•5•

108 14 0
                                    


~Lucas Pov~

- Hej, Lucas dawno się nie widzieliśmy. - kiedy się odwróciłem w moją stronę szedł... Jackson.
- Jeszcze jego tu brakowało. - pomyślałem, a w tej samej chwili starszy zbiliżył się do mnie. Spojrzał w stronę y/n i się uśmiechnął.
- A ta dziewczyna, kim ona jest?
- Po co tu przyszłeś?
- Spokojnie Lucas, już nawet z przyjacielem nie można się spotkać?
- Chyba zapomniałeś, że my nie jesteśmy przyjaciółmi.
- A pomyśleć, że wczoraj jeszcze nimi byliśmy. Ah byłbym zapomniał się zapytać. Mówiłeś, że macie dzisiaj jakąś ważną akcję, wiec dlaczego ty jesteś akurat w galerii? Czyżby cię nie wzięli ze sobą?- Jackson zaśmiał się i podszedł do y/n.

~y/n Pov~

Nieznajomy mi chłopak zaczął zbliżać się coraz bliżej mnie, nie wiedziałam co powinnam zrobić. Kiedy szatyn zbliżył się wystarczająco bliską odległość, jedną ręką złapał moje ramię, a drugą zaczął głaskać mój policzek. Nie ukrywałam, że jego poczynania mnie zaskoczyły, po przez jego rękę, która spoczywała na moim ramieniu mogłam zrobić jedynie krok w jego stronę.
- Jestem Jackson, a jak ty się nazywasz, królewno?
- y/n..
- Wiesz, że jesteś śliczna, a na dodatek w złych rękach.
- Lepeij się od niej odsuń. - przy nas stał Lucas.
- A ty co? Królewicz na białym koniu?- mężczyzna jeszcze przez chwilę trzymał swoją rękę na moim ramieniu. Kiedy już uścisk z mojego ciała zniknął. Szatyn na, pożegnanie ucałował moją dłoń przy tym puszczając oczko, a po chwili zaczął odchodzić.
- Do zobaczenia, królewno! Mam wielką nadzieję, że jeszcze się spotkamy!- wykrzyczał w naszą stronę.
- Ja nadal nie rozumiem, dlaczego się z nim przyjaźnisz. - po chwili cziszy odezwał się Ten.
- Mówiłem już, ja i on nie jesteśmy przyjaciółmi. - odpowiedział białowlosy. W naszą stronę szedł Yuta z reklamówką jedzenia.
- Po pierwsze czy to był Jackson? Po drugie musimy już iść do domu zanim wrócą z misji, lepeij żeby nie wiedzieli, że wychodziliśmy z domu, a jeśli jeszcze zostanie jedzenia powiemy, że je zamówiliśmy. Wszyscy za? To szybko do samochodu.

~Time skip~

Kiedy byliśmy już w domu Yuta położył obie reklamówki z jedzeniem na stole, a Lucas i Ten rzucili się na nią. Kiedy Czerwonowłosy zobaczył co dwóch pozostałych robi zaczął na nich krzyczeć.
- A ręce chociaż umyliscie?! Nie jesteście sami w tym domu! Dla każdego starczy, a teraz marsz do łazienki i myć ręce!- ja w tym czasie myłam już ręce w kuchni.
- y/n, w szafce przed, która stoisz są miseczki możesz je wyjąć?- na jego słowa przytaknęłam oraz zaczęłam szybko wycierać ręce papierem recznikowym, który stał obok zlewu. Iż nie byłam dosyć wysoka miałam mały problem z wyjęciem miseczek z szafki. Po kilku próbach wyjecia jednej z miseczek, przy moim boku pojawił się Lucas.
- Odsuń się, wyjmę je za ciebie. - odezwał się. - Lepeij usiądź przy stole. - dodał po chwili, a ja wykonałam jego polecenie. Kiedy już zupa była gotowa, Yuta oraz Lucas zasiedli do stołu i zaczęliśmy jeść.
- Dawno nie jadłam tak dobrego ramenu. - pomyślałam.
- Czego chciał od was Jackson? - z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos czerwonowłosego.
- Szczerze to nie wiem podszedł do mnie i zaczął się pytać kim jest y/n. Potem podszedł do niej złapał ją za ramię i zaczął mówić, że jest ładna i że jest w złych rękach. Następnie to ja do nich podeszłem i powiedziałem żeby się odsunął od y/n. I poszedł. - opowiedział najwyższy chłopak. Resztę posiłku zjedliśmy w ciszy. Kiedy sprzątaliśmy po naszym obiedzie do domu wróciła reszta chłopaków.
- Już jesteśmy! - krzyknął Haechan stojąc w drzwiach.

Porwana || Lucas x reader ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz