🎸#5🎸

1K 91 75
                                    

Pov Vivian

  Obudziłam się z dziwnym uczuciem. Przetarłam oczy i chciałam wstać, ale poczułam coś ciepłego na mojej dłoni. Lekko przestraszona spojrzałam w tamtym kierunku. Z głową opartą o materac, spał Wilbur trzymając mnie za rękę. Momentalnie stałam się czerwona jak burak.

  Nie chciałam ruszać ręki, bo mogło to spowodować jego obudzenie się. No i czego nie chciałam na początku przyznać - było to przyjemne.
Ostrożnie usiadłam dalej trzymając rękę chłopaka i rozglądnęłam się za maską. Zobaczyłam ją na półce obok łóżka więc po nią sięgnęłam. Założenie jej jedną ręka było dość kłopotliwe, lecz po chwili mi się udało.

  Na moje nieszczęście musiałam tym obudzić bruneta, ponieważ poczułam jak lekko ściska moją rękę i powoli podnosi głowę. Przetarł oczy i dalej miał je zamknięte.

- Nie śpisz? - spytał z lekka chrypką.
- Przed chwilą wstałam - odezwałam się cicho.
- A masz założona maske? - przeczesał swoje włosy reką.
- Tak... - zaciekawiona oglądałam jego poczynania. Chłopak otworzył oczy i się uśmiechnął.

- Wybacz, po prostu nie chciałem naruszać twojej prywatności, bo przecież możesz nie chciec żebym widział twoją twarz - przymknął oczy i ziewnął co udzieliło się również mi.

- A tak właściwie to jak się tu znalazłam? No i czemu tu siedziałeś? - trochę już się rozluźniłam, ponieważ świadomość, że był tu całą noc, a ja jestem cała i zdrowa mówiła mi żeby mu ufać.
- A no właśnie! Ogólnie to było tak, że ty i Tommy zasneliście na kanapie ale wiadomo nie będę nosił tamtego dzieciaka - zaśmiał się przez co uśmiechnęłam się czego nie mógł zobaczyć - Więc żebyście się tam nie ściskali zaniosłem cię do twojego pokoju - wskazał wolna ręka na pomieszczenie - który swoją drogą masz ładny - skinęłam glową w podziękowaniu.
- A dlaczego zostałeś? - lekko przekrzywiłam głowę na bok.
- Chyba miałaś jakiś nie przyjemny sen bo jak chciałem wyjść złapałaś mnie za rękę - tu podniósł lekko nasze splecione dłonie i pokazał na nie palcem, a ja znowu zrobiłam się czerwona - a że nie miałem serca cie budzić to zostałem - odpowiedział po czym szybko dodał - i spokojnie tak jak mówiłem ściągnąłem twoją maskę żeby było ci wygodniej ale nie patrzyłem na twoja twarz.

- Boże przepraszam przeze mnie pewnie się nie wyspałeś - spuściłam głowę.
- Spokojnie nic się nie stało, plus nie mogłem cie tu tak zostawić - podrapał się po karku i odwrócił wzrok.
Przez chwilę panowała między nami niezręczna cisza.

  Zastanawiałam się jak zacząć rozmowę, gdy odezwał się Wilbur.
- To co? Może idziemy na śniadanie? - podniósł się, ostatni raz lekko ściskając moja dłoń po czym się przeciągnął.
- Okej, tylko poczekaj pójdę się przebrać i ogarnąć - podeszłam do szafy i wygrzebałam z niej czarne dresy z błękitną, luźna koszulka na cienkich ramiączkach. (a/n pzdr mam to na sobie rn jako piżamę). Ruszyłam do łazienki i się w niej zamknęłam. Szybko przebrałam się w ciuchy i ściągnęłam maske. Wyczesałam włosy i dla własnego widzi mi się nałożyłam korektor i pomalowałam rzesy.

  Gotowa wróciłam do Willa z maską na twarzy.
- Już - popatrzyłam na chłopaka, który stał przy szafie i próbował jakoś ułożyć włosy - Co ty robisz? - zapytałam rozbawiona i podeszłam bliżej. Aż sama się zdziwiłam, że się nie bałam.
- Ha. Ha. Widzę, że ktoś tu się nie boi - spojrzał na mnie w odbiciu z chytrym usmiechem.
- No bo- E- Znaczy się - czerwona nie wiedziałam co powiedzieć. Lekko zaczęłam panikowac co chyba zauważył.

- Wybacz, nie mogłem się powstrzymać - odwrócił się do mnie przodem i zaśmiał.
- Nie zabawne. - założyłam ręce i lekko tupałam nogą - bardziej zabawna jest twoja fryzura - wskazałam palcem na rzekome włosy i lekko zadarłam głowę.
- No taa. wszystko wiedząca się znalazła. Gdybyś miała takie włosy to byś wiedziała jak to jest - teatralnie pokazał ręka jakby mdlał przez co ja zaczęłam się chichrać.

- No to ja Ci pokaże jak to się robi - odezwałam się po uspokojeniu głupawki. - siadaj - pokazałam na ziemie przede mną.
- A co ja pies jestem? - zapytał niby obrażony, ale i tak usiadł w siadzie skrzyżnym.
- Ja tam się nie znam na ludzkich fetyszach - wzruszyłam ramionami i zaczęłam układać jego włosy. Były baaaaaardzo miękkie.

