Obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Nic dziwnego, bo wczoraj w szkole Salvatore, mieliśmy niezłą imprezę, z której pamiętam wszystko oprócz jednej godziny. Ale niczego nie żałuje, bo z tego co pamiętam było zajebiście, a dawno się tak nie bawiłam. Leżałam w łóżku, patrząc się na biały sufit i rozmyślając o wczorajszej imprezie. Ale niestety z moich rozmyśleń wyrwała mnie brunetka.

- Hope, wstawaj! Bo inaczej Lizzie i Alyssa się pozabijają! - powiedziała dziewczyna wszystko na jednym wdechu, przechodząc przez drzwi do mojego pokoju.

- Już wstaje, spokojnie - odpowiedziałam ze spokojem w głosie, próbując ja trochę uspokoić. Szybko zebrałam się z mojego wygodnego i ciepłego, łóżka przy tym zauważając że jestem w sukience z wczorajszej  imprezy. 

Nieźle. 

W końcu stanęłam na równe nogi, szczerze mówiąc nie było to łatwe zadanie, szczególnie z tego powodu, że miałam ostrego kaca. Josie cały czas mnie popędzała, a ja popatrzyłam się na nią błagalnym wzrokiem i rzuciłam zaklęcie żeby pozbyć się kaca. Gdy to już zrobiłam pospiesznym krokiem, wyszłyśmy z mojego pokoju. Pod czas drogi panowała cisza, a nagle przypomniało mi się że, nie wiem dokąd idziemy.

- Josie? - zapytałam a na jej twarzy pojawił się grymas i za razem pytający wzrok - A gdzie one właściwie są? - zapytałam, bo przecież skąd niby miałam to wiedzieć, jasno widzem nie jestem.

- Na boisku, szybko! - krzyknęła i od razu przyspieszyłyśmy kroki, kierując się do wyjścia ze szkoły, a następnie na boisku.

Zobaczyłam je. Zobaczyłam jak Lizzie i Alyssa się kłóciły. Był to dla mnie normalny widok, bo one kłócą się co 5 minut. Naprawdę. Krzyczały na siebie nawzajem i nie zwracały uwagi na nikogo innego,  a szczególnie a uczniów, którzy stali wokół nich się im przyglądali. Niektórzy chłopacy krzyczeli rzeczy tego typu "Pobijcie się!!", "Bójka". A one, po prostu jak na złość musiały zacząć się bić. W oczach Josie, widziałam strach i bezradność. Aż zrobiło mi się jej po prostu żal. Josie krzyczała do Lizzie, ale ona była jak w transie. To oznaczało, że ja musiałam ich rozdzielić, w zasadzie jak zawsze.

 - Dziewczyny stop! - krzyknęłam na całe gardło, a one przestały się kłócić, ale nadal się biły. Niestety. Szybko postanowiłam, że wejdę pomiędzy nie i je rozdziele. Jak pomyślałam, tak i zrobiłam, i zwinnym ruchem wcisnęłam się pomiędzy nie. Postanowiłam że najpierw poproszę, a  jak nie zadziała to zrobię to na siłę. 

- Dziewczyny, proszę przestańcie. - powiedziałam błagalnie, bo naprawdę było mi żal Josie. A one przestały się bić i kłócić, popatrzyły się na mnie i znów się zaczęło. 

Koniec te go dobrego.

- Stop! - znów krzyknęłam na całe gardło, moje ręce odrzuciło je w dwie różne strony. 

Chyba nadszedł czas żeby opowiedzieć wam coś o sobie. A więc tak. Zacznijmy od tego że jestem Hope Mikealson, moim ojcem jest Klaus Mikealson - wampir, a moją matką jest Hayley Marshall - wilkołak. Jestem trybrydą, czyli wampirem, czarownicą i wilkołakiem w jednym. Josie to moja najlepsza i  jedyna przyjaciółka - niewinna osoba, Lizzie to jej siostra, ale ona jest inna egoistyczna, zarozumiała. Alyssa to osoba, którą każda dziewczyna w szkole nienawidzi, ale niektórzy chłopacy szaleją za nią. Alyssa charakterem jest podobna do Lizzie, dlatego się kłócą. Szkoła Salvatore, jest szkołą w której uczą się same osoby  z magicznymi zdolnościami, mam namyśli wilkołaki, wampiry, czarownice, wróżki. Szkoła ta jest oddzielona od świata ludzi. 

Nagle na boisko wbiegł M.G. i dyrektor szkoły, ale także ojciec Josie i Lizzie. 

Kurwa nareszcie! Ile można było czekać?! 

Brawo M.G.

 - Co tu się stało?! - zapytał nerwowo podnosząc Lizzie z ziemi, na szczęście dyrektor  był wyrozumiały i nie obchodziły go tylko jego córki, ale i całą szkołe. Nasz dyrektor czyli, Alaric Saltzman był człowiekiem, chyba najlepszym jakiego znałam. 

 - Nic, tato poprostu miałam małą sprzeczkę z Alyssą -  znając Dyrektora Saltzmana nic nie zrobi, bo nie tylko dla mnie ta sytuacja była codziennością.

Blood Offspring (Hope Mikaelson) 18+Where stories live. Discover now