•7•

100 10 3
                                    


~ y/n Pov ~

Znajdowałam się na placu zabaw. Na pierwszy rzut oka mógł wydawać się pusty, lecz w pewnej chwili usłyszałam płacz postanowiłam podążyć za tymi odgłosami. Po dłuższej chcieli okazało się, że na jednej z chustawek znajdował się mały chłopiec. Podeszlam bliżej białowłosego chłopca. Kiedy byłam już wystarczająco blisko pogłaskałam go po głowie.
- Co się stało? - na moje pytanie chłopiec odwrócił się w moją stronę, a jego oczy rozszerzyły się.
Obudziłam się z ogromnym bólem z tyłu głowy oraz z związanymi rękami i nogami. Na przeciwko mnie znajdowało się biurko, na którym stała lampa brak jej najprawdopodobniej spowodowałby zupełną ciemność w pomieszczeniu. Przy biurku siedział rudowłosy mężczyzna, który robił coś w telefonie. Po chwili chłopak spojrzał w moją stronę.
- O widzę, że już się obudziłaś. Dobra ty siedź tu sobie spokojnie, a ja zaraz przyjdę. - na ostatnie słowa wyszedł z pomieszczenia trzaskając drzwiami.
- Gdzie ja jestem? - zapytałam samą siebie. Usiłowałam przypomnieć sobie jakim cudem znalazłam się tu.
Pamiętałam tylko, że z chłopakami pojechaliśmy na imprezę do Jacksona. Szatyn na mój widok przytulił mnie w drzwiach.
- Cieszę się, że jednak przyszłaś y/n.
- To ja dziękuję za zaproszenie. - ciepło się uśmiechnęłam.
- Czujcie się jak u siebie. - w tym samym momencie szatyn zniknął.
- A więc z kim zostaje y/n? - zapytał Haechan.
- Ten dzisiaj twoja kolej. - powiedział Johnny pokelpując bruneta po plecach.
- Dobra, y/n chodź po coś do picia. - Ten złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę kuchni. Po kilku długich minutach w kuchni, w której wystarczająco tłoczno.
- y/n jaki jest Twój ulubiony film? - zapytał brunet
- (ulubiony film).
- Naprawdę? Nie spodziewałem się tego po tobie. - gadaliśmy tak przez dłuższy czas, aż nie podszedł do naszej dwójki Jackson.
- y/n mógłbym cie poprosić do tańca? - zapytał szatyn z charakterystycznym uśmiechem na twarzy.
- Tak, czemu nie?
- Ja w tym czasie pójdę poszukać Lucasa. - oznajmił Ten zanim ja i Jackson poszliśmy w stronę parkietu. Przetańczyliśmy kilka piosenek, aż w pewnym momencie podszedł do nas nieznajomy mi mężczyzna. Był to brunet, bardzo dobrze zbudowany i dosyć wysoki.
- Czy Pan Wang nie obrazi się jeśli poproszę jego przeuroczą partnerkę do tańca?
- Tylko pamiętaj, że mam wszystki na oku. - powiedział Jackson i wyminął chłopaka. Kiedy brunet owinął rękami moją talię zaczęła grać wolniejsza muzyka.
- Nie przedstawiłem się jestem Christopher Bang, ale możesz mi mówić Chan, a ty jak się nazywasz?
- y/n
- Jeśli mogę spytać, jak poznałaś się z Jacksonem? Wyglądacie na bliskich sobie.
- Poznaliśmy się kiedy byłam na zakupach... ze znajomymi. - ostatnie dwa słowa dopowiedziałam niepewnie.
- Ah rozumiem... Nie chciałabyś stąd wyjść i przewietrzyć się?
- y/n co ty robisz miałaś czekać, aż Ten przyjdzie z Lucasem. - mówiłam sama do siebie.
- hmm tak.
- Wspaniale. - uśmiechnął się uroczo mężczyzna . Złapał mnie za rękę i zaczęliśmy się przeciskać pomiędzy ludźmi. Po kilku minutach byliśmy już przy drzwiach.
- Panie przodem. - powiedział Chan otwierając drzwi.
- Dziękuję. - kiedy już byłam na zewnątrz i chciałam odwrócić się w stronę bruneta poczułam uderzenie w tył głowy.
- y/n czemu z nim wyszłaś miałaś czekać na Lucasa. Jeśli Jackson mówił prawdę i miał na nas oko... To znaczy, że wie o wszystkim i możliwe, że powiedział Taeyongowi i mnie uratują. Brzmi to trochę głupio "moi pierwsi porywacze mnie uratują", chociaż muszę przyznać, że nie traktowali mnie źle, a teraz nie wiem czego powinam się spodziewać. - moje myśli przerwały otwierające się drzwi.
- Witam ponowie panno Choi...

Witam ponownie... z góry przepraszam za długą nieobecność oraz za wszelkie błędy. Mam nadzieję, że opłacało się czekać..

Porwana || Lucas x reader ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz