PROLOG

467 15 5
                                    

Życie potrafi być niesamowitą suką. Uciekając od jednego, zatoczyłam koło i trafiłam na to samo. Jestem Marry Potter. Od pierwszego roku uczę się się w Durmstrangu, bo pewne wydarzenia z Hogwartu mnie do tego zmusiły. Otóż mój brat i jego genialny przyjaciel Black wpadli na pomysł, żeby wrzucić mnie do zamarzniętego jeziora. Ponad pół godziny walczyłam z prądem do czasu aż znalazły mnie Lily i Marlena. Byłam przyzwyczajona do tego, że James i Black mnie nie lubili, ale nie sądziłam, że byliby zdolni mnie zabić. Jak widać myliłam się. Zostałam odesłana na miesiąc do Świętego Munga. Później zostałam na własne życzenie przeniesiona do Durmstrangu. Znienawidziłam od tamtego czasu Huncwotów. Nie widziałam od tamtych wydarzeń swojej rodziny i przyjaciół z Hogwartu ani razu. Wszystkie wakacje i święta spędzałam u mojego wujka z Bułgarii. Był to naprawdę kochany człowiek. Zawsze mnie wspierał i wiedział, jak pocieszyć. Niestety wszystko, co dobre kiedyś się kończy i zostałam wywalona ze szkoły, bo pobiłam się z pewnym idiotą, który był moim chłopakiem. Chodziło mu tylko o to, żeby mnie przelecieć i dlatego oberwało mu się. Musiałam pójść pożegnać swoich przyjaciół, czyli Ivana Kruma i Dereka Carrow'a. Było mi przykro, bo bardzo się z nimi zżyłam przez te 5 lat. Od nowego roku idę na szósty rok nauki. Do Hogwartu. Ja to mam szczęście.. Mam nadzieję, że wyczuliście ten sarkazm. 

— Mam nadzieję że zdajesz sobie sprawę z tego, że konsekwencje musiałaś ponieść — mówił Karkarow od 20 minut prawiąc mi kazania, o tym jak to źle zrobiłam. — rozumiem, że masz prawo być na niego zła, ale to było skrajnie nieodpowiedzialne. Nie mogę ci tego darować. 

— Jestem świadoma — odpowiedziałam spokojnie. — to nie zmienia jednak faktu, że zasłużył.  Dobrze wiedział z kim zadziera i jakie konsekwencje może ponieść. Ja po prostu wymierzyłam sprawiedliwość.

Patrzyłam prosto w oczy dyrektora mojej już byłej szkoły. Chyba zrozumiał, że co by nie powiedział, ja i tak nie okażę skruchy. Po kilku minutach więc się z nim pożegnałam i wyszłam na korytarz, gdzie byli moi rodzice. Po długiej serii przytuleń i całusów deportowaliśmy się do domu. Została jednak jeszcze jedna sprawa, którą miałam do moich rodziców. 

— Mamo, tato — zwróciłam się do nich stojąc już na schodach. — nie mówcie na razie Jamesowi, że wróciłam.

 Nie byli przekonani, ale zgodzili się. Oni deportowali się po mojego brata, a ja poszłam do swojego pokoju. Rozejrzałam się po nim wdychając jego zapach. Trochę się za nim stęskniłam. Lekko się uśmiechnęłam, nie mogłam jednak cieszyć się względnym spokojem ze świadomością, że znowu mieszkam z moim braciszkiem. 


Prolog liczy 442 słowa. Rozdziały będą dużo dłuższe, więc spokojnie. Tymczasem Prolog już po korekcie. 

Znienawidzona miłość | Huncwoci [ ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now