11 - znalezienie szczęścia nie jest łatwe

Zacznij od początku
                                    

- Jesteś czasem niemożliwa...- uśmiechnęłam się do niej - byłoby mi bardzo miło, jednak...to nie rozwiązuje wszystkich moich problemów...

- Hm?

- Moja mama chce, abyś przyszła do nas na kolację i-

- ALE EKSTRA! - Luz podskoczyła - a u was też serwują takie małe jedzenie w drobnych porcjach?! Jak w tych wszystkich restauracjach!?

- Luz!

- A...no tak heh...mów dalej...

- Zazwyczaj, kiedy przyprowadzałam kogoś na taką kolację, moi rodzice zaczynają, że tak to ujmę "oceniać" tę osobę, a zazwyczaj, gdy już było po wszystkim, po prostu kazali mi z nią zerwać kontakt...

Dla nich te spotkania były tylko pretekstem do takich rzeczy...

- Ciężka sprawa...nie da się jakoś wymigać od tej kolacji?

- Moi rodzice męczą mnie o to już od kilku dni, w końcu pewnie i tak postawią na swoim.

Luz przez chwilę milczała, najwidoczniej nad czymś myśląc. Szkoda tylko, że na te sytuacje nie da się już nic wymyśleć.

Moi rodzice dopną swego, a ja i tak po raz kolejny nic na to nie poradzę.

Siedząc tak już załamana tym wszystkim i rozmyślając co będzie dalej, poczułam jak coś ociera się o moją rękę. Był to King. Chyba starał się mnie pocieszyć.

Uśmiechnęłam się do niego delikatnie i wzięłam go na ręce, aby go przytulić.

Może to miejsce rzeczywiście ma coś, co daje jakąś radość?

- JUŻ WIEM! - Luz podskoczyła na kanapie, powodując u mnie lekki zawał.

- Co wymyśliłaś?

- Nauczysz mnie jak mam się zachowywać przy twoich rodzicach! Nauczysz mnie, co mam przy nich mówić, aby nie wypaść głupio i ogarniemy wszystko tak, aby pozwoli ci się ze mną przyjaźnić! - wszystko mówiła tak szybko, że ledwo zdążyłam ogarnąć, co zamierzamy zrobić.

- To....może się chyba....udać...- popatrzyłam na nią z nadzieją w oczach.

- Widzisz! Damy radę! - dziewczyna przytuliła mnie do siebie mocno, poczułam jak delikatnie się rumienię - kiedy jest ta kolacja?

- Eeeeeee...- przez chwilę się zawiesiłam - a no tak! Em...musiałabym to jeszcze z nimi ustalić.

- W takim razie, gdy tylko już się dowiesz, to zaczynamy nasze przygotowania!

Chwilę jeszcze posiedziałam u Luz, zanim wróciłam do domu. Około czternastej niestety musiałam się zbierać. Wybrałam, jak zwykle, drogę przez park. Postanowiłam iść tak w miarę z tłumem, aby znowu ten koleś na mnie nie naskoczył.

Na całe szczęście do domu dotarłam w jednym kawałku. Już miałam kierować się do swojego pokoju, gdy nagle koło mnie stanęła moja mama. Co ona tu robi?! Przecież powinna być teraz w pracy!

- Co ci się stało w nos? - zapytała z poważną miną przejeżdżając po zaschniętej krwi pod moim nosem.

- Leciała mi krew, to wszystko - odpowiedziałam bez jakichkolwiek emocji. Nie chciałam, żeby dowiedziała się, co naprawdę się wydarzyło.

- Yhm...dobrze. Nie przyszłam tu rozmawiać o tym, przyszłam tu w celu  zaproszenia twojej koleżanki Luz na kolację, która będzie za kilka dni.

Dokładnie to w tę niedzielę.

Lumity ~ Artist Soul Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz