czczą jako najsławniejszego boga w dziejach...

— Już nie dodawaj sobie — wpadła mu w słowo Sylvie. — Jesteś pierdołowatą wydmuszką, przystrojoną w kolorowe piórka. Podbudowujesz sobie ego tym, że nas tu więzisz w tak głupi sposób i polewasz wodą jak ostatni prymityw? Może i wyglądasz jak bożyszcze świata, ale niewiele z niego masz.

— Proszę, następna ekspertka od Lokiego — Blondyn rozłożył ręce, wymieniając spojrzenia z Mobiusem. Nachylił się nad Sylvie, patrząc jej prosto w oczy, a uśmiech nie znikał z jego twarzy. — Co mi jeszcze powiesz, nim cię zabiję?

— Kim ty w ogóle jesteś, co? — zadał pytanie Mobius. — Bo szczerze powiedziawszy sposób, w jaki nas przetrzymujesz jest co najmniej śmieszny. Loki by tak nie postąpił.

— A co niby czyni Lokiego Lokim? — odgryzł się.

— Niezależność, autorytet i styl, a co? — rzuciła Sylvie.

Loki skrzywił spojrzenie.

— Kto tak twierdzi?

— Jeden z Lokich — parsknęła.

— Absurdalne — skwitował.

— Absurdalne jest to, co robisz w TVA — wtrącił się Mobius. — Jesteś jakimś ich... katem?

— Dobrze — zaśmiał się Loki, a jego usta rozszerzyły się w tak szerokim uśmiechu, że mogłyby zaraz pęknąć.

— Powiedziałabym raczej, że klaunem — wyrwała bogini.

Loki nachylił się nad swoją ofiarą, spoglądając prosto w jej oczy, jakby chciał znaleźć w nich odpowiedzieć, na wszystkie pytania dotyczące kobiety.

Sylvie przekrzywiła jedynie głowę, zaciskając usta w wąską linię. Nie przeszkadzało jej to, że wzrok Lokiego próbuje przygnieść ją do ziemi. Patrzyła się na niego, ale wcale się na nim nie skupiała.

Chwila milczenia była na jej korzyść. Gdy nadażyła się okazja, bogini zarzuciła głową, z nadzieją, że jej czoło skutecznie złamie nos wariantowi, a przynajmniej choć trochę go zdezorientuję. Jednak w miejscu, gdzie powinna znajdować się twarz blondyna, napotkała jedynie nicość, a co gorsza nie mogła się już zatrzymać. Upadła by twarzą na posadzkę, gdyby bóg kłamstw nie przytrzymał oparcia krzesła i nie ustawił go znów do pionu.

— Nieźle, moja droga, nieźle — pochwalił ją, a z jego gardła wydobył się szyderczy śmiech. — A więc ciebie wezmę na pierwszy ogień.

Dłoń blondyna powoli sunęła w stronę szyi Sylvie, muskając palcami jej skórę i pobudzając do działania każdy nerw. Do tej pory krystalicznobłękitne tęczówki zmieniły swoją barwę na wściekłą, jaskrawą zieleń, w której bogini mogła dostrzec cały wszechświat. To nie był czar posłuszeństwa ani iluzji, a bardziej coś w rodzaju hipnozy, której ofiara poddawała się, tracąc władzę nad swoim ciałem.

Kobieta zaczęła powoli odczuwać brak powietrza i potężny ucisk w gardle, a mimo to nie potrafiła oderwać wzroku od połyskującego, szmaragdowego spojrzenia.

— Sylvie! — głos Mobiusa był jak echo. Słabe, dalekie echo.

Twarze dwóch bóstw dzieliły centymetry. Odległość z każdą chwilą stawała się coraz mniejsza. W pewnym momencie oboje niemal stykali się czołami, lecz krtań Sylvie przestała już przepuszczać powietrze.

Czując oddech Lokiego, wpływający do jej ust, Sylvie doznała impulsu; może ostatniego, który pozwoliłby wyrwać się jej z tego ambarasu.

Otuliła swoimi wargami wargi boga kłamstw, przysysając się do niego, jakby rzeczywiście sprawiało jej to przyjemność.

Mobius przyglądał się tej scenie z boku i myślał tylko o tym, jak bardzo chciałby znaleźć się teraz gdzieś indziej. Oczy niemalże wyskoczyły mu z orbit, a jednocześnie jego usta krzywiły się ze zniesmaczenia całej sytuacji.

— Matko — jęknął pod nosem.

Sylvie oderwała się od Lokiego, spoglądając mu w oczy.

— Wszyscy jesteście tacy sami — syknęła.

Tym razem już się nie zawiodła. Jej czoło skutecznie uderzyło z impetem o twarz boga kłamstw, rzucając go na posadzkę. Złapał się za nos, wydając zdławiony jęk.

— Mobiusie, odchyl się w tył! — zawołała.

Agenta zaskoczyły jej słowa, ale bez zbędnych pytań wykonał polecenie. Nie uderzył jednak o ziemię. Przynajmniej nie od razu.

Gdy podniósł głowę z podłogi, zauważył nad sobą zanikający portal. Sylvie znów przeniosła ich się do innej alternatywy.

Different similarity || Loki (2021) [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz