1. Niebieskowłose piękności w tarapatach

43 1 0
                                    

Samotny, a jednocześnie osaczany przez własne myśli przepełniające jego ciężką głowę, kiedy to stawiał kolejne niezbyt proste kroki wzdłuż uliczki, mając wrażenie, że każde obdrapane obskurne okno, kryje za sobą parę uważnych ślepi śledzących jego poczynania.
To głupie a wręcz zakrawające o schizofreniczne myślenie, racja?
I to zupełnie bez większej przyczyny, oczywiście, jeśli nazwiemy nią problemy dotykającego tego konkretnego niebieskowłosego młodzieńca, których tak naprawdę nie znał nikt poza samym chłopakiem.
Nie był słaby, jak to próbowali wmówić mu wszyscy dookoła, nie zważając na to, że nastolatek podświadomie zdawał sobie z tego sprawę, nie chcąc jednak dopuścić do tego, aby słowa nieznajomych jakkolwiek wpłynęły na jego postrzeganie pewnych rzeczy. Miał własny rozum, prawda?
I za każdym razem wmawiał sobie, że jest przecież dobrze, a oni wszyscy się po prostu nie znają i pochopnie go oceniają, choć nie powinni. Utrzymywał się przy tym, że to wszyscy dookoła są źli i niedobrze i po prostu go nie rozumieją, ba! Oni się nawet nie starali go zrozumieć, wejść w jego skórę, bo gdyby tak było, ktoś prędzej czy później zrozumiałby uczucia chłopaka, który ciężko oddychając ,oparł się barkiem o róg najbliższej ściany.
Było mu niedobrze a przed oczami pojawiały się mroczki, zamazując mu częściowo widoczność, która i tak była ograniczona przez zbite okulary, jakie dalej zajmowały miejscu na jego nosie. Był do nich przyzwyczajony i to wcale nie tak, że nie było go stać. Po prostu je lubił.
Doszedł jednak już tak daleko, że nie wyobrażał sobie teraz zawracać kilka ulic w kierunku domu, nawet jeśli słaniał się na nogach i był bliski zwrócenia zawartości żołądka. Uratował go widok zgarbionej postaci czającej się w mroku zaułka, ewidentnie na kogoś czekającej i tym kimś okazał się właśnie ledwo kontaktujący Hongjoong, albowiem na jego widok postać uniosła głowę i kpiąco się uśmiechnęła, wykonując zapraszający gest dłonią, doskonale wiedział, że ten dzieciak wcześniej czy później znowu przylezie, to było już do przewidzenia.

- Długo kazałeś na siebie czekać, nie powiem. -zacmokał zawiedziony w momencie, gdy młodszy nareszcie przywlekł bliżej swoje truchło. Doprawdy nie miał czasu na użeranie się z dzieciakiem, zwłaszcza tym.
- Pieniądze. - rzucił, choć bliższe to było zniecierpliwionemu warknięciu, gdy widział jak tamten mozolnie zmierza w jego kierunku.

Pieniądze?
Cóż, tutaj pojawiał się właśnie mały problem, na który Hongjoong, aktualnie rozwiązania nie miał i nie zapowiadało się, aby takowe zaistniało w czasie najbliższym. Nie można powiedzieć, iż kwestia rozliczenia uciekła mu całkowicie z głowy, bardziej trafne będzie określenie, że zrzucił to na sam koniec swojego umysłu, nie mając zamiaru się tym jakkolwiek przejmować czy chociażby próbować znaleźć źródło dochodu lub pożyczki.
- Zabawna sprawa. -parsknął odpychając się wreszcie od brudnej ściany, gdy był na tyle blisko, aby stanąć z mężczyzną twarzą w twarz, choć bardziej trafne byłoby stwierdzenie, że Hong musiał zadzierać głowę ku górze, nawet jeśli słabo mu to wychodziło. - Nie mam ich. - uznał rozkładając bezradnie ręce i grając idiotę.

Dilerowi się to zdecydowanie nie spodobało o czym świadczyło niskie warknięcie jakie wydobyło się spomiędzy zaciśniętych warg.
- Słuchaj kurwa, dzieciaku. - zaczął podchodząc jeszcze bliżej, przez co do nozdrzy niebieskowłosego dotarł nieprzyjemnych zapach, na który się skrzywił. - Tolerowałem twoje małe spóźnienia, pozwalałem, żebyś brał bez zapłaty, ale to wcale nie oznaczało, że ona nigdy nie nadejdzie, nie jestem taki łaskawy. Gierki się skończyły, tak jak i moja cierpliwość. - bez żadnego ostrzeżenia złapał za kołnierz wyblakłej koszuli niższego gwałtownie go do siebie przyciągając.

W normalnej sytuacji byłby dosłownie przerażony, aktualnie trzęsąc swoimi portkami, ale ta sytuacja zdecydowanie choćby w jednej części nie zaliczała się do czegoś normalnego, więc i w taki sposób chłopak nie mógł zareagować. Oczywiście to wszystko potęgował stan, w jakim się znajdował a mały as, schowany głęboko w jego kieszeni, dodatkowo budował jego pewność siebie, powodując, że zamiast kulić się jak zazwyczaj, Kim spojrzał prosto w przekrwione tęczówki oprawcy, a przynajmniej miał nadzieję, że właśnie tam jego wzrok spoczął. Zdecydowanie powinien pomyśleć o naprawie tych przeklętych okularów.
- Kim ty sobie myślisz, że jesteś, co?- parsknął i choć wiedział, że aktualnie pogarsza swoją sytuację, postanowił się tym nie przejmować. - Nie jestem posłusznym psem, skaczącym na każde twoje żądanie. -mówiąc to, zawędrował swoją ręką pomiędzy ich torsy a dokładniej za pasek od swoich spodni, skąd zaraz wyciągnął poręczny pistolet, przystawiając go do podbródka delikwenta. - I co teraz zrobisz? Nic, więc lepiej dawaj te prochy, jeśli życie Ci jeszcze miłe i planujesz zrobić cokolwiek pożytecznego ze swoją marną osobą. - oj zdecydowanie Hongjoong poczuł się zbyt pewnie, zwłaszcza gdy mężczyzna przez dłuższą chwilę jedynie milczał, nie spuszczając z niego uważnego spojrzenia.
Na pierwszy rzut oka wydawać się mogło, że faktycznie posłuchał się nastolatka i co lepsze, zamierzał postąpić zgodnie z tą małą 'radą', jednak na jego nieszczęście było to jedynie pierwszym wrażeniem, choć złudzenie zdecydowanie lepiej by pasowało do aktualnego stanu rzeczy.

The glass heart of the princess || SeonjoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz