9 - oficjalne przyjaciółki

Start from the beginning
                                    

- W takim razie - pytajcie śmiało! - już na starcie strzeliłam sobie facepalma.

- Zostaniesz naszą siostrą!?

- Adoptujemy cię! I będziesz bliźniaczką Amity i...i... przefarbujemy ci włosy!

- Nikt się nie skapnie!

- Weź ich lepiej nie słuchaj – szepnęłam, gdy stanęłam bliżej niej - czasem mają naprawdę głupie pomysły.

- Spoko, dokąd właściwie idziecie?

- W szkole mamy dodatkowe zajęcia, nic ciekawego...

- No wreszcie to powiedziałaś! - Edric stanął koło mnie - a to oznacza że możemy iść na krótkie wagary.

- Co!? Nie! Musimy iść na te zajęcia, bo jak rodzice się dowiedzą-

- Nie dowiedzą - przerwała mi Emira - nauczycielce możemy nakłamać, że dzisiaj nie mogliśmy, a rodzicom powiemy że nauczycielka nie mogła. Proste? Proste!

- Ty chyba sobie żartujesz...- popatrzyłam na nich wściekłym wzrokiem - przecież i tak się dowiedzą, a wtedy ja oberwę najbardziej!

- Teeennm jeden raz! Proszeeee! - obydwoje uklękli robiąc urocze oczka.

Luz dołączyła do nich, podobnie jak King. Cała czwórka robiła słodkie oczy, byle tylko mnie przekonać.

Już szczególnie urzekły mnie brązowe oczy Luz. Gdy na nie spojrzałam, poczułam jak moje serce przyspiesza. Szybko oponowałam ten jakiś dziwny atak bardzo długim westchnięciem.

- No dobraa - cała czwórka na te słowa radośnie podskoczyła - ale gdy tylko rodzice się o tym dowiedzą, to bierzecie odpowiedzialność na siebie i mówicie, że wzięliście mnie siłą.

- Zobaczysz, będzie super!

Nie byłam co do tego do końca przekonana ale odwrotu już nie było. Niestety.

Ruszyliśmy wszyscy w stronę parku, do którego chciała iść Luz, aby King mógł się trochę wybiegać. W parku było pełno ludzi. W sumie, to sobota, nie dziwota, że ludzie przy dobrej jesiennej pogodzie postanowili wyjść na spacer.

Zajęliśmy ławkę pod jakimś starym dębem. Luz spuściła psiaka ze smyczy na co ten od razu pobiegł przed siebie. Edric i Emira pobiegli zanim aby móc się z nim pobawić. No jak z dziećmi....cały czas nie wierzę, że to ja jestem tą "młodszą siostrą".

- To skoro już się spotkałyśmy, to może ogarniemy rysunek na dzisiejszy dzień? - zaproponowała dziewczyna wyciągając z torby szkicownik.

- Nosisz ten szkicownik w torbie tak cały czas?

- Oczywiście! Lubię popatrzeć na nasze wspólne rysunki - mówiąc to uśmiechnęła się do mnie ciepło, na co poczułam jak delikatnie się rumienię - to co dzisiaj rysujemy?

- Mamy do wyboru albo tych durni - wskazałam tu Edrica i Emirę, którzy robili coś głupiego - lub, możemy narysować ogólny portret tego parku.

- Pierwsza opcja brzmi zabawnie, ale druga chyba będzie chyba bardziej odpowiedzialna. Szczególnie, że nauczycielka będzie to oceniać.

- W takim razie - do pracy.

Obydwie zabrałyśmy się za rysowanie.

Całe szczęście, że Luz miała jakieś tam kredki i ołówki. W sumie to...całkiem przyjemnie mi się pracowało na świeżym powietrzu...no i oczywiście z Luz...

Nie wiem czemu, ale czułam się jakoś inaczej w jej towarzystwie. Tyle rzeczy dzięki niej w moim życiu się zmieniły.

To ciekawe jak jedna osoba potrafi na nas wpłynąć.

Lumity ~ Artist Soul Where stories live. Discover now