- kto wie, może ma swoje powody- wzruszył ramionami

- kto to Patric?- harry przysunął się do mnie

- taki mój i liam'a znajomy, pracuje w knajpce z chińskim żarciem. Liam pamiętasz jak kiedyś przywiózł nam dodatkowo pączki?

- Tak on jest najlepszy...

- ehm- kaszlnął zayn

- on jest zajebisty, a ty jesteś moim wspaniałym chłopakiem- liam ucałował go w czoło

- tak lepiej- zaśmiał się zayn- doktor dzwoni- dodał zmartwiony

- no to odbierz- krzyknąłem bo chłopak przez jakieś 2 minuty patrzył się na ekran

- Dzień dobry, co z Niall'em?, Zaraz będziemy

- co się dzieje Zee?- liam położył rękę na jego kolanie

- Niall się obudził, możemy do niego jechać. Chodźcie zawiozę nas

Wszyscy się zebrali, ja oczywiście wsadziłem rozmrożony już groszek do zamrażarki. Harry śmiał się, ze teraz będzie nie jadalny, jeśli będziemy go wyjmować i wkładać do lodówki. Dlatego powiedziałem mu już, że ten groszek nie będzie do jedzenia a do przykładania na guzy. Potem pojechaliśmy do szpitala. Jakiś lekarz zaprowadził nas do chłopaka.

Weszliśmy do jego pokoju. Niall dalej leżał tak jak wcześniej, ale tym razem miał otwarte oczy, chodź teraz były zaczerwienione i  zakrwawione.

- cześć niall- Harry do niego podszedł i pociągnął mnie bym był obok niego

- cześć wszystkim- zaśmiał się, ale widać było, że to go bolało

- jak się czujesz?- zayn i liam tez podeszli bliżej

- nie najlepiej- przymknął oczy- wolałbym chyba nie czuć nic niż się tu męczyć- jedna łza spłynęła przez jego policzek

- Niall...- harry ukucnął- będzie dobrze obiecuje

- nie chce byście mi współczuli bo czuje się jeszcze gorzej harry, chce by było jak dawniej. Wszystko mnie boli..., lekarz mówił ze mogę mieć obrażenia wewnętrzne ale nie mogłem się ruszać i w końcu tego nie sprawdził- dalej płakał

- ciiii...spokojnie jesteśmy tu

- podacie mi wodę?- spytał gdy się trochę uspokoił

- jasne- zayn podał mu butelkę która stała na szafce przy drzwiach

- a możecie tu zostać aż zasnę? jeśli to nie problem...

- nie ma problemu, zayn? liam?- harry podniósł wzrok na dwójkę chłopaków

- jasne, zostaniemy- podeszli do innych łóżek które były puste i przynieśli krzesła leżące przy każdym z nich.

Niall cicho zadawał nam pytania, a my na nie odpowiadaliśmy. O siedemnastej przyszedł doktor i skarcił nas za to ze dalej siedzimy w sali i męczymy jego pacjenta, ale jak zobaczył, że Niall wyglada dzięki temu lepiej to tylko się uśmiechnął i pokręcił głową. Niall się spytał czy następnym razem jak przyjedziemy możemy mu wziąć jakieś jedzenie, bo umiera przez szpitalne żarcie. Przez co wszyscy się cicho zaśmiali i napięcie zniknęło. Ale gdy Niall'owi zaczęły opadać powieki, każdy lekko poczochrał jego włosy, a on zasnął. Wyszliśmy bardzo cicho z sali i pożegnaliśmy się z lekarzem Niall'a. Wyszliśmy z budynku poubierani na cebulki. Śnieg dalej padał. Odetchnęliśmy rześkich powietrzem.

- będzie dobrze- liam przytulił się do boku zayn'a

- miejmy nadzieje, że wypiszą go przed świetami- harry bardziej opatulił się swoim szalikiem, ale i tak miał czerwony jak Rudolf nosek.

Na dworzu robiło się ciemno. Zayn odwiózł mnie i Harry'ego. Otworzyłem drzwi i wyszliśmy do domu. Totalnie zapomnieliśmy, że syf jak został tak dalej jest. Harry sapnął cicho i wyciągnął się z kurtki. Już miałem się do niego przytulić, ale zadzwonił mój telefon.

- Lottie- wyjaśniłem brunetowi- halo?

- Hejka Lou jak się czujesz?

- em... dobrze a co u was

- dziewczyny nie są problematyczne- zaśmiała się wiec domyśliłem się ze bliźniaczki są gdzieś blisko- kiedy przejeżdżasz? jest już 14 grudnia

- jeszcze nie wiem, pewnie dziewiętnastego się zbiorę, dobrze?

- dobrze zgadzam się hah, a co u ciebie lou?

- właśnie wróciłem do domu z Harry'm

- aaaa to ci przeszkadzać nie będę... papa louis- i się rozłączyła, spojrzałem na loczka. Siedział na kanapie owinięty puchatym kocem

- co u siostry?

- chyba dobrze, tęskni za nami- usiadłem obok niego i przytuliłem się

- nie boli cie brzuszek kochanie?- uśmiechnął się z rumieńcami na policzkach

- teraz już nie- uśmiechnąłem się - zimno ci?

- trochę

- zapale w kominku co ty na to?

- jestem za

Rozpaliłem ogień, który ocieplał pokój. Chwile postałem żeby upewnić się, że nie zgaśnie i wróciłem do przytulasków loczka.

- nie wiem czy dalej chcesz.... ale jak byłeś na sesji adidasa a ja em... byłem w domku...  zadzwoniłem do mamy i spytałem się czy mogę spędzić święta u was, chciałem zrobić niespodziankę ale m... no...

- jasne ze chce harry- przyciągnąłem go do siebie i przytuliłem się do niego od tylu- dziewczyny tez się ucieszą

- pokupowałeś już prezenty?

- ...jeszcze nie...

- ja też... jutro ty, ja i sklepy? hmmm?

- dobrze- uśmiechnąłem się gdy harry przyłożył swój zimny nos do mojej szyi. Cicho oglądaliśmy płomienie z kominka.

- boje się o Niall'a...

- tez się martwię, ale myśle, że wszystko będzie dobrze

- nie rozumiem ludzi, jak można być takim potworem - pokręcił głową

- sam nie wiem...

Oboje zasnęłyśmy. Ciepło odbijało się od okien i ścian. Na dworzu był sam biały puch i gdzie nie gdzie stały bałwany. Zima to jedna z moich ulubionych pór roku. Można ciepło się ubrać, nosić bluzy i długie spodnie, na pewno nie lubię lata. Noszenie koszulek na krótki rękaw to nie to. Tak samo noszenie krótkich spodenek. Wole jak jest mi zimno niż, żebym się pocił. Około 2 obudziłem się z ciepłym ciałkiem przy mnie. Harry. Wsadziłem rękę w jego bujne loki i delikatnie się nimi bawiłem. Czasem pomrukiwał, przez co uśmiechałem się jak głupi. Zasnąłem znowu ale tym razem z ręką we włosach Harry'ego.

You Kill my mindDove le storie prendono vita. Scoprilo ora