Rozdział 17 "Praca"

6 0 0
                                    

Obudził mnie puls obroży.

-Takie pobudki to ja mogę mieć codziennie. -Przeciągnęłam się na łóżku. Było strasznie twarde. W plecach i w szyi mnie łupało.

-Zapraszam Panią. - Zanim wstałam ostatni raz się przeciągnęłam. Za chwile Oliwier skuł mi ręce za plecami. Nie musieliśmy nawet jechać windą. Byliśmy na tym samym piętrze co inne cele.

-Powodzenia- Powiedział za metalowymi drzwiami.

-Jak się spało? - Spytał z pogardą. Dobrze wiedział jakie są łóżka w celach. Znowu stał w lewym rogu jak wcześniej. Wyglądał seksownie. Miał jeansowe spodnie z normalną białą koszulką. Miał jeszcze mokre końcówki włosów zapewnię od prysznica po walce. - Nie gap się tak. Spytałem się o coś. - Jedno mogłam powiedzieć nie lubił jak się go ignorowało.

-Twardo. Czy mógłbyś, czy mam bez rączek zrobić? - Jak to jakkolwiek brzmiało.

-Bezpieczeństwo. - Machną ręką a obrożą zniknęła. -Zapraszam. - Mówiąc to wzruszył ramionami i pokazał palcem na głowę.

-Jednak to dzień dziecka. - Ucieszyłam się co nie uszło uwadze chłopaka. Również się rozpromienił. - Tylko mały problem... chyba wyszłam z wprawy. Nadal nie czuje twojej główki.

-Coś mogę zrobić? -Zadrwił jak by specjalnie chcąc to usłyszeć z moich ust.

-Jeszcze się głupio pytasz. - Wzdychnełam.- Musisz mnie dotknąć. -Zripostowałam na koniec.

-Naprawdę mnie lubisz. Już się robi. -Podszedł do mnie. Złapał mnie za policzki, a ja z chęcią weszłam do jego głowy.

W środku było spokojnie. Specjalnie wyizolował mnie od zbędnych wspomnień. Postawił mnie w niebieskim pokoju. Umyślnie przeciągał.

-Pokażesz mi tą akcje, czy nie? -Spytałam z zirytowaniem. Od razu zniknęłam z pokoju. Zaczęłam widzieć akcje oczami Natana.

Atakował innego chłopaka jak szalony. Był równie szybki, jak nie szybszy, gdy ze mną walczył. Atakowali się nawzajem z wyjątkową brutalnością. Tamten chłopak używał portali. W ten sposób dorównywał Natanowi. Jednak Natan był o wiele szybszy. Machnął ręką o mężczyzna poleciał na ścianę mocno uderzając plecami. Wszystkiemu przyglądała się dziewczyna. Stała cała spięta jakby nie mogła się ruszyć. Mogła być w moim wieku. Miała blond czuprynę i jasne oczy. Jednak po chwili jedno oko zmieniło kolor na fioletowy. Była iskrą. Kolega, który uderzył o ścianę wystrzelił pocisk w kierunku Natana. Jeszcze raz został powalony o ścianę, aby zemdleć. Po chwili, gdy adrenalina Natana opadła poczułam niesamowity ból w ramieniu. Teraz wiedziałam co ze sobą wiążę wchodzenie w postać w czyimś wspomnieniu. Czuje to co czuła ta osoba w danym momencie. Okropne uczucie. Postrzał bolał równie boleśnie jak badania doktorka. Mięśnie które rozerwała kula niemiło pulsowały. Chłopak szybko wyrzucił mnie ze swojej głowy.

-Ej skarbie wszystko dobrze? Strasznie głęboko oddychasz. I masz mokre policzki.

