Minęło parę dni od tej "małej" sprzeczki, pomiędzy Lizzie i Alyssą. Obie się uspokoiły, ale jak one mają to w zwyczaju, kłócą się co 5 min. Właśnie za około 5 minut zaczynała się pora obiadowa w szkole Salvatore. Postanowiłam że pójdę na stołówkę wcześniej i zajmę sobie lepsze miejsce. 

Jak przyszłam na stołówkę to nikogo nie było, oprócz oczywiście dwóch sióstr. Możecie się już domyślać kto kto jest. Lizzie i Josie. To było do przewidzenia, bo Lizzie zawsze musi być perfekcyjna we wszystkim, nawet musi mieć najlepsze miejsce przy najlepszym stole. Oczywiście tylko myśli że, jest we wszystkim perfekcyjna. Ona zazwyczaj tylko wszystko psuje. A Josie, zapewne została "zmuszona" żeby tu przyjść, bo jak to mówi Lizzie, "Ja i Jo wszystko robimy razem". Już od jakiegoś czasu zauważyłam że, Josie jest już zmęczona tym wszystkim co wyprawia jej siostra.

Ale dobra, burczy mi już w brzuchu. Ciekawe co będzie, dziś na obiad?           

Zajęłam  miejsce przy najbliższym stole jaki był, byle jak najdalej od Lizzie, ale wtedy nie będę mogła siedzieć z Jo. Minęło z około 5 minut i już stołówką wypełniła się uczniami. W mojej szkole było tak że, czarownice i wilkołaki nie za bardzo za sobą przepadały. Na szczęście, razem z Lizzie udało mi się to zmienić. Tak dokładnie z Lizzie. Ta Lizzie, która jest tak wkurwiająca że, ledwo z nią wytrzymuję, ale co fakt, kiedy łączymy wspólne siły to dobrych, ale i też złych, rzeczy się nam przytrafia. Zazwyczaj są to złe rzeczy, ale pomińmy ten fakt. 

Powoli kończyłam  jeść śniadanie, kiedy usłyszałam megafon i głos Profesora X, dla jasności tak prawie każdy mówi na naszego dyrektora. 

- Hope Mikaelson, proszona po obiedzie po do mojego gabinetu. -  O co może chodzić?

Już zaczęłam sobie w głowie przypominać, co ja takiego mogłam zrobić? Oj dużo tego było. Na przykład, bitwa z kolejnym potworem z Malivorn i przy okazji zamknięcie portalu, z którego wychodziły te potwory. Kiedyś może wam o tym opowiem bo to bardzo skomplikowane. Spokojnie zjadłam obiad, bo po co się spieszyć? Obiad był naprawdę dobre, nóżki kurczaka i sałatka. Sałatka był nie dobra, no ale nóżki z kurczaczka, to pychota. Poszłam szybkim krokiem do gabinetu dyrektora, bo chciałam mieć już to za sobą. 

Jestem pod drzwiami do gabinetu. Co robić?! Może ucieknę ze szkoły i nigdy nie wrócę? Nie no kocham tą szkołę i ludzi, którzy w niej są. Więc zaczynamy.

Zapukałam do drzwi. Usłyszałam "Proszę", więc weszłam. Profesor X siedział przy swoim biurku.

-  Dzień dobry Hope, cieszę się że przyszłaś - powiedział spokojnym i uradowanym tonem.

- Dzień dobry Panie Profesorze,  po co mnie pan wzywał? -  mam tylko nadzieję że, to nie jest żadna zła wiadomość.

- Dobrze Hope, przejdźmy do sedna, mam dla ciebie misję... - no tego się nie spodziewałam.

  Hej kochani, mam nadzieję że rozdział się wam spodoba, jeśli będą jakieś błędy, to przepraszam. A i mam taką informację, bo nie chcę żeby ktoś mnie oskarżał o plagiat czy inne tego typu rzeczy. Więc tak postacie, które pojawią się w mojej książce będą pochodziły z Harrego Pottera i Wampiry dziedzictwo. Miłego dnia/nocy <3

Blood Offspring (Hope Mikaelson) 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz