9

46 6 5
                                    

Jak miałem 14 lat to w szkole uczyłem się francuskiego. Moja nauczycielka nazywała się Meyer, kobieta 8/10, trochę głupia, ale i tak chłopakom się podobała, duże cycki, duża dupa, wiadro tapety na ryju, standard. Pewnego dnia razem z kolegami namalowaliśmy ją kredą na tablicy, a że nie jesteśmy Janami Matejko to trochę nie pykło. Za karę (bo jeden przygłup postanowił narysować ją w bikini, nadal cię za to nienawidzę, Josh) dostaliśmy do napisania esej o wakacjach (mimo że był środek listopada). Kiedy przyszedłem do domu i opowiedziałem Liamowi co się wydarzyło, on, zamiast mnie ukarać poprosił o zdjęcie naszego arcydzieła (niestety go nie mam bo w między czasie rozjebałem telefon jakieś trzy razy).
Powiedział jak poprawić kilka szczegółów, po czym dostał ataku śmiechu. Gdy zapytałem czemu się śmieje, stwierdził że naszymi kolejnymi modelami powinni być trener i nauczyciel informatyki ubrani w stroje pokojówek (nie powiem że ich  namalowaliśmy, ale nie mogę też powiedzieć że nie). Niestety, Liam chodził na Niemiecki (kiedyś wam trochę o tym opowiem, tam też było ciekawie), a że jestem najstarszy zaraz po nim, to nie miałem do dyspozycji pomocy w pisaniu eseju. Więc otworzyłem tłumacz Google, i zacząłem pisać wyrazy po angielsku i tłumaczyć na francuski tekst. Jednak w połowie mnie olśniło. Postanowiłem że przetestuję uwagę kobitki na słowa, pisząc jej mowę nienawiści po francusku. Po trzech godzinach, zapisałem 6 stron w Wordzie, z czego  od połowy pierwsza była zapełniona  prawdziwą treścią o wakacjach, a cała reszta była czystymi wyzwiskami i przekleństwami co jakieś 5 słów. Wysłałem jej esej, spodziewając się F (czyli u was chyba 1), ale będąc całkowicie spełniony.

Kilka dni później przychodzę do szkoły. Kolejna lekcja francuskiego. Moi znajomi, którzy razem ze mną "upiększali" wizerunkiem nauczycielki tablicę, siedzieli teraz z podkulonymi chujami, czekając jak na wyrok śmierci. Każdy wiedział, że nauczycielka oddając eseje, poświęca resztę lekcji na przeczytanie ich. Ja z bananem na ryju, moi znajomi pierdolca dostają, dziewczyny w równoległym rzędzie ławek zaśmiewają się patrząc na moich towarzyszy, rzucając mi czasami krzywe spojrzenie.

-Drake, is everything OK? You seem very happy. - zapytał Carlos siedzący za mną.

-oh wait, did you fucked a girl last night?! - zagadnął Kyle, siedzący w ławce obok.

-No guys, everything is OK, like never before. And I did not fucked a girl. - odpowiedziałem

-Guys, he's crazy, maybe he felt from some high place and hurted his head, so now he have amnesia. - myślał na głos George - let's ask him some questions that only true Drake would know the right answers to.

-Good idea - przytaknął Josh

-I said everything is OK, fuck off, you dickheads. - powiedziałem I tym zakończyłem dyskusję.

Nadzchodzi wielka chwila, Meyer podchodzi do mnie. Spodziewam się chłodnego, pełnego nienawiści spojrzenia, i cichego warknięcia "oto twoja praca, mały matkojebco". A ona? A ona przychodzi do mnie z wyszczerzonym w wielkim uśmiechu ryjem, wręczając mi wydrukowane kartki udekorowane pięknym A+ (chyba 6, nie wiem)! Co kurwa?! Chłopaki patrzą zaskoczeni, dziewczyny przestają się śmiać, chomik robi sobie przerwę w umieraniu. Głucha cisza, tylko bzyczenie muchy Betty słychać. Od tamtej pory co jakiś czas zmieniałem treści esejów. Przepisałem się na niemiecki. Któregoś dnia czekamy w klasie na nauczycielkę, chłopaki bazgrają po tablicy. Podchodzę zapytać co robią. Jeden przed pomyłkę przywala mnie do tablicy. Cały jestem w kredzie. Nagle wchodzi baba z niemieckiego. Patrzy na mnie i kolegów. Spogląda na tablicę. Ja też odwracam wzrok w tamtą stronę. I co widzę? Narysowaną babę z niemca w stringach.
Zapowiada się długi rok.

"Tak Było, Nie Zmyślam" Czyli Historie Z Życia Wzięte - Drake vs społeczeństwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz