Rozdział 16 część 2"Wyzwanie"

7 0 0
                                    

Zaczęło się klaśnięciem Natana. Mały, a mały nie był, nazywałam go, bo był najmniejszy od reszty żołnierzy. Był szalenie szybki, ZABÓJCZO. Gdy wymierzył kopniaka w żebra złożyłam się w pół. Zaatakował prawą ręką. Złapałam ją w czasie ataku i wykręciłam. Opuszczał gardę przy każdym ataku. Wykręcenie ręki miało pomóc w kontrataku. Kiedy znowu chciał zaatakować teraz z lewej ręki. Walnęłam go w nos i podcięłam, gdy przeniósł ciężar na drugą nogę. Potem cios w splot słoneczny i kopniak w twarz z kolana. Chłopak przewrócił się. Skończyłam pojedynek skacząc na jego twarz łokciem. Kolega wypuścił ze świstem powietrze z ust, aby po chwili zemdleć. Moje ciało reagowało tak instynktownie, że sama byłam w szoku, że to wygrałam. Ledwo dychałam po takich wyczerpujących atakach.

-Pierwsza wygrana #00-Mały był szybki, ale te kilka błędów które popełnił dały mi wygarnął. Zauważyłam je i wykorzystałam.

-Jestem pod wrażeniem do najlepszych nie należał, ale jednak to żołnierz przeciwko małej dziewczynie. - Zaczął Natan. - Masz chwile przerwy, potem kolejna walka. - Chwila przerwy bardzo się przyda. W końcu ten pojedynek do najłatwiejszych nie należał.

-Mogę wody? - Spytała się Oliwiera. Wskazał na wodę. Zaczęła powoli pić.

-Krystian na ring! -Krzykną Oliwier.

Z powrotem ustawiłam się na ringu. Przede mną stał dwa razy większy typ od Natana, ode mnie trzy razy. Mój plan na tę walkę było to, aby unikać ataków wielkoluda. Znowu musiałam znaleźć słaby punkt. Oliwier klasną, Krystian zaatakował. Prawy sierpowy był wolny, ale zapewnię silny. Kolejny atak, kopniak. Gdy tym razem zaatakował lewym sierpowym uniknęłam ataku i skoczyła okrakiem na chłopaka. Szybko zrobiłam dźwignie. Mocno trzymałam się nogami, aby nie uwolnił się z mojego uścisku. Jednak Krystian po kilkunastu sekundach odklepał. Wstał masując ramię. Znowu musiałam napić się wody.

-Wow, maleńka, to było... wow. Gotowa na kolejną walkę?

-Kto będzie tym szczęściarzem? -Spytałam się.

-Patrzysz na niego. - Rozłożył ręce. Pokazując się w całej okazałości. Przeklinałam go w myślach. Z tamtymi dwoma ledwo sobie poradziłam. To z nim nie miałam żadnych szans. - Zapraszam na ring Pani Cooper.

Natan stanął wyluzowany na ringu. Ja ze spiętym ze stresu całym ciałem, zajęłam pozycje z gardą. Myśląc w ten sposób, on widział, jak walczę dwie walki. Widział moje słabe punkty i wady.

-" Klask" -Klasą Oliwer.

Natan był jeszcze szybszy od pierwszego żołnierza. Kopnął mnie, poleciałam boleśnie na tyłek. Zła na niego wstałam. Skupiłam się na jego ruchach. Był perfekcyjny w tym jak atakował. Gdy chciał zaatakować z prawej ręki chwyciłam jego rękę. Zanim jednak ją chwyciłam uderzyła moje ramię. Wygięłam jego łokieć i przerzuciłam go przez ramię. Był strasznie ciężki. Leżał na podłodze a ja na nim siedziałam okrakiem. Gdy chciałam go uderzyć on niespodziewanie i zgrabnie przerzucił nas tak, że to teraz ja byłam na dole a on siedział na mnie okrakiem. Przybliżył twarz do mojej.

-Wygrałem. -Powiedział mi prosto w twarz.

-Nie odklepałam. - Oburzyłam się. Wtedy zaczął się coraz bliżej przybliżać do mnie. Próbowałam się wyrwać, lecz on przytrzymywał mi ręce nad głową.

-Dobra, już dobra przegrałam. - Natan nie drgną ani o milimetr.

-Będziesz kiedyś moja. - Powiedział seksowanie różowym wzrokiem.

-Ta, ta a teraz złaź. - Gdy opuścił gardę wyrwałam mu się i odepchnęłam. -Było tak blisko. -Westchnęłam.

-Jak robisz kontratakujesz opuszczasz gardę, więc wtedy łatwo Cię zaatakować. Często masz ustawiony ciężar ciała w kolanach. - Otrzepał kolana. W przeciwieństwie do niego nigdy nie walczyłam na serio. Tylko kilka podstawowych ataków na samoobronie.

The Sparks Of LifeWhere stories live. Discover now