- nie jesteś zły?

- za co miałbym być lou?- zaśmiał się lekko

- nie wiem...

- nie widziałem jeszcze twojego pokoju hmmm

- aktualnie wszystkie łóżka są ustawione w jednym pokoju wiec...

- w jednym pokoju?- zmarszczył brwi

- tak chcieliśmy spać wszyscy razem

- rozumiem

- ale przeniosę swoje łóżko do mojego pokoju, zostajesz na dłużej prawda?

- nie przygotowałem się za bardzo, ale jasne ze zostanę loulou

Wstałem pociągnąłem go za rękę i zaprowadziłem do swojego pokoju, ale Lottie mnie poprosiła bym z nią porozmawiał.

- tak?

- musimy jutro zorganizować pogrzeb lou, bo inaczej media roztrzaskają nami cały internet

- zrobimy to jutro z rana obiecuje- kiwnęła na znak ze się zgadza i poszła się umyć.

Wróciłem do pokoju Harry się chwile rozglądał, a potem podszedł do jednej z jasno zielonych ścian gdzie powieszone były różne obrazki.

- nie wiedziałem, że lubisz piłkę nożna- podniósł jedną brew i lekko się do mnie odwrócił

- do teraz ją lubię kochanie- podszedłem do niego i położyłem ręce na jego biodrach, gdy był przodem do ściany.

- wiec...czemu nie zostałeś piłkarzem?

- na jednym z meczów trochę mnie... poniosło

- poniosło?

- tak jakby rzuciłem się na przeciwnika- Harry otworzył szerzej oczy i znowu się do mnie odwrócił

- czemu?

- powiedzmy, że mnie denerwował

- a... na prawdę?

- w tedy kogoś lubiłem... ale mu tego nie powiedziałem. Na tym meczu ten przeciwnik się do tej osoby uczepił. Gdy był faul, właśnie przez tego gościa, to mnie troszeczkę poniosło. Skończyło się na czerwonej kartce bo złamałem mu nos.

- ostro

- yhym, wiec nawet nie myśl o zdradzie bo osobę z którą mnie zdradzisz sam do piekła zaprow...- nie dokończyłem bo Harry złączył nasze usta

- nie zdradzę cie nigdy loueh, kocham cie, poza tym lubię jak jesteś zaborczy- zaśmiał się jak skończyliśmy się całować

- oby- zaśmiałem się i znowu złączyłem nasze usta

Harry był jak narkotyk. Ledwo się znamy, a już się uzależniłem. Jego usta... są tak miękkie, że zastanawiam się czy je czymś smaruje. Kocham to jak się od siebie odsuwamy po pocałunku, a kolor jego ust drastycznie się zmienia, nie są już lekko różowe, a malinowe. Tak samo jego oczy wydają się takie wesołe i pełne miłości za każdym razem jak powiem do niego kochanie. Takie małe rzeczy jak trzymanie za ręce albo ciche lou. Sprawia, że mój brzuch robi fikołka. Chodź doskonale wiem, że jeśli hazz wyjedzie zacznie się obwinianie siebie, potem nie jedzenie a w najgorszym wypadku będę wypalał paczkę papierosów dziennie. To nie tak, że udawałem ze jestem zadowolony. Nic z tych rzeczy, tylko po prostu wiem, że dzięki takim małym rzeczą jakie robi harry moja głowa się lekko wyłącza i zwraca uwagę tylko na bruneta.

Potem Lottie zrobiła obiad. Dziewczynki trochę się rozweseliły przez Harry'ego który czasem dawał jakieś żarty. Po obiedzie razem z chłopakiem wynieśliśmy moje łóżko z pokoju Daisy i Phoebe. Lottie chciała zostać z bliźniaczkami wiec wynieśliśmy tylko moje łóżko. Dałem Harry'emu jakąś za dużą dla mnie koszulkę i dresy. Poszedł się umyć, a ja czekałem na swoją kolej. Dziewczyny już się wykąpały, wiec zrobiłem wszystkim kakao z piankami. Harry wyszedł z łazienki wiec ja wziąłem prysznic. Wróciłem do swojego pokoju, a Harry cały czas siedział na łóżku pod pościelą i patrzył się na drzwi, pewnie na mnie czekając. Wesoły położył się, ale cały czas wzrokiem chodząc za mną. W końcu położyłem się obok niego, a loczek odrazu się do mnie przytulił. Wsadziłem rękę w jego włosy i bawiłem się nimi do momentu gdy zasnąłem.

...

Leciałem w dół, słyszałem tylko krzyki, uderzyłem o ziemie. Całe moje ciało było we krwi. Powieki miałem zlepione łzami. Jąkałem się krzyczałem tylko Jay! Felicite!

Wokół chodzili normalni ludzie, ale nie mieli twarzy tylko zamazane kropki, nikt się za mną nie odwracał, tak jakbym nie istniał. Byłem ubrany w garnitur. Usłyszałem płacz i nawoływanie. Pobiegłem w stronę wielkiej bramy. Ominąłem ją i wszedłem na cmentarz.

Wokół jednego z grobów, ustawiona była moja cała rodzina, nawet moja mama i Felicite. Pobiegłem do nich, łzy leciały mi z moich oczy jak deszcz, który zaczął padać, ale nikt się nie rusza każdy dalej stał gdzie stał.

Chciałem przytulić mame, ale nie dotknąłem jej, a się przewróciłem. Przeszedłem przez jej ciało, pomachałem jej przy oczach, ale nie reagowała tylko płakała. Tak samo jak wszyscy. W tedy zauważyłem Harry'ego, był cały blady, oczy były czerwone jak krew, spojrzałem na jego nadgarstki. Całe poranione, porozcinane zakrwawione. Chciałem złapać za jego rękę, ale dalej nie mogłem nikogo dotknąć. Zacząłem płakać, przeraźliwie płakać. Powoli każdy zaczął się zbierać z opuszczoną głową. Harry dalej stał nad nagrobkiem, łzy cały czas leciały z jego oczu. Mieszały się z deszczem, robił się coraz bardziej mokry. Potem położył coś na kamieniu od grobu i usiadł przy nim. Podszedłem by sprawdzić kogo tak bardzo opłakiwali.

Louis Tomlinson
24.12.2018
wspaniały mąż, brat, syn
lataj z uniesioną głową H

...

You Kill my mindWhere stories live. Discover now