ROZDZIAŁ 1

16 4 1
                                    

     Tego dnia nikomu nie chciało się nic robić. Na dworze szalała wichura, a co jakiś czas dostrzec można było pojedyncze błyskawice.

     Marcus siedział, opierając głowę o zimną szybę, spoglądając na zewnątrz. Och, jak bardzo chciałby jeszcze pospać lub chociaż  bezczynnie poleżeć. Jego powieki wydawały mu się coraz cięższe, był strasznie zmęczony wczorajszą próbą przed koncertem.
- Marcus chodź już! - zawołał szczelnie owinięty kocem Martinus , kierujący się w stronę łazienki.
- Idę, idę! - odkrzyknął brat bliźniak, leniwie ubierając ciepłą, pastelowo-różową bluzę i czarne rurki, takie same, jak u  Martinusa.

    Dwie godziny później, wychodząc z domu, podczas schodzenia ze stromych schodów, dźwigając walizki, Martinus źle stanął na stopniu i poślizgnął się spadając kilka schodków niżej.
- O nie! Tinus!  Wszystko w porządku!? - zapytał przejęty sytuacją Marcus.
- Chyba tak... Chodźmy, musimy się spieszyć, zostały nam niecałe trzy godziny... -  pospieszył, próbując się podnieść, jednak bez pozytywnego rezultatu.
- Coś ci jest?
- Nie, nie... To nie tak... - zaprzeczył, próbując przekonać samego siebie. -  No dobrze, trochę boli mnie noga...
 -Możesz chodzić? Albo normalnie nią poruszać?
-Niekoniecznie, sam widziałeś - odparł, mimo wszystko próbując jeszcze raz ruszyć nogą. Na jego twarzy malował się grymas, nie było to zbyt przyjemne uczucie.
-Idę po naszego kierowcę, powiem mu, że to nagły wypadek i pilnie musimy jechać do szpitala.
-Ale... Przecież nie jest tak źle - przekonywał brata Martinus.
-Jak to nie? Tinus, proszę, jeśli nie dla siebie, zrób to dla mnie. Martwię się o ciebie!
-Uh... Niech ci będzie. A tak bardzo chciałem być na tej trasie koncertowej - westchnął smutno.
-Nie martw się, nie pierwsza, nie ostatnia! - próbował pocieszyć go brat.

~~~~~~~~

Uhuhu, pierwszy rozdział już za nami! (w końcu)
Serdecznie dziękujemy wszystkim czytającym <3~!

~yuyuyu-rin

Marcus & Martinus / Przygoda do góry nogami Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon