I

1.1K 60 25
                                    

-Nie wytrzymam dłużej w tym domu- rzuciłem się na łóżko, tuż obok Scorpiusa.

-Stało się coś?- zapytał z zaciekawieniem czytając książkę.

-Oczywiście, że tak- sięgnąłem po telefon i zacząłem przeglądać Instagrama- W takim razie o co chodzi- odłożył książę i spojrzał na mnie.

-Ojciec cały czas gdzieś wychodzi, nocami nie ma go w domu, wczoraj gdy chciałem z nim pogadać po prostu mnie zignorował- wyrzuciłem to z siebie na jednym oddechu.

-Czasami mam wrażenie jakby o nas wiedzieli i specjalnie nas unikają- dodałem.

-Nie jesteś sam. Mój ojciec także nie wraca na noc, praktycznie całe dnie siedzę sam-oparł głowę o moje ramię.

-Trochę to dziwne, nie sądzisz?- zapytałem.

-Bardzo dziwne- powiedział śmiejąc się.

-Co Cię tak śmieszy- spojrzałem na niego pytającym wzrokiem.

-Nie ważne- jego śmiech słychać było w całym domu, na szczęście nikogo po za nami w nim nie było.

-No powiedz, też chcę się pośmiać- zaśmiałem się lekko.

-Naprawdę nie ważne.

-Jeśli mi nie powiesz to będzie z tobą źle- usiadłem i myślałem nad tym co mu zrobić.

-Nie ważne.

-Sam się o to prosiłeś- zacząłem go łaskotać.

-P-przestań p-powiem-ledwo wydusił to z siebie -przestałem lecz nadal go podtrzymywałem- Więc o co chodzi?

-Bo ja śmieję się z-z niczego- ponownie wybuchł śmiechem.

-Nie wytrzymam z tobą- przewróciłem oczami i zabrałem się za kontynuację łaskotania go.

- P-proszę przestań misiu- położyłem ręce na jego ramionach- Misiu?- skrzywiłem się lekko- Mhm.

-Od kiedy mówisz do mnie misiu?- zaśmiałem się.

-Od dzisiaj- powiedział uśmiechając się- Idiota jesteś wiesz?- udeżyłem go lekko- Miśkowi się nie spodobało?- przyciągnął mnie do siebie- Jakoś nie za bardzo- pocałowałem go krótko w usta.

-Wracając do poprzedniego tematu, musimy im to kiedyś powiedzieć- westchnąłem.

-Dobrze wiesz jak oni na to zareagują, ledwo przeżyli fakt, gdy dowiedzieli się o naszej przyjaźni, a co dopiero o związku- zrzucił mnie z siebie- Masz rację, ale powinni o tym wiedzieć, tak samo reszta- objąłem go w pasie i przytuliłem.

-Jesteśmy!- krzyknęła z dołu Ginny.

-Może pójdziemy coś zjeść? Później o tym pogadamy- zaproponowałem.

-Dobry pomysł, powoli zaczynam robić się głodny- zeszliśmy i przywitaliśmy się z resztą-przygotowaliśmy sobie kanapki, usiedliśmy i zaczęliśmy je jeść.

-Znalazł byś sobie kogoś- zwróciła się do mnie Ginny.

-Eee po co?-zapytałem lekko przejęty, poczułem jak by za chwilę wszystko miało wyjść na jaw.

-Jesteś już starszy, chyba kogoś potrzebujesz- odpowiedziała.

-Mi nikt nie jest potrzebnyyy.

-Jak uważasz- odwróciła się i zaczęła robić obiad- spojrzałem przejęty na Scorpiusa, a on na mnie.

-Czy coś się stało?- powiedział Harry wchodząc do kuchni.

-Tata?- spojrzałem na niego ze zdziwieniem- A kto inny?- usiadł na przeciw nas- zdziwiłem się, ponieważ od pewnego czasu zazwyczaj nie przychodził na obiady- Stało się coś?- zapytał ponownie- Yyy nie- odpowiedzieliśmy równocześnie, uderzyłem Scorpiusa w nogę, żeby siedział cicho- No co- szepnął- Pstro-wróciłem do jedzenia kanapki- Na pewno nic się nie stało?- tym razem zapytała Ginny- Niby czemu miałoby się coś stać?- Dziwnie się zachowujecie- odparła mieszając zupę- Naprawdę nic nam nie jest- powiedział szybko Scorpius, a ja ponownie uderzyłem go w nogę, tym razem mocniej.

-Możesz przestać?- spojrzał na mnie jak by zaraz miał mnie zabić.

-Ale ja nic nie robię- odwróciłem wzrok.

-Nie wcale- przewrócił oczami- dokończyliśmy jeść i wróciliśmy do pokoju.

-Po co gadałeś- wkurzyłem się lekko.

-Przecież nie będę siedział cicho jak jakiś debil- usiadł na łóżko.

-No właśnie mogłeś siedzieć.

- Nic złego nie powidziałem- wyciągnął telefon.

-Nie wcale-skrzyżowałem ręce- Bożeee o co Ci chodzi?- spojrzał na mnie niechetnie- O to, że mogli się domyśleć- stanąłem nad nim i zabrałem mu książkę sprzed nosa- No właśnie, mogli, ale się nie domyślili i oddaj mi książkę, denerwujesz mnie już.

-Ty mnie bardziej- rzuciłem mu ją na kolana.

-Debil- usiadłem koło niego- Kretyn- uderzył mnie książką w głowę i zaczęliśmy się śmiać- Chciałem się na Ciebie obrazić, ale jak zwykle mi to nie wyszło- potargałem mu włosy- Zostaw moje włosy cymbale!- krzyknął- Ojejku- przytuliłem się do niego.

- przewrócił oczami i powrócił do czytania.

-Głupek.

-Sam jesteś głupek- wybuchliśmy śmiechem. 

******************************

693 słowa

𝓢𝓽𝔀𝓸𝓻𝔃𝓮𝓷𝓲 𝓭𝓵𝓪 𝓼𝓲𝓮𝓫𝓲𝓮 || 𝐒𝐜𝐨𝐫𝐛𝐮𝐬Onde as histórias ganham vida. Descobre agora