Ester Perrin

471 33 1
                                    

Cholera. Cholera. Cholera. Przeglądałam mieszkania w LA, nie dbałam o to gdzie jest, ponieważ nie byłam przywiązana do miejsca w którym aktualnie mieszkałam. Mój telefon zawirował, ale to zignorowałam. Byłam więcej niż pewna, że to właściciel tego mieszkania. Znalazłam dość przytulnie wyglądające studio gdzieś w centrum, złapałam za telefon i wystukałam numer podany na stronie z ogłoszeniem. W momencie w którym miałam wcisnąć zieloną słuchawkę, ale na ekranie wyświetliło mi się przychodzące połączenie od nieznanego numeru. Odebrałam.

-Tak?- zapytałam zaraz po podniesieniu słuchawki.

-Hej, tutaj Ricky Dillon, znalazłem twoje ogłoszenie, nadal szukasz pokoju?-  męski głos odezwał się po drugiej stronie.

-Tak, tak!- krzyknęłam uradowana -Powiedz tylko gdzie i kiedy, biorę od razu!

-Okeey- dało się usłyszeć, że był trochę zmieszany, cholera! -Nie chcesz znać żadnych informacji?

-A tak- idiotka! -Ile osób, jaki pokój, jeśli masz coś do dodania mów.

-Jest 6 osobników płci męskiej, pokój jest spory z łazienką, wbudowana szafa. Mamy basen i utrzymujemy czystość.

-Spoko, powiedz tylko gdzie i kiedy- odpowiedziałam po czym zapisałam adres i godzinę spotkania.

Rozejrzałam się jeszcze raz po pustym pokoju, że ta kurwa musiała dać mi wypowiedzenie. W kącie stały czerwone walizki, które były już spakowane i tylko czekałam na nowy pokój. Podeszłam do kuchni i otworzyłam lodówkę, aby wyciągnąć z niej ostatnią paczkę odgrzewanego jedzenia. Włożyłam je do mikrofali, a w międzyczasie zadzwoniłam po taksówkę. Zawsze zanim podjedzie mija dobre półgodziny, jakbym mieszkała na jakiejś wsi. Usiadłam na kanapie i zaczęłam jeść ryż z jakimś sosem i warzywami. Po czym wyniosłam walizki i czekałam na taksówkę. 

Rozmyślałam o tym co właściwe teraz robię. Nie wiem nawet gdzie dokładnie znajduje się ta dzielnica, do tego mieszkanie z 6 mężczyznami też nie wydaje się najlepszym pomysłem. Mogę sobie tylko wyobrazić jak brudno tam jest, dobrze chociaż, że będę miała łazienkę w pokoju.

*

Wyciągnęłam walizki z bagażnika taksówki. Więc tutaj będę mieszkać. Wow. Nie spodziewałam się tak dużego domu. W sumie basen do czegoś zobowiązuje, nie? Czarny i pomarańczowy samochód stał na podjeździe, przed garażem. Dziwne, ale czepiać się nie będę. Podeszłam do ogromnych, podwójnych drzwi i nacisnęłam dzwonek. Mogłam usłyszeć stłumione głosy, a potem uśmiechnięty, chudy, ciemny blondyn otworzył dom.

"Ester? Ester Perrin?" zapytał z uśmiechem na co skinęłam głową "Jestem Connor Franta, nowy współlokator!" jego entuzjazm był zaraźliwy, mocno potrząsnęłam jego ręką po czym weszłam do salonu w którym siedziała reszta towarzystwa "Od lewej masz Trevora, naszą małą maskotkę" wskazał na chłopaka, który wyglądał na 15lat, a ten zaczerwienił się ze złości i posłał mu zabójcze spojrzenie, jednak potem się uśmiechną "Sam, to ten słodki" chłopak z różowymi policzkami odciął się z uśmiechem "Ricky z którym rozmawiałaś, a ten blondyn to Kian.

"Hii girl!" wydarł się, a ja uśmiechałam się nieśmiało. Przytłaczał mnie fakt, że wchodzę w środek towarzystwa, które świetnie się zna.

"Radziłbym ci na niego uważać, ostatnim razem jak wszedł do mojego pokoju, moje łózko się zarwało" Connor szepną mi na ucho, jednak blondyn musiał to usłyszeć.

"To przez twoją grubą dupę stary"- wstał z kanapy i popchnął Connora, który chciał mu oddać, jednak blondyn przykucnął, wykrzywił się i chyba zaczną udawać kraba.

"Zachowujcie się chociaż przez 5 min" Ricky wstał "Choć poznasz jeszcze Jc, szwendał się gdzieś tutaj" kiwnęłam głową i podążyłam za nim.

Po drodze Ricky przeprosił za resztę, co spotkało się z krzykami z salonu, a potem pokazał mi gdzie kto mieszka i po drodze wstąpiliśmy do mojego pokoju. Nic ciekawego, jeszcze był pusty, ale jego wielkość całkowicie mi odpowiadała. Potem Ricky bez pukania wparował do jednego z pokojów w którym znajdował się pół nagi chłopak.

-Jc! Jak reszta robisz świetne wrażenie, ubieraj się mamy gościa- rzucił w niego jakąś koszulką, a ja wycofałam się do korytarza i poczekałam chwile. Z pomieszczenia wyszedł pulchny chłopak, który wyglądał jak rasowy meksykanin, tylko, że bez wąsa. Skądś kojarzyłam tą twarz.

"Hej, nie prowadzisz kanału na youtube?" zapytałam od razu.

"Tak" odparł trochę skołowany "Jak każdy z nas, nie dlatego tak ochoczo się zgłosiłaś?" nie powiem, poczułam się minimalnie urażona, ale mógł nie wiedzieć. Prawda? Prawda.

"Oh, nie, musiałam szybko wynieść się z poprzedniego domu" spojrzałam w podłogę 

"Kurde, sorry, nie wiedziałem" odpowiedział pocierając swój kark.

"Bez problemu, jestem Ester Perrin" uśmiechnęłam się dla rozładowania atmosfery Sporo dzisiaj uśmiechania.

"Jc Caylen" uścisną moją rękę. Chciałam powiedzieć, że w sumie wiem jak mam na imię, ale to chyba jeszcze bardziej zrujnowałoby sytuacje.

"Dobra, podoba się?" Ricky zapytał

"Pewnie, podpisujemy papierki?" zapytałam z entuzjazmem pozostałym po rozmowie z Connorem.

Jc wrócił do pokoju, a ja podążyłam za Ricky. Najpierw wzięliśmy moje walizki, a raczej on je wziął i włożyliśmy je do mojego pokoju.

"Serio znasz tylko Jc?" zapytał niby mimochodem.

"Tak, raczej nie mam czasu siedzieć i oglądać filmiki na youtube, ale on mi się raz nawinął. W sumie bardziej kojarzę go z instagramu" zakończyłam moje wyjaśnienia.

"Rozumiem, naraz chce mi się śmiać i płakać, a czym się zajmujesz"

"Maluje, ale spokojnie, mam stałe źródło dochodów będę płacić" zaśmiałam się. Podeszliśmy do stołu w jadalni, a Ricky wyciągnął wszystkie papiery.

Cloud |Jc FF (zawieszone)Where stories live. Discover now