Gładziłam kciukiem jego nieskazitelny policzek. Nicolas zdecydowanie był niesamowicie piękny. Westchnęłam i zsunęłam dłoń na jego kark.
— Przespaliśmy śniadanie. — stwierdziłam, bawiąc się jego miękkimi włosami.
— Mamy dzisiaj mecz z lokalnym zespołem. — powiedział po chwili i obrócił się na plecy, ciągnąc mnie na siebie. Wylądowałam na jego udach i podparłam się rękami po obu stronach jego głowy. — Najpierw jest jakiś mieszany trening, a około drugiej już taki poważniejszy mecz.
— Ale taki nieoficjalny, prawda? — zapytałam i przejechałam językiem po zębach. — Taki o nic. Nie musicie się jakoś starać.
— O honor. — uniósł brwi, jakby było to oczywiste. — Musimy wygrać. — odparł, co skomentowałam wywróceniem oczami. — Muszę już iść. — dodał.
Skinęłam głową i z niechęcią zsunęłam się z jego ciała. Leżąc na plecach, podparłam się na przedramionach i zjechałam wzrokiem po jego sylwetce. Stał obok swojego łóżka i wciągał na siebie strój drużynowy. Był on w bordowo-czarnych barwach.
— Nie umawiaj się z nikim wieczorem, jak coś. — mruknął w pewnej chwili, nachylając się nade mną. Oparł ręce po bokach mojego ciała i przybliżył swoje usta do moich. Wychyliłam do przodu brodę i złączyłam nasze wargi w wolnym pocałunku. Po chwili się odsunął, ale nadal się nade mną nachylał. — I tej nocy już definitywnie śpimy razem. — dodał, a następnie kompletnie się odsunął. Skierował się do drzwi, a następnie wyszedł przez nie, zabierając wcześniej torbę sportową.
Podniosłam się do siadu i sięgnęłam po telefon. Zauważyłam kilka powiadomień od Emmy, więc kliknęłam w ikonkę wiadomości.
Emma: przez ten pierdolony klub zaspałam na śniadanie
Emma: powiedz, że ty też
Uniosłam kącik ust i wystukałam odpowiedź.
Ja: przebiorę się i spotykamy się u mads?
Emma: tak, idę właśnie do niej
Wyciągnęłam z walizki krótkie czarne spodenki i krwistoczerwony top z jakąś czarną ilustracją. Następnie wsunęłam na nogi Air Force'y i z telefonem wyszłam z pokoju. Znalazłam odpowiednie drzwi do pokoju blondynki i weszłam do środka. Emma poprawiała rzęsy, a Maddie sprawdzała coś na telefonie.
— Oh, Will sobie już poszedł? — mruknęłam, niby od niechcenia. Blondynka utkwiła we mnie ostry wzrok i schowała telefon do kieszeni.
— Okej, dobra, przyznaję. To nie było planowane. — burknęła, zakładając ramiona na piersi. — Ale może uda nam się bez zrywania?
— Chyba coś mnie ominęło. — Emma wywróciła oczami i odłożyła tusz do rzęs na stolik.
— Ja i Will się pogodziliśmy. — powiedziała, przez co Emma uniosła brew.
— Domyślam się w jaki sposób. — mruknęła i ruszyła w stronę wyjścia. — Znalazłam taką fajną kawiarnię na rogu.
— Idealny pomysł. — odpowiedziała blondynka, gdy w trójkę ruszyłyśmy korytarzem.
Najpierw dotarłyśmy do pokoju naszych opiekunów i poinformowałyśmy ich o naszym wyjściu, a następnie wróciłyśmy na korytarz i przeszłyśmy na jego koniec. Zatrzymalismy się przed windą, aby ją przywołać, a następnie wejść do środka i zjechać w dół. Winda otworzyła się ukazując widok na parter. Minęliśmy recepcję i udaliśmy się do wyjścia. Dotarł do nas odgłos przejeżdzających samochód i głos rozmawiających wokół ludzi. Przeszłyśmy na drugą stronę ulicy i skierowałyśmy się wprost do zakrętu. Maddie znalazła na internecie kawiarnie, w której mogłyśmy zjeść śniadanie i znajdowała się ona właśnie w tamtym miejscu. Pociągnęłam za drzwi, aby wejść do środka.
CZYTASZ
Better Than Heaven
Teen Fiction"Bo tak naprawdę to był chłopak, który mógł być dla kogoś nikim a dla mnie nadal byłby wszystkim" !napisane od nowa!