III

320 9 0
                                    

Wreszcie poczułam się bezpieczna w tym domu. Już nawet nie obchodziło mnie, że byłam w okropnym stanie. Łzy toczyły się strumieniami po bladych policzkach, a ja byłam wtulona w brata. Mój oddech był niestabilny i niespokojny. W końcu łzy ustały, a ja wyswobodziłam się z uścisku.

— To jak dużo mnie ominęło? — zapytałam wycierając łzy.

— Dużo — odpowiedział mi czarnowłosy. Przewróciłam oczami.

— A może dokładniej? — uniosłam ironicznie brew. Wtedy poszliśmy do pokoju bruneta i opowiedzieli mi o wszystkim, co wydarzyło się od czasu, gdy opuściłam Hogwart. Położyłam nogi na łóżku, a na plecy leżały na podłodze.

— W tamtym roku nauczyliśmy się też przemieniać w animagów — mówił Black. — ciebie też nauczymy.

— To będzie zbędne — zaśmiałam się. — bo ja już jestem animagiem. Oczywiście zarejestrowanym.

— To weź się przemień — zaproponował Black. — skoro możesz. A w co się przemieniasz? Chociaż czekaj.. w kota? A może tak jak ja w psa? Ale może z racji tego, że jesteś siostrą Rogacza to też w coś z rogami?

— 3 razy nie — powiedziałam. — sam się przekonasz.

Po tych słowach przetransmutowałam się w swoją formę animagiczną, czyli w wilka.

— Wow —skomentował James. — jak w ogóle w wilka?

— Transmutacja w wilka przebiega trochę inaczej niż w pozostałych przypadkach animagii — wzruszył ramionami. — więc może dlatego. W wilka zazwyczaj przemienia się pod wpływem silnych negatywnych emocji, a ja jestem animagiem od czterech lat.

— My chyba mieliśmy coś o tym na Transmutacji — stwierdził Syriusz. — ale nie wiem. Nie pamiętam dokładnie. Wiem jednak, kto coś może o tym wiedzieć.

— Chyba wiem o kim mówisz —mruknął James. - ale w sumie może wiedzieć. Bo to o nim mówisz?

— No o nim — powiedział. O kim kurwa? — zapytamy go.

No cóż. Chyba się nie dowiem.

— Zresztą nieważne — powiedział James. — i tak właściwie. Skoro jesteś w rejestrze, to czemu nigdy cię nie widziałem?

— Byłam tylko w bułgarskim — wyjaśniłam. — w brytyjskim rejestrze jestem od jakiegoś tygodnia. I o kim wy do cholery mówicie? 

— Powiedzieć jej? — zapytał James. Czarnowłosy pokiwał głową. — jakby co od nas tego nie wiesz. O Remusie. 

— A od kogo innego miałabym wiedzieć? —sarknęłam. — z tej waszej grupki został już tylko Pettigrew. 

— Peter? — James uniósł brew. — serio, Marry? 

— Ty serio nie zrozumiałeś tego sarkazmu? — zapytałam. — czy jesteś po prostu aż tak głupi? Ja się do ciebie nie przyznaje. 

Syriusz się zaśmiał, a James spojrzał na mnie oburzony. Uniosłam złośliwie kąciki ust w uśmiechu. 

— Uroczo — prychnął. — zero wiary w człowieka. 

— Człowiek to gatunek inteligentny — stwierdziłam się złośliwie. — ty się do takowego nie zaliczasz. 

Uśmiechnęłam się złośliwie, a czarnowłosy tylko głośniej się zaśmiał.

— Nie denerwuj mnie — próbował mnie zagiąć. — to się dla ciebie źle skończy. 

— Grozisz mi? — zapytałam prostując się. — na twoim miejscu James uważałabym, bo to ja się uczyłam w Durmstrangu pięć lat. I możesz mi wierzyć, że tam kładą duży nacisk na umiejętności walki. 

Znienawidzona miłość | Huncwoci [ ZAWIESZONE]On viuen les histories. Descobreix ara