Rozdział 9 - Przesłuchanie

163 12 57
                                    

26 lipca 2005 roku

Draco jeszcze przez dwa dni kręcił się po Londynie, nie pozbawiając życia już nikogo, choć żywił się jeszcze na przynajmniej piątce ludzi. Wymazywał im pamięć i ich leczył, ponieważ był w pełni sił i nie czuł potrzeby zabijania. Aby uniknąć spłonięcia w słońcu, postanowił wykorzystać patent Marconiego — ukrywał się w kryptach kościołów, a gdy ktoś go przyuważał, używał perswazji. Nie zmieniało to faktu, że cały jego garnitur ubrudzony był krwią i postrzępiony od tortur, więc w końcu do uszu ministerstwa dotarła wieść o tym, że ktoś taki pojawiał się w mieście. Namierzenie go nie zajęło im długo.

Właśnie pił krew z szyi jakiejś kobiety, gdy usłyszał charakterystyczny dźwięk teleportacji, dobiegający go zewsząd. Już po chwili w ciemnej uliczce zajaśniało światło z różdżek, a cała rzesza aurorów go otoczyła, nakazując, aby się poddał.

Niespecjalnie się tym przejął, ale odepchnął całkowicie posłuszną dziewczynę i podniósł ręce w geście kapitulacji, patrząc na wszystkich rozbawiony mimo, iż krew ściekała z kącików jego ust.

— Spokojnie, panowie — przemówił. — Nie ma potrzeby się niepokoić.

To powiedziawszy, napoił dziewczynę swoją krwią, kazał jej o wszystkim zapomnieć i puścił ją wolno. Aurorzy bacznie wszystko obserwowali, a Harry ledwo powstrzymał się przed rzuceniem jakiegoś zaklęcia.

— Jakiś problem? — spytał Draco, rozkładając ramiona.

— Zostałeś uznany za zaginionego — powiedziała Tonks. — Zabieramy cię do ministerstwa na przesłuchanie.

— Po co, skoro najwidoczniej się znalazłem?

— Jesteś cały we krwi. Nie sądzisz, że to wystarczający powód?

— Jakież to dziwne, znaleźliście wampira we krwi — zironizował, po czym się zaśmiał. — No ale dobra, okej, pójdę z wami. Nie ma co sobie robić kłopotów, co nie?

Ze względu na jego luźną postawę wskazującą na to, że nie zamierzał niczego utrudniać, nie pojmali go siłą, a jedynie wskazali, gdzie ma się aportować. Już po chwili wszyscy znajdowali się w sali sądowej, a na miejsce zwołano także państwa Malfoyów i Ministra Magii. Lucjusz i Narcyza byli przerażeni widokiem syna pokrytego krwią, a tym bardziej faktem, że on sam zdawał się nie przykładać do tego wagi. Tonks pozwoliła wejść na salę także Arturowi i Ginny, którzy bardzo na to nalegali, a na korytarzu czekała pokaźna grupa reporterów, czekająca na nową sensację.

Draco siedział na samym środku z obojętnym wyrazem twarzy, nie patrząc na nikogo, kto się tam znajdował, oprócz Ministra Magii. Spokojnie wycierał sobie krew z twarzy z użyciem rękawów zniszczonej marynarki. Kingsley wyglądał na wściekłego.

— Gdzie byłeś przez ponad dwa tygodnie? — spytał, więc na sali zapanowała cisza.

— Byłem więziony i torturowany — odparł Draco beznamiętnie.

— Przez kogo?

— Nie mam pojęcia. Nie widziałem twarzy. Zasłaniali je.

— A może mówisz tak dlatego, że kłamiesz?

— Nie jestem idiotą. Wiem, że jeśli będę kłamał, podacie mi Veritaserum, więc wszystko i tak wyjdzie na jaw. Mówię szczerze. Nie mam pojęcia, kto mnie porwał i uwięził.

— Dlaczego więc teraz jesteś na wolności? — pytał podejrzliwie. — Uciekłeś, czy zostałeś wypuszczony?

— Uciekłem.

Magią i Krwią Pisane - Draco Malfoy i Ginny WeasleyWhere stories live. Discover now