I

376 13 0
                                    

Podczas nieobecności rodziców cały dom był dla mnie, co mnie cieszyło. Na najbliższą godzinę miało tak być. Spokój ten został jednak zaburzony przez uderzającą w okno sowę z listem. Wpuściłam ją i wzięłam zaadresowany do mnie list. Otworzyłam go czytając jego treść. 

Marry,
Treningi będą odbywać się w każdy wtorek, czwartek i sobotę. Zaczynamy od początku lipca. 

Kapitan

Po przeczytaniu listu postanowiłam wziąć prysznic, a  zaraz po nim poszłam spać. Następnego ranka się obudziłam i zeszłam na dół do kuchni, gdzie byli już moi rodzice. Zjadłam śniadanie, którym była jajecznica i jeszcze chwilę pogadałam z rodzicami. Wtedy na schodach znalazła się najmniej wyczekiwana przeze mnie osoba. O ile niewyczekiwanie można nazwać jego stopniem. Jedyne co poczułam, to nienawiść. Mierzyłam go wrogim spojrzeniem, on był zdezorientowany. Stanął w drzwiach i zlustrował mnie wzrokiem, co zaczęło mnie irytować, więc niezbyt miło postanowiłam wyrazić swoją irytację. 

— Będziesz długo się tak na mnie patrzeć? — zapytałam. — wyglądasz w tym momencie idiotycznie.

Zmarszczył brwi, ale nadal się we mnie wpatrywał. Co za kretyn. 

— A nie — mruknęłam.  — zapomniałam, że zawsze wyglądałeś.

Po tych słowach wyminęłam go i weszłam szybko po schodach do swojego pokoju. 

James

Wstałem dzisiaj wyjątkowo wcześnie. Obudziły mnie głosy z dołu. Ogarnąłem się i ruszyłem w dół po schodach. Stając w drzwiach kuchni dostrzegłem dziewczynę. Nie.. to nie może być Marry. Musiałem długo się jej przyglądać, bo po chwili zirytowana powiedziała:

— Będziesz długo się tak na mnie patrzeć? — przewróciła oczami. Mierzyła mnie jednak wrogim spojrzeniem, co mnie mocno zdezorientowało. To musiała być ona. — wyglądasz w tym momencie idiotycznie.

Pomimo wyraźnego polecenia nie mogłem od niej oderwać wzroku. Tak bardzo się zmieniła. 

— A nie — kontynuowała. — zapomniałam, że zawsze wyglądałeś.

Wtedy ruszyła najpewniej do swojego pokoju. Spojrzałem na rodziców, którzy mieli równie co ja zdezorientowany, ale też przepraszający wzrok. Odwróciłem się, żeby upewnić się, czy na pewno jej tam nie ma. Nie było. Rodzice chyba błędnie odczytali mój gest myśląc, że chcę za nią pójść. 

— Daj jej czas — powiedziała mama. —  sama powinna tego chcieć.

— To nie ta sama Marry— powiedziałem marszcząc brwi. — zmieniła się. 

— Fakt —  przyznał mi rację ojciec. — ale twoja matka ma rację. Daj jej czas, nie będzie przecież gniewać się w nieskończoność. 

— A co jak tak?—  zapytałem zrozpaczony. — muszę to naprawić, przecież przeze mnie już mogłoby jej tu nie być.

— Możesz spróbować — powiedziała moja rodzicielka. — ale będzie trudno. 

Po zjedzonym śniadaniu ruszyłem do pokoju Marry i chwilę zawahałem się zanim zapukałem. W końcu się na to zdecydowałem. Nie mogłem odwlekać tego, im szybciej to zrobię, tym lepiej. 

Marry

— Wejść — powiedziałam obojętnie nie odrywając wzroku od mojego pamiętnika, który dostałam od Ivana na urodziny. Do pokoju wtedy wszedł mój brat, a poziom mojego wkurwienia wzrósł. — czego chcesz?

— Rozmowy — przewróciłam oczami. — chcę pogadać. 

— Świetnie —powiedziałam kreśląc jakiś portret. — problem polega na tym, że ja tego nie chcę. 

— Marry proszę.. — skruszony wzrok, a więc tak sobie ze mną pogrywasz. —  wybacz mi..

— Kpisz sobie? —zapytałam sarkastycznie. — tak jasne. Przecież to nie tak, że prawie mnie zabiłeś. 

Nie odpowiedział. W jego oczach widziałam ślad bólu, co mogło być powodem, dla którego powinnam mu wybaczyć. Chciałam jednak to usłyszeć, szczerze i od serca. 

— Dlaczego postanowiłaś wrócić? — zapytał. 

— Wywalili mnie z Durmstrangu — powiedziałam. — znowu będę chodzić do Hogwartu.

— Za co się wywalili? — był skołowany. Chyba nie się tego nie spodziewał. 

— Bo się pobiłam ze swoim chłopakiem—  powiedziałam obojętnie. — zdradzał mnie. Nie powinno cię to interesować.

James smutno westchnął i wyszedł z mojego pokoju. Nie odpowiedział nawet na jedną moją złośliwą uwagę. Ja ruszyłam na drugi koniec pokoju, gdzie za szafą było ukryte przejście. Nazwałam je Strefą Relaksu. Była tam biblioteczka z moimi ulubionymi książkami, odtwarzacz muzyki z moimi ulubionymi piosenkami i miejsce do rozwijania moich pasji, czyli rysowania i pisania opowiadań. Ruszyłam w tamtym kierunku, a po chwili poczułam zmęczenie i zasnęłam.

Opowiadanie liczy  665 słów. Następne rozdziały będą miały już co najmniej 1000, ale na razie trudno jest mi to poprawiać tak, żeby zgadzało się też z fabułą następnych rozdziałów, dlatego są takie krótkie. 

Znienawidzona miłość | Huncwoci [ ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now