od mój hazz
- skończyłem sesje życzysz sobie coś specjalnego na śniadanie?

od mój hazz
- mam ochotę na pączka i kawę

Westchnąłem, bo nie wiedziałem na jakiego paczka ma ochotę, ale już nie pytałem. Podjechałem do jednej z moich ulubionych piekarni i kupiłem po jednym z każdych sześciu rodzai. Dużo osób chciało zrobić ze mną zdjęcie czy autograf. Zatrzymałem się tam na trochę dłużej. Wróciłem do auta i podjechałem do ulubionej kawiarni harry'ego.
Kupiłem mu jego ulubioną karmelową late, a sobie czarną herbatę bez cukru. Paparazzi mnie znalazło i znowu porobiły zdjęć. W aucie delikatnie wsadziłem napoje do pojemników by się nie wylały, wyjechałem na ulice, a mój telefon zadzwonił.

- co tam zayn?
- przyjedz do domu teraz musimy ci coś powiedzieć z liam'em
- nie mogę teraz, właśnie jadę do harry'ego który czeka na mnie w łóżku
- em... właśnie nam o niego chodzi...
- zayn co jest?
- przyjedz

Zayn się rozłączył. Westchnąłem i zawróciłem przy najszybszej okazji. Pojechałem pod dom. Wszedłem nie pukając, w końcu to mój dom. Zayn siedział przy stołem razem z Liam'em. Oboje spojrzeli na mnie w tym samym czasie, zayn miał wyraz twarzy jakby był przygotowany na troskę.

- co jest?- spytałem siadając obok liam'a

- liam...?

- em... louis ja i zayn byliśmy na spacerze wczoraj...

- i?

- emm...

- no powiedz wreszcie

- harry był z tobą dla zakładu

- co?

- wczoraj spotkaliśmy Eda, rozmawialiśmy chwile... powiedział, że przed czerwoną galą się z nim założył, że jak się w nim rozkochasz i zostawisz dla niego eleanor... to Ed odda mu swoje auto... lou tak mi przykro..

- to niemożliwe, żartujecie prawda powiedzcie, że żartujecie- wstałem z krzesła patrząc na nich czy na pewno nie żartują

- tak mi przykro lou- liam wstał i mnie przytulił
- nie wierze on by tego nie zrobił- kręciłem głowa, czując jak łzy leciały już same, odsunąłem się lekko od chłopaka i pobiegłem do auta

Słone łzy leciały przez całą drogę. Napoje już dawno ostygły. Na początki nie jechałem za szybko, ale gdy byłem już przy lesie noga sama napierała bardziej na pedał. Dojechałem do domku. Harry był już ubrany, gdy usłyszał otwieranie drzwi odwrócił się do mnie z uśmiechem, który powoli zszedł z jego twarzy.

- co się stało koch..?- przerwałem mu

- czy to był zakład?

- lou ja...

- czy to był cholerny zakład?!- krzyknąłem bardziej

- lou na początku tak, ale...

- koniec już nic nie mów, a j-ja myślałem...

- lou ja napraw..

- zamknij się Harry i zamknij dom jak będziesz wychodził.- rzuciłem klucze na blat kuchenny i walnąłem drzwiami

Wszedłem znowu do auta. Spojrzałem na kawę harry'ego, potem na drzwi. Wziąłem pączki i jego kawę, położyłem przed drzwiami domku i odjechałem. Łzy dalej leciały, dojechałem do domu zayn i liam odrazu się mną zajęli. Opatulili kocami na kanapie, czarna kawa została wylana, a Liam zrobił mi nową. Jedynie mój telefon się odzywał. Harry pisał do mnie od kąt tylko znalazł jedzenie pod drzwiami.

od mój hazz
- lou daj mi to wyjaśnić, proszę, to nie tak jak myślisz
- przepraszam cie tak bardzo, lou

Skrzywiłem się, wiec Zayn zabrał mi telefon z reki i położył w dół ekranem na stole. Liam przyszedł z herbatą i podał mi ją.

- dzięki- pociągnąłem nosem

- mamy zostawić cie samego?- liam zaproponował

- nie bo zacznę pić- zayn zmarszczył brwi

- alko- w skrócie powiedział liam

- albo zostawcie mnie samego uwale się jak menel, będę śmierdział papierosami i może zatruje całe płuca.

- lou nie mów tak- przytulił mnie liam, a potem tez zayn

Czułem jak moje serce pęka na drobne kawałeczki. Jakby słońce które oświetlało mi drogę coraz bardziej ciemniało. Zaczęło padać, zayn pozamykał niektóre okna. A ja siedziałem na kanapie opatulony kocami i z herbatą w ręku. Łzy dalej leciały, czułem się oszukany.

- lou? - odezwał się cicho liam

- hm?

- musimy jechać, ja i zayn, poradzisz sobie prawda?

- tak...

- lou głowa do góry, najwyraźniej nie był ciebie wart- liam przytulił mnie jeszcze raz- nie rób nic głupiego- kiwnąłem na zgodę, a chłopaki wyszli.

Odłożyłem wszystkie koce, otworzyłem drzwi do ogrodu i wyszedłem na zewnątrz.

Spojrzałem w górę, dalej padał deszcz, zimne krople spływały po moim całym ciele. Gęsia skórka szybko mnie ogarnęła. Stałem jak słup z zamkniętymi oczami w deszczu. Jak zrobiło mi się zimno wróciłem do środka. Cały mokry usiadłem na podłodze i znowu zacząłem płakać. Co ten chłopak ze mną zrobił...

———————

dziękuje za pomysł od miejskazupa 

You Kill my mindWhere stories live. Discover now