POV. MACIEK
Z samego rana, no dobra była godzina 12.
Postanowiłem zrobić niespodziankę Patrykowi i przyjść do niego.
Kac mnie męczył jak cholera. Jakbym umierał, dosłownie.
W każdym razie, ogarnąłem się i wyszedłem z domu.
Zapukałem do drzwi Patryka chyba z 5 razy.
Ale nic.
Dzwoniłem do drzwi.
Nic.
Dzwoniłem na telefon, pisałem...
A on, tak jakby umarł. Zero reakcji.
Coś zrobiłem złego?
Obraził się?
Postanowiłem, że wbiję mu na chatę. Na szczęście drzwi były od
otwarte.Wszedłem do jego domu.
- Patryś!
- Patryś misiu!
- Patryk do chvja!
Poszedłem na górne piętro.
W pokoju go nie ma. W starej sypialni jego mamy też go nie ma.
To co zobaczyłem gdy wszedłem do łazienki zwaliło mnie z nóg.
Patryk leżący nieruchomo w kałuży ognisto czerwonej krwi.
- Patryś misiu. Dlaczego to zrobiłeś?
Szybko zadzwoniłem na pogotowie.
SKIP TIME
Gdy Patryka zabrali do szpitala szybko tam pojechałem.
- Dzień Dobry, gdzie leży Patryk Skóbel?
- A kim Pan jest?
- A co Cię to obchodzi?! Powiedz gdzie leży i tyle!
- Dobrze, sala 123
- Tak trudno było od razu powiedzieć?! Dziękuję!
Znaleźć salę nie było trudno. Wbiegłem do Patryka.
- Patryk misiu. Dlaczego?
Z moich oczu zaczęły wypływać łzy.
Nagle zadzwonił do mnie Paweł.
- Nie mogę teraz
- Czemu?
- W szpitalu jestem
- Co się stało?
- Patryk się pociął
- O mój boże, to pewnie dlatego że go zdradziłeś
- Co?!
- No wczoraj, jak w butelke graliśmy- no zajebiście. Teraz albo Patryk umrze z mojej winy albo się rozstaniemy też z mojej winy. Jestem debilem
- Dobra, oddzwonię później pa- rozłączyłem się
_____________________________
ILE CHCECIE ROZDZIAŁÓW?
YOU ARE READING
𝙾𝙽𝙻𝚈 𝚈𝙾𝚄/ 𝙼𝚡𝙿
FanfictionMaciek- 17- latek, który jest dość popularny w sieci. Jest przystojny, ale i trochę głupi. Dziewczyny się uganiają za nim wzrokiem, lecz jego orientacja nie pozwala mu być z jaką kolwiek z nich.