-Już wiem, jak boli postrzał. -Zaśmiałam się na co chłopak wzdychnął.- Wytrzesz policzki? - Widocznie zmartwiony wytarł mi łzy kciukami. -Dowiedziałam się ciekawych rzeczy. -Podniósł jedną brew. - Taką jak. Kiedy wcielam się w osobę, czuje to co ona czuła. Miło, że się martwisz. Zapniesz mi chociaż rączki z przodu. - Musiał się chwilę zastanowić, ale po chwili namysłu zrobił to.

-Dziękuje. Pozwolisz? - Przeprosiłam o podeszłam do więźnia. -Jeszcze jedno. Kiedy to było?

-Około tygodnia temu, 23 listopada. Jakoś około tego. - Same konkrety.

Zabawę czas zacząć. Weszłam do jego głowy. Cały się spiął. Jego myśli wariowały. Było to zupełne przeciwieństwo Natana. Więc trochę zajęło zanim znalazłam odpowiednie wspomnienie. Znalazłam tą panią co w wcześniejszej akcji z Natanem. Byli razem na kolacji. Są parą, mieszkali razem. Teraz musiałam znaleźć mieszkanie. Jakby Oliwier nie powiedział mi, że musze być grzeczna, nawet był nie próbowała. Niestety sytuacja mnie zmusiła. Podsłuchałam chwile rozmowy. Dziewczyna mówiła coś o badaniach na iskrach.

-Już blisko jesteśmy znalezienia...- Zaczęła, lecz nie dane było jej skończyć. Zaczęły wszędzie latać pociski. Kolega nie zdążył zrobić uniku i jeden z pocisków drasną go w nogę. Jednak dwie ranny postrzałowe na jeden dzień to za dużo. Szukałam i szukałam odpowiednich wspomnień. Czułam się jakbym była w bibliotece z niekończącymi się regałami. Z tysiącami książek. Właściciel tego nie ułatwiał. Specjalnie mi przeszkadzał, przypominając sobie jakieś bzdury, takie jak reklamy papieru toaletowego, czy gumy do żucia. Już jak miałam odpuszczać mignęła mi odpowiednia "książka" jak ja to opisałam. Niestety mieszkali niedaleko Liama. Nie mogłam zaryzykować odkrycie kłamstwa przez Natana. W tym momencie musiałam go udobruchać. Numer mieszkania już znalazłam.

-Numer mieszkania to 29a.- Dalej, dalej inne wspomnienie. Jaka to ulica? Nie mogłam znaleźć. - Kurna. - Dodałam już na głos. Widziałam tylko przeciwną ulicę. Ja jednak chciałam konkrety, tak samo jak Natan. Więzień był przygotowany. Wiedział dokładnie jak mną zwodzić, abym nie znalazła odpowiednich informacji. -Ulica kormorana w South Lake. - Powiedziałam, gdy w końcu po wielu próbach znalazłam odpowiedź. Odsunęłam się zmęczona od więźnia. Nie zdążyłam nawet wyjść z jego rozumu, a Natan machną ręką co zwiastowało tylko jedno. Obrożę. Chłopak stał, gdzie stał, ziewał.

-Dłużej się nie dało? - Spytał zirytowany.

-Ile dokładnie? - Nie miałam pojęcia, ile mogłam być w jego głowie.

-5 głupich godzin w głupim umyśle. -Stał zdenerwowany, zmęczony.

-Czemu im pomagasz? - Nagle do rozmowy wciął się chłopak. Po chwili dostał obrożą.

-Wyobraź sobie, że ja też jestem więźniem. - On był pierwszym razem, kiedy musiałam tak długo używać mocy. Byłam zmęczona, padałam. Dosłownie!

-Natan, masz 5 sekund, aby mnie złapać. - Chłopak szybko odepchną się od ściany i znalazł się przy mnie. -Było mi dać ten obiad. -Zaśmiałam się lecąc do tyłu. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Ostatnie co poczułam to mocne, ciężkie perfumy chłopaka i jego dźwięczny śmiech. Potem po prostu zemdlałam. 



______________________________________________________________

Zachęcam do komentowania <3

The Sparks Of LifeWhere stories live. Discover now