Opisówka #15: Gregory, Luna, Theodor, Pansy, Dean

846 62 44
                                    

* Gregory *

Przesłuchanie Malfoy'a okazało się totalną stratą czasu, a fakt, że zrobiłem z niego relację live tylko mnie ośmieszył! Milion razy w komentarzach przechwalałem się swoimi umiejętnościami wyciągania z więźniów informacji i co? I tym razem gówno z tego wyszło! 

Ten blond idiota znowu ze mną wygrał. Nie pisnął nawet jednym słowem i z uniesioną głową zniósł wszystkie tortury, które swoją drogą do najlżejszych nie należały. Gdy masakrowałem jego twarz, w jego oczach nie dostrzegałem strachu ani bólu. Miałem wrażenie, że mimo niesprzyjających okoliczności jego stalowe tęczówki nadal emanują pewnością siebie, poczuciem wyższości i jawną kpiną. 

Malfoy od zawsze był ode mnie lepszy. Już w zapchlonym Hogwarcie stał się samozwańczym księciem Slytherinu i zdobył pozycję. Każdy chłopak chciał należeć do naszej paczki, a każda laska z Domu Węża pragnęła znaleźć się w łóżku tego zapatrzonego w siebie idioty. Do dzisiaj nie rozumiem jego fenomenu. W końcu na naszym roku znajdowało się wiele przystojniejszych i mądrzejszych od niego. 

Razem z Crabbem robiliśmy za "goryli", półgłówków, którzy mieli odstraszać natrętów. Nie potrafiłem się wybić czy zabłysnąć. Nie potrafiłem wyjść przed szereg i strącić Draco z piedestału. Przez te wszystkie lata musiałem znosić jego chamskie docinki i obelgi, które nie raz kierował w naszą stronę.

Ale teraz... teraz wszystko się zmieniło. Dzięki przynależności do Rady Naczelnej mogłem rozwinąć skrzydła. Jako młodszy asystent Lucjusza Malfoy'a nauczyłem się zasad gry, którą potocznie nazywamy "władzą". Ojciec Draco pokazał mi jak rządzić czarodziejami, uczył mnie wszystkiego od podstaw. Dlatego nie kryłem swojego zdziwienia, gdy wyznaczył pierworodnego na swojego następcę. Przez te dwa lata współpracy odniosłem wrażenie, że to ja zajmę jego miejsce...

Jednak los bywa przewrotny i to w moich rękach leżą losy magicznej społeczności. Wystarczy mój podpis i czyjeś życie w ułamku sekundy może lec w gruzach. W zasadzie młodego Mafloy'a, aroganckiego dupka, mojego byłego kumpla, nie skazałem jeszcze na śmierć. Dowodów mi nie brakuje - mogę wydać wyrok jeszcze dzisiaj. Jednak coś mnie powstrzymuje i nie jest to wzgląd na nasze dawne relacje. 

Po prostu chcę żeby cierpiał. Chcę zabrać mu coś, na czym cholernie mu zależy. Musi poczuć w każdej komórce swojego ciała, że został przeze mnie pokonany. Już wiem, że w dupie ma władzę i swojego ojca. Ale jest coś, a właściwie ktoś, kto nie jest mu obojętny. Hermiona Granger ewidentnie zawładnęła jego sercem. Tylko jest jeden problem... Ta wiedźma dosłownie zapadła się pod ziemię! Przecież nie mogę wiecznie czekać na jej cudowny powrót na łono magicznej społeczności. Pozostaje mi tylko oszukać Malfoy'a. Muszę stworzyć pewną iluzję, a on musi uwierzyć, że jego szlamowata ukochana wpadła w moje ręce.

Po raz kolejny przejrzałem zawartość szuflad w biurku Lucjusza. Oprócz nieważnych papierów, tony listów i dwóch butelek opróżnionej whisky znalazłem tam klucz do bram Mafloy Manor. Zastanawiałem się czy nie odłożyć go z powrotem. Miałem pewne opory, w końcu nie powinienem wchodzić z butami w życie prywatne najważniejszej osoby w państwie! A poza tym Lucjusz mógł w każdej chwili wypisać się z Munga na własne żądanie. Jak wytłumaczyłbym mu swoją obecność w jego domu? 

Jednak po chwili się zreflektowałem i schowałem masywny, zdobiony klucz do wewnętrznej kieszeni czarnej jak smoła marynarki. W końcu raz szlamie śmierć! Taka okazja nigdy więcej się nie powtórzy! Przecież Lucjusz został zabrany do Munga w ciężkim stanie i istnieje szansa, że nie zdążył nałożyć na swoją posiadłość odpowiednich zaklęć zabezpieczających albo nałożył zbyt słabe. Może wśród zimnych murów jego dworku znajdę jakąś wskazówkę, która pozwoli mi jeszcze bardziej dobić Draco Malfoy'a...

Dark Story - after war  [HP INSTAGRAM]Where stories live. Discover now