X

2.6K 160 112
                                    

Zanieśli mnie do jakiegoś pustego pokoju. Byłam przywiązana od krzesła. Gdy nikogo prócz mnie nie było w pokoju, wyjęłam kawałek szkła. Znalazłam je w tym samochodzie co nim jechałam. Rozcięłam sznur i uciekłam przez okno. Była to piwnica i byłam od razu na ziemi. Wychodząc zauważyłam kamerę. Wybiegłam z budynku i biegłam w stronę auta. Schowałam się za jakimś autem. Koło opony zauważyłam kamerę i magnetofon. Podniosłam odtwarzacz i zaczęłam słuchać wiadomości.

Spotkajmy się koło wielkiego drzewa.

Jakie wielkie drzewo? Ku moim oczom pojawiło się wielkie drzewo na wzgórzu. Pobiegłam tam, nie oglądając się zza siebie. Stali tam jacyś mężczyźni w masce klauna. Po cichu podeszłam, a jeden z nich się na mnie spojrzał.

-Witam Y/N...

-Kim wy do chuja jesteście?

-Aż tak cię to trapi? Hmmm chyba czas się pokazać chłopacy.

Wszyscy zdjęli maski w tym samym czasie i właśnie sobie coś uświadomiłam.

-Nie... nie wierzę...-zaczęłam się śmiać

-HAHAHAAH-wszyscy zaczęli się śmiać.

Przez cały ten czas, to wszystko był jeden wielki prank... Za maską był... mrbeast, Quackity, Wilbur, George, Clay, Ranboo i Tommy.(załóżmy że ludzie wiedzą jak wygląda Clay i Ranboo)

-Wszystkiego najlepszego! Nie wiedzieliśmy jak ci wyprawić urodziny, więc wpadliśmy na pomysł, aby zrobić fake porwanie. Oczywiście to jest jedna z dzisiejszych niespodzianek.-Mówił mrbeast.

-Jesteście niemożliwi...-Zaczęłam się śmiać.

Wszystko było nagrywane. Nagle Alex przyszedł się do mnie przytulić. Widział, że lekko ta cała akcja mnie zmęczyła.

-Powiem wam, że dobra robota. Momentami chciało mi się płakać i bałam się. Nie wiedziałam jak mam się zachowywać, więc udawałam głupią.-mówiłam.

-Byłaś blisko, aby odkryć ten cały plan. Jak jechałaś samochodem chłopacy próbowali nie wybuchnąć ze śmiechu. Miałaś rację, to George prowadził auto. A ten szef to był Clay. Nazwałaś go palantem.-Śmiał się. Jeszcze chwilę mrbeast i część coś jeszcze gadała do kamer, a ja, Quackity, Clay, Tubbo, Tommy, Ranboo i Wilbur, omawialiśmy tą całą akcje.

-Zmęczona jesteś?-Pytali.

-Trochę, ale mam jeszcze dużo sił. W końcu to moje urodziny. Ale powiem szczerze miałam momenty gdzie chciałam płakać. Po prostu tęskniłam za wami.-Zaczęłam się rumienić. Wszyscy się przytulili.

-Wiesz jeszcze trochę dziś atrakcji przed nami.

Obejrzałam niektóre sceny z tego wszystkiego i było zajebiste. Zebraliśmy się i pojechaliśmy do domu. Przebrałam się i umyłam. Zeszłam do reszty na dół, a ci zasłonili mi oczy i zaprowadzili do samochodu.

-Spokojnie już cię nie porywamy.-Śmiał się Sapnap.

mrbeast wciąż prowadził swój odcinek, więc musiałam być przyzwyczajona do kamer. Siedzieliśmy w dużym samochodzie. Wydaje mi się, że było tam też kamera. Złapałam za rękę Alexa, a on do mnie szepnął.

-Nie zapomnisz tego dnia do końca swojego życia. Pamiętaj jesteś ciągle kamerowana, a ludzie nie wiedzą o naszym związku.

-To już się dowiedzą.-Zaśmiałam się.

-Uwaga! jesteśmy na miejscu!-Krzyknął któryś z chłopaków.

Ostrożnie pomogli mi wyjść z auta. Zaprowadzili mnie na plaże. Czułam piasek w butach. Odsłonili mi oczy i ujrzałam tam małe przyjęcie. Chcieliśmy już skończyć odcinek, gdy Karl krzyknął.

-Zanim skończymy, musimy coś zrobić.

Wszyscy chłopacy ustawili się wokół mnie. Było ich sporo. Był Karl, Sapnap, Clay, Ranboo, Tommy, Tubbo, Quackity, George i  Wilbur. 

-Co wy robicie?-zaczęłam się lekko ich bać.(w pozytywny sposób).

-3..2...1!-Krzyknęli. Podnieśli mnie i pobiegli w stronę morza. Najpierw mnie wrzucili, a później sami tam wskoczyli. 

mrbeast kończył odcinek, a my w tle chlapaliśmy się wodą. Był piękny zachód słońca. Może po 10-15 minutach chlapania się, wyszliśmy z wody. Zjedliśmy pizze, truskawki i inne takie piknikowe rzeczy i oglądaliśmy najfajniejsze urywki. Gdy  byliśmy już suchsi, postanowiliśmy pójść do parku rozrywki. Był niedaleko. mrbeast, jego ekipa i kilka innych osób zostało na plaży, a później pojechali do domu. Nasza gromadka (Wilbur, Niki, Clay, George, Tommy, Tubbo, Karl, Alex i ja poszliśmy do wesołego miasteczka. Cudownie się bawiłam. Zrobiliśmy sobie zdjęcia na telefonie i w budce. Zjadłam na spółkę watę cukrową z Alexem. Na samym końcu poszłam z moim chłopakiem na diabelski młyn. Mogliśmy być sam na sam... Więc zrobiliśmy wiele zdjęć. Ja byłam tak głupia, że nagrałam tt.

-Guys... utknęłam na samej górze... Z nim...

-Hola

-*oddech* pomocy...- Szybko skończyłam i zaczęłam się śmiać.

Koło w końcu było na dole. Wyszliśmy z niego i dołączyliśmy do reszty. Każdy był trochę zmęczony. Pojechaliśmy do domu. Chwilę pogadaliśmy w salonie z resztą. Długo to nie trwało, każdy był zmęczony. Po kolei każdy szedł już do siebie. Było nudno, więc i ja poszłam do pokoju. Oczywiście ktoś musiał iść za mną. Przebrałam się w piżamę i zanurzyłam się w łóżku. Później dołączył Alex. Zasnęliśmy...

My big Q (Reader X Quackity)Where stories live. Discover now