꒰♡꒱
— No, rozumiesz już? To, co będzie w trzecim przykładzie? — Gojo usilnie starał się wyjaśnić przyjaciółce najnowszy temat z matematyki, jednak ta, ku jego niezadowoleniu, nawet nie udawała, jakoby ją to interesowało.— Wiesz, że jak nosisz ciągle te okulary przeciwsłoneczne, to można pomyśleć, że jesteś ślepy? — Zauważyła [imię], zupełnie ignorując wcześniejszy wykład chłopaka.
— Schlebia mi, że ciągle o mnie myślisz, ale...
— Nie o tobie tylko o twoich okularach. Swoją drogą, dałbyś przymierzyć — stwierdziła, bez pytania ściągając oprawki z nosa Satoru.
— Ej, [imię]! — Jęknął Gojo, próbując odzyskać swoją własność.
— Jak wyglądam? — Spojrzała na niego spod przyciemnianych szkieł.
— Świetnie, ale oddaj już! — Odruchowo przytaknął białowłosy, ponownie wyciągając dłoń po przedmiot.
— Świetnie, hm? — [nazwisko] zbliżyła się niebezpiecznie blisko jego twarzy, uśmiechając się zawadiacko. — W takim razie się przyzwyczajaj — rzuciła, sprzedając mu lekkiego pstryczka w nos.
— Ale... — zaczął Gojo, nieznacznie się rumieniąc.
— Shh... Chodź, pójdziemy na lody, mam dość tej matmy — złapała go za rękę, wyciągając z pokoju.
— Sama mnie prosiłaś, żebym ci pomógł! — Bronił się Satoru.
— Nauczyciel z ciebie kiepski, przynudzasz jak mało kto — otwarcie oceniła [imię]. — Musisz stosować jakieś inne metody dydaktyczne, nie wiem...
— Dzięki — burknął białowłosy, spostrzegając, że znajdują się już na ulicy. Przyjaciółka wciąż trzymała jego dłoń w swojej, uparcie ciągnąc go w stronę ich ulubionej lodziarni.
— Widzisz, jaka dzisiaj śliczna pogoda, aż szkoda siedzieć w domu! — Zachwycała się demonstracyjnie [imię], dalej patrząc na świat przez ciemne okulary chłopaka.
Mruknął coś w odpowiedzi, skupiając całą swoją uwagę na dziewczynie przed nim. Znali się właściwie od zawsze, a w każdym razie tak długo, że Satoru nie pamiętał nawet, w jaki sposób się poznali. Wiedział za to kiedy i jak się zaprzyjaźnili; pod koniec podstawówki, kiedy to zupełnie przypadkiem Gojo usłyszał, jak [imię koleżanki] z ich klasy mówiła [imię innej koleżanki], że na własne oczy widziała [imię] śmiejącą się z białych rzęs Satoru. Rzekomo twierdziła też, że wygląda z nimi jak pajac, co wystarczająco zmotywowało chłopaka, by od razu iść i wyjaśnić całą sprawę z samym źródłem, czyli [nazwisko]. Wspólnie doszli do wniosku, że trafili do klasy plotkar najgorszego sortu i najlepiej byłoby je ignorować.
Od tamtej chwili Gojo uczepił się [imię] jak rzep psiego ogona; w szkole nie opuszczał jej nawet na krok, a po szkole odprowadzał kawałek do domu, mieszkali bowiem niedaleko siebie. [nazwisko] jakimś cudem tolerowała jego obecność, chociaż od razu oznajmiła mu jasno i otwarcie, że gustuje w brunetach, co być może nieco mijało się z prawdą. Z czasem zauważyła, że mimowolnie zaczęła przyzwyczajać się do jego towarzystwa.
— Jakie lody chcesz, sikorko? — Usłyszała znajomy głos, należący do jej przyjaciela.
— Może malinowe? — Odpowiedziała bez namysłu. — A ty?
— Dla mnie śmietankowe — poprosił Satoru sprzedawczynię, która po chwili podała mu dwa rożki i oznajmiła cenę.
[imię] szybko wyciągnęła pieniądze z kieszeni i wręczyła odpowiednią sumę ekspedientce.
Z uśmiechem podziękowała kobiecie za usługę i, zabierając od Gojo swój rożek, skierowała się wraz z chłopakiem do wyjścia.
— Ja chciałem zapłacić — pożalił się Satoru, próbując swoich lodów.
— Ha! Jesteś za wolny, żeby za mnie płacić.
— Raczej ty za szybka — mruknął białowłosy i wystawił nieznacznie twarz w stronę zachodzącego słońca.
Szli powoli przed siebie, bez wyraźnego celu. Złote promienie padały na wszystko wokół, pobudzając do życia nieodłączne cienie oraz nieco oślepiając dwójkę nastolatków.
— Zmarnowałaś kiedyś szansę na wyznanie uczuć? — Odezwał się nagle błękitnooki, stając w miejscu.
— Co? Oczywiście, że nie — prychnęła [imię]. — Ale ty pewnie tak, co?
Satoru tylko westchnął w odpowiedzi, idąc dalej.
— Chociaż wiesz, lepiej późno niż wcale — ostrożnie dodała jego towarzyszka.
— Tak myślisz? — Spytał niepewnie Gojo, wbijając wzrok w niebo.
— Tak myślę — upewniła go [nazwisko], kończąc loda. — Ściemnia się, będę już szła do domu.
— Odprowadzę cię! — Zaofiarował się białowłosy, co dziewczyna przyjęła z lekkim uśmiechem.
Nieśpiesznym krokiem ruszyli w stronę domu [nazwisko]. Panowała cisza, bowiem żadne z nich nie wiedziało co powiedzieć; normalnie nie mogliby się nagadać, jednak teraz coś nie pozwalało im się odezwać.
— No to... do jutra! — Rzekła [imię], popychając drzwi, prowadzące do mieszkania.
— Tak, do jutra! — Podchwycił Satoru, unosząc rękę na pożegnanie.
Niejednokrotnie chodzili już razem na spacery, niejednokrotnie szli też na lody. Niejednokrotnie odprowadzali się nawzajem, a jednak tym razem coś było inaczej, ba! trwało to już dłuższy okres czasu; każdy bystrzejszy obserwator dostrzegłby wiszące między nimi dość oczywiste uczucie, którego żadne z nich nie było w stanie dostrzec.
꒰♡꒱
nie mam pojęcia jak to coś sklasyfikować, więc niech zostanie fluff lmao
YOU ARE READING
𝐏𝐀𝐈𝐍𝐅𝐔𝐋 𝐌𝐄𝐌𝐎𝐑𝐈𝐄𝐒, satoru gojō oneshots
Fanfictionzbiór shotów i drabbli z gojo x fem!reader. opowieści nie są ze sobą powiązane fabułą! marzec-kwiecień 2021 ⋆ one-shots