Rozdział 1

5.3K 247 123
                                    

Lekki podmuch wiatru muskał twarz wysokiego, piegowatego blondyna, który wyrzucił niedopałek po papierosie do zielonego kubła, stojącego obok brudnej ławki, która przeszła więcej niż sam chłopak. Kawałek odszedł i popatrzył w stronę zaśmieconego parku. Różne butelki, papierki po wafelkach walały się po pięknej zielonej trawie.

--jak można tak brudzić, ludzie za grosz nie mają szacunku do natury-- pomyślał po czym odszedł w swoją drogę.

Clay to dobry chłopak. Lecz po śmierci jego najukochańszej osoby stracił resztkę szczęścia. Niegdyś zabawny oraz optymistyczny chłopak. Teraz pesymistyczny gbur, myślący o śmierci. Jedynie jego przyjaciel utrzymuje go przy życiu. George. Lecz ten nie okazuje ani trochę takich samych uczyć co blondyn.

Osoba, która zmarła to najlepszy i najukochańszy człowiek na ziemi. Ona była jedyna, która rozumie jego i za wszelką cenę chciała mu pomóc. Zawsze matki najlepiej wiedzą co dla swoich dzieci najlepsze,ale dla chłopaka? Jego mama była stawiana ponad wszystko. Z wszystkimi problemami szedł właśnie do niej...Teraz niestety nie może.

Blondyn szedł ścieżką na mały cmentarz, położony kilka kilometrów od jego domu. Nie był daleko,ale żeby tam dojść potrzeba było paru minut. Jeszcze przed wejściem poszedł do kwiaciarni obok i kupił bukiet ulubionych kwiatów  jego mamy. Ominął bramę i skierował się na jej grób. Gdy zobaczył szaro-czarny nagrobek przyspieszył kroku i już mógł cieszyć się chwilą wolnego i spotkania z kochaną osobą.
--cześć, mamo-- powiedział, a po chwili w jego oczach pojawiły się łzy --Twoje ulubione róże-- dodał, kładąc bukiecik obok nagrobka.
--wiem, że nic nie powiesz --uśmiechnął się przez łzy --nie daje już rady-- schował twarz w dłonie po czym usiadł na ławeczce.

Popatrzył jak przez mgłę na zdjęcie na grobie jego ukochanej mamy, a kontem oka zobaczył że małe światełko, które jeszcze z przed chwili mocno raziło po oczach, przygasa. Chłopak patrzył jak oczarowany na świeczkę w zniczu tracącą swój blask. Mały ogień przypominał mu jego. Poczuł jedną krople na swojej dłoni. Po chwili trzecią, czwartą, dziesiątą, piętnastą aż przestał liczyć bo się pogubił.

--niedługo się spotkamy-- powiedział. Poczuł wibracje w tylnej kieszeni jego spodni. Wyciągnął telefon, na którym wyświetlił się imię jego przyjaciela. Jego ukochanego Georga. Bez zastanowienia odebrał telefon zapominając o łzach, które dalej spływały mu po policzkach, a z czasem przybywało ich coraz więcej. Łzy łączyły się z deszczem przez co przechodni pomyśleli by, że to tylko krople niewinnego deszczu, spływające po jego twarzy. Głos zadrżał, a serce staneło w miejscu gdy usłyszał słodki i naiwny głosik bruneta.
--gdzie ty jesteś?? Miałeś być na serwerze o 16-- Blondyn zatrzymał się na chwilę po czym przypomniał sobie o rozmowie z chłopakiem dzień temu. Obiecał mu ze się zjawi, ale go zawiódł. Znowu to zrobił...
--przepraszam...--powiedzial przez łzy.
--Clay? Coś się stało? --zapytał George
--nic... Naprawdę --uśmiechnął się pod nosem.
--Ktoś się o mnie martwi... --pomyślał

____________

Ohayo miśki!!

Witam w pierwszym rozdziale książki dnf.
Chciałam zrobić depresyjną książkę, która opowiada o problemach młodych ludzi, ale również gdzieś tam miłości. Wiem, miałam robić książkę o innym shipie, ale jakoś wolę dnf. Na starcie proszę nie krytykować, jeżeli komuś się nie podoba można wyjść I nie czytać, ale jeżeli zostaniesz będzie mi bardzo miło.

Jeżeli są jakieś błędy to również za nie przepraszam.

Kocham was
~autorka~

Find Yourself //Dnf//Where stories live. Discover now