- Wiesz ze jak chciałaś pomacać moje włosy to wystarczyło zapytać? - droczył się ze mną za co oberwał w potylicę - AŁA
- Mówiłeś coś? - powiedziałam przesłodzonym tonem i skończyłam w miarę układać jego włosy - tak powinno być okej.. - odsunęłam się o krok i z założonymi rekami oraz przekrzywiona głową patrzyłam na w miarę ułożone włosy.
- Dzięki - chłopak wstał i roztrzepał moją piękną pracę reką - tak lepiej
- Aha. Zapamiętam to sobie - wyszłam "obrażona" z pokoju i zaczęłam kierować się na dół do kuchnii.

  Usłyszałam tylko jak Wilbur pędzi za mną.
- Ej~ żartowałem noooo - wszedł za mną do kuchni i oparł się o framuge. Olałam go i zaczęłam robić gofry dla wszystkich. To, że się ich boję nie znaczy, że nie będę miła dla trochę nie proszonych ale gości.

  Cały czas czułam na sobie wzrok żartownisia przez co trochę się stresowałam i prawie rozbiłam miseczkę. Włączyłam już odpowiedni stopień miksowanie w mikserze po czym oparłam się plecami o blat.

- A więc czy dowiem się co pichcisz? - w końcu przełamał niezręczna ciszę.
- Domyśl się - uśmiechnęłam się chytrze czego nie mógł zobaczyc
- Co ty jesteś jak ten z The mask? Zakładasz maske i daje ci jakąś osobowość? - zmienił temat nie wiedząc co będę robić.
- Jakby nie patrzeć mam swobodę, że nie widzisz mojej mimiki - jedną rękę założyłam, a drugą oparłam o nią łokciem i wyrzuciłam nadgarstkiem od wewnątrz do zewnątrz (mam nadzieję, że wiecie o co chodzi) - i pewnie leki jeszcze działają.
- Leki? - podniósł brew po czym wszedł do kuchni. W bezpiecznej i komfortowej dla mnie odległości, około pół metra, oparł się tak samo jak ja o blat.

- Leki, które dostałam od psychologa - wytłumaczyłam zakładając i drugą rękę - Dostałam je w razie częstych ataków paniki i spotkań z ludźmi, żeby nie było nie przyjemnych sytuacji. - popatrzyłam na twarz chłopaka poprawiając włosy. On ułożył usta w nieme "o" po czym lekko kiwnął głową, że rozumie.
- No, to wszystko wyjaśnia - zaczął znowu śledzić moje ruchy, gdy ja lekko odbiłam się od mebla i sprawnie na jednej nodze odwróciłam się w stronę już gotowego ciasta.

  Jednym ruchem wyłączyłam urządzenie, a następnie ostrożnie wyjęłam misę i używając specjalnej szpatułki do ciast przemieszałam masę starając się o zbicie jej w jedno miejsce.

  Po chwili poczułam stukanie w ramię, wiec intuicyjnie odwróciłam tam głowę. Mój wzrok spotkał się z pustką. Odczułam ruch po drugiej stronie i szybko odwróciłam głowę do Willa, który właśnie oblizywał palec z masy.

- Ej! - zacisnęłam palce na misy i odsunęłam jak najdalej chłopaka łypiąc na niego spode łba. Ten tylko rozpromieniony spojrzał na mnie i daje sobie rękę uciąć, że gdyby miał ogon ten zacząłby nim merdać.
- Czy ty robisz gofry?! - schylił się lekko, by być chodź trochę bliżej mojego poziomu.
- Tak, więc jakbyś mógł podaj mi gofrownicę - pokazałam palcem na szafkę za ciemnookim, na której stał owy przedmiot.

  Wilbur zaśmiał się pod nosem i odwrócił na piecie. Wyciągnął ręce do góry i już po chwili masa znajdowała się w ciepełku.

- Jak obudzimy resztę? Bo wiesz mam ochotę zrobić coś mocnego - związałam włosy w niskiego kucyka i zaczęłam wyciągać naczynia ze zmywarki.
- Zależy, możemy ich oblać albo zrobić hałas - tłumaczył biorąc z moich rąk talerze i kładąc je na ich miejsce w górnej szafce.
- Mam w pokoju balony na wodę - olśniło mnie i przyśpieszyłam podawanie chłopakowi talerzy, a sama chowałam garnki i sztućce.
- No to postanowione - uśmiechnął się i wyciągnął gofry na talerz.

~~~~~~~~
Witam!
Chciałabym bardzo przeprosić za tak duża przerwe w rozdziałach, ale po prostu miałam nie ciekawą sytuację jeśli chodzi o moje przyjaciółki.
Również szkoła zaczęła bardzo cisnąć bo jednak pisze w tym roku egzaminy próbne więc Not cool.
Więc chciałabym bardzo przeprosić i postaram się wstawić rozdział przynajmniej raz w tygodniu.

Jeszcze raz przepraszam, do następnego!  <333

Hello People || Wilbur Soot ffWhere stories live. Discover now