11 - znalezienie szczęścia nie jest łatwe

Start from the beginning
                                    

Czyli mam tylko kilka dni, aby nauczyć Luz, jak ma się zachowywać przy moich rodzicach?! Przecież to się równa praktycznie z cudem!

Przez chwilę milczałam, aż w końcu doszłam do siebie, ponownie patrząc w oczy mojej rodzicielki.

- Przekaże jej tę wiadomość.

- Dobrze - kobieta spojrzała na mnie z aprobatą - a teraz, pozostaje kwestia twoich włosów - mówiąc to przejechała ręką po moich włosach - tracą już powoli swój kolor, najwyższy czas odnowić farbę.

- Naprawdę muszę je farbować? Lubię mój naturalny kolor...- westchnęłam ze smutkiem, patrząc na moje odbicie w lustrze, które stało naprzeciw mnie.

- Musisz, jeśli chcesz być idealna. Pasuje ci ten kolor. Jutro kupię farbę i przefarbujemy je na nowo.

Wzrok skierowałam na podłogę. Nienawidzę farbować moich włosów!

Gdy tylko skończyłam dwanaście lat, moja mama przefarbowała mi włosy, mówiąc, że to dla mojego dobra. Naprawdę od tamtej pory ją znienawidziłam. Ten kolor mi do niczego nie pasował, a poza tym wyglądałam w nim beznadziejnie!

Westchnęłam cicho i pokiwałam tylko głową, kierując się już do swojego pokoju.

Przynajmniej tam będę miała ciszę i spokój. Usiadłam przy biurku,  wpatrując się w lusterko, które na nim stało.

Wokół nosa miałam pełno zaschniętej krwi.

Gdy go dotknęłam, poczułam natychmiastowy ból. Cholera! Że też musiałam tak oberwać!

Zaczęłam czyścić krew, jednak nie było to łatwe, biorąc pod uwagę każdą falę bólu, która nadchodziła z dotknięciem nosa. W końcu, gdy już skończyłam, położyłam się na łóżku, biorąc telefon do ręki. Otworzyłam galerię i zacząłem przeglądać moje stare zdjęcia. Byłam na nich głównie ja z bliźniakami za czasów, kiedy moje włosy miały jeszcze naturalny kolor. Tęskniłam za nimi i z wielkim bólem oglądałam zdjęcia, na których uśmiech mi nie schodził z twarzy.

Zauważyłam, że przed przefarbowaniem włosów byłam jakaś...szczęśliwsza.

Może to po części odebrało mi radość?

Może najwyższy czas tę radość sobie przywrócić? I chyba wiem jak zacząć.

Następnego ranka bardzo szybko wyszłam z domu. Nie skierowałam się jednak do szkoły. Poszłam do drogerii kupić farbę do włosów.

Dopiero po tych szybkich zakupach ruszyłam do szkoły. Byłam akurat na czas, bo dotarłam pod sale gdy nauczyciel wpuszczał ludzi do klasy. Ze zdziwieniem popatrzał na mnie, gdy zauważył, że wchodzę jako ostatnia. Zignorowałam to i zajęłam miejsce w ławce obok Luz.

- Jakim cudem się spóźniłaś? - zapytała dziewczyna gdy usiadłam koło niej.

- Musiałam coś załatwić, możesz mi dzisiaj w czymś pomóc?

- No pewnie! A w czym?

- Tego dowiesz się po lekcjach. Możesz też wziąć Willow i ewentualnie Gusa.

- To aż tak potrzebujesz pomocy?

- Wszystkiego się dowiesz z czasem - uśmiechnęłam się cwanie i zaczęłam przepisywać to, co jest na tablicy.

Na przerwach Luz i ja podeszłyśmy do Willow i Gusa, mówiąc, że dzisiaj spotykamy się u brązowowłosej w sprawie mojego jednego planu. Obydwoje chętnie się zgodzili, oferując swoją pomoc.

Lekcje mijały nam dość spokojnie, więc gdy tylko się skończyły, pędem pobiegliśmy w czwórkę prosto do domu Luz. Tam zaczęliśmy wszystko przygotowywać do naszego małego zabiegu.

Luz zaczęła szykować ręcznik oraz krzesło dla mnie, a Gus i Willow starali się ogarnąć instrukcję.

Gdy wszystko było już przygotowane, usiadłam przed lustrem na krześle, wpatrując się w moje odbicie.

- Jesteś tego pewna? - zapytała Luz, trzymając opakowanie z farbą.

- Niczego w życiu nie byłam bardziej pewna niż tego! - odpowiedziałam w nutą pewności w głosie.

- Szczerze, to dobrze że zmieniasz ten kolor. Zielony średnio ci pasował - stwierdził Gus.

- To od zawsze był pomysł mojej mamy.

- A co ona powie teraz na to, że farbujesz włosy na swój naturalny kolor?

- To już jej zmartwienie, szczególnie że tę farbę będzie bardzo ciężko zmyć.

Luz zabrała się za farbowanie moich włosów. Postanowiłam jej zaufać w tej sprawie. Willow i Gus od czasu do czasu jej jakoś pomagali, również farbując moje włosy.

Gdy wszystko było już prawie gotowe, wysuszyłam moje odnowione włosy, a te które opadały mi na twarz związałam w kucyk.

- I jak? - zapytałam stając przed lustrem.

- Jest...CUDNIE! - Luz mnie mocno do siebie przytuliła.

Poczułam jak się czerwienię, gdy była tak blisko mnie. Na szczęście, wszyscy byli zbyt pochłonięci przytulaniem mnie, aby zauważyć mój czerwony kolor twarzy.

Rzeczywiście, wyglądałam "cudnie". W końcu mogłam czuć się sobą. W brązowych włosach naprawdę czułam się O WIELE lepiej.

Po około dwóch godzinach siedzenia u Luz, postanowiłam wrócić do domu. Umówiliśmy się, że jutro Willow i Gus pomogą mi przygotować Luz do kolacji z moimi rodzicami.

Do domu wracałam w bardzo dobrym nastroju. Z wielkim uśmiechem na ustach weszłam do środka. Akurat gdy wchodziłam mama wołała już wszystkich na kolację.

Przekraczając próg do jadalni, usłyszałam za sobą tłuczenie się szkła. Odwracając się zobaczyłam moją mamę, która patrzyła na mnie w szoku. U jej stóp leżał rozbity talerz. To chyba nie oznacza niczego dobrego....

- Coś ty zrobiła z włosami?! - krzyknęła to tak głośno, że do jadalni zeszli Edric i Emira, którzy patrzyli na całą tę sytuację z zaciekawieniem.

- Przefarbowałam. Na taki kolor na jaki ja chcę! - strzeliłam w nią piorunami z oczu.

Kobieta zbliżyła się do mnie o krok, patrząc cały czas wściekle.

Gdy była już i krok ode mnie przejechała ręką po moich brązowych włosach, po czym odepchnęła.

- Jutro zmienimy ten okropny kolor na zielony - powiedziała twardo patrząc na mnie bez uczuć - jestem tobą naprawdę rozczarowana, Amity.

- A ja jestem rozczarowana, że mam taką okropną matkę jak ty - powiedziałam jej to prosto w twarz, nie spuszczając z niej wzroku - nienawidzę cię - po tych słowach pobiegłam prosto do swojego pokoju.

Łzy leciały z moich oczu kaskadami.

Czego ja się spodziewałam?! Że ona to zaakceptuje? Że mnie zaakceptuje? Że popatrzy choć raz z podziwem na jedną moja decyzję?

Nigdy nie znajdę szczęścia! Nigdy, nigdzie i u nikogo!

Skuliłam się na łóżku pod kocem, przepłakując resztę nocy.

Co ja poradzę na to że nikt mnie nie kocha...?

***

HAAAA TEGO SIĘ NIE SPODZIEWALIŚCIE!

Tak, zapomniałam wstawić dzisiaj rozdział ALE magicznym sposobem sobie o nim przypomniałam 😂😂😂
Tak więc, mam nadzieję że wam się miło czytało.

A teraz żegnam i pozdrawiam ❤️😁

Lumity ~ Artist Soul Where stories live. Discover now