﹏𝕽ᴏᴢᴅᴢɪᴀŁ 𝕻ᴘɪᴀ̨ᴛʏ

160 11 1
                                    

Dedykacja dla BitchImABoss112 

Dzisiaj lub jutro będzie jeszcze jeden, ale to już wieczorkiem

          𝕸ɪɴᴇ̨Łᴀ właśnie godzina czternasta. Przed Idelią była jej ostatnia lekcja z trzecią klasą. W poprzednich latach omówiła z nimi powstanie Innoświata, kwestie dotyczące Trzech Przodkiń, Kompanie Światła.

— Na ostatnich zajęciach powtórzyliśmy materiał z ostatnich klas. Dzisiaj zaczynamy od czegoś co miało wielki wpływ na dzisiejsze czasy. Przeszło około dwustu pięćdziesięciu lat temu powstały Hybrydy. Sama ich nazwa wskazała na połączenie dwóch rodzajów stworzeń. Często spotykano połączenie Wróżki światła i Specjalisty albo Czarodzieja ziemi z Wróżką umysłu. Natura obdarzyła ich innymi zdolnościami niż te, które mieliby po rodzicach. Nie musieli uczyć kontroli, bo nie mieli emocji, najlepiej czuli się w otoczeniu natury. Wierzyli w starożytnych bogów, tak nakazywał im instynkt. Składali im ofiary i czcili. Wszystko ma swoje koszty. Jak wcześniej wspomniałam nie mieli emocji, byli szykanowani czy też traktowano je jak odmieńce.

Podyktowała uczniom jeszcze parę słów. Kazała na następne zajęcia przygotować im zeszyty oraz długopisy. Zrozumieli od razu, że będzie spotkanie z duchem. Idelia pozwoliła im opuścić klasę.

Do wieczora miała wolne. Nie miała konkretnego planu działania. Jej przyjaciele wyjechali, by ratować ich byłego nauczyciela. Niestety, ale musiała pilnować sytuacji na miejscu. Nagle jej telefon prawie niesłyszalnie zawibrował. Spojrzała na urządzenie, które pokazywał nową wiadomość od Sonji. Napisała, by zadzwoniła do nich, jak skończy zajęcia. Od razu wybrała numer.

— Coś za szybko się odzywasz — powiedział głos właścicielki telefonu.

— Tak wyszło. Poza tym dobrze wiesz, że niektórzy wolą praktykę i ignorują wszystkie słowa. Wiecie coś nowego?

— Matka przeczuwa to samo, więc nie możemy tego zignorować. Musi się ukryć — przekazał Afenric.

— Prosiła byś przyjechała i zabrała Lole stąd - powiedziała Kian.

— Powiadomię tylko Dowling. Wieczorem po nią będę. W czymś wam jeszcze pomóc?

— Nie trzeba. Do zobaczenia — pożegnali się.

— Cześć — Rozłączyła się.

Dyrektorka kończyła akurat zajęcia z pierwszakami i szła na obiad. Idelia nie była ani głodna, ani nie miała chęci na przebywanie w hałasie. Zmieniła buty na wygodniejsze. Skierowała się do Kamiennego Kręgu. O tej porze nikogo tam nie powinno być. Jednak nic bardziej mylnego, na miejscu była Aisha. Kobieta obserwowała nieudolne próby nastolatki.

— Masz w sobie zbyt wiele strachu — odezwała się.

— Dzień dobry, pani profesor.

— Witaj, Aisho. Wracaj do zadania, pokieruję ciebie. Najpierw oczyść umysł z emocji i myśli.

Wróżka wody ustawiła ręce po bokach misy. Wyłoniła się z niej bańka wodna, która się zwiększała. Za każdym razem gdy chciała wyizolować małą kropelkę, poddawała się grawitacji.

— Zamiast izolować cząsteczkę, spróbuj zmniejszać. Będzie ci łatwiej. Później bierz co raz większe i dziel je. W końcu wyjdzie. Musisz przestać reagować na bodźce zewnętrzne. Popróbuj parę razy i wracaj do pokoju.

— Dziękuje. Do widzenia.

— Nie masz za co. Od tego są nauczyciele. Do widzenia.

𝕹ᴀsᴛᴀŁ wieczór. Uczniowie przygotowywali się do corocznej imprezy Specjalistów. Nauczyciel za to odpoczywali po lekcjach. Profesorowie Silva oraz Dowling rozmawiali przez telefon z Marco i Nourą. Idelia wpadła na chwilę do nich. Poinformowała ich, że już jedzie, na co skinęli głowami. Wyszła przed szkołę, gdzie przed nią stał jeep. Wsiadła do niego i ruszyła.

Zatrzymała się przed drewnianym domku w środku lasu. Nie był ani za duży, ani za mały dla trzech mieszkańców. Po wyjściu z samochodu jako pierwszy przywitał ją złotowłosy pies.

— Cześć Rich. Co pani Amora cię nie wpuściła do środka? — Pogłaskała go.

Weszła do środka, który diametralnie różnił się od zewnętrza. Retriever pobiegł w głąb domu. Zdjęła tylko buty, bo nie chciała nabrudzić i miała być tylko na chwilę. Amore i Loerende znalazła w kuchni. Starsza kobieta wyglądała pięknie jak zwykle. Długie, czarne włosy, wyjątkowo związane, miały poświatę od emocji. Najmłodsza z nich była podobna do swojej siostry. Blondynka uczyła się tam odkąd pamiętała.

— Dobry wieczór — przywitała się.

— Witaj, Idelio. Spodziewałyśmy się ciebie później — odpowiedziała Amora.

— Tak wyszło. Mamy problemy w Alfei, więc muszę się trochę spieszyć.

— Słyszałam o tym. Nie będę was zatrzymywać jedźcie już.

Wszystkie wstały ze swoich miejsc. Przeszły do przedpokoju. Po drodzę Loerenda wstąpiła do swojego byłego pokoju po torby. W ciągu pięciu minut były gotowe do powrotnej drogi. Siostra Kian podziękowała i pożegnała się z Amorą. Wsiadły do samochodu. Na początku drogi była cisza. Kobieta włączyła muzykę.

Dojechały już prawie pod Alfę, został im niecałe trzy kilometry, kiedy prawie pod samochodem znalazła się sarna. Była bardzo rzadko spotykana. Idelia od razu zareagowała i zatrzymała się.

— Zostań z samochodu — wydała polecenie. — Nawet nie waż się wychodzić. Zaraz będę z powrotem.

— Ale Ide... — zaczęła, ale jej przerwano.

— Powiedziałam. Nie daj się zabić.

Z tylnego siedzenia wzięła broń i wysiadła. Podeszła do zwierzęcia. Było przerażone. Za pomocą magii uzdrowiła je. Pozwoliła mu ruszyć dalej. Wsiadła z powrotem. Przekazała wiadomości dla Loli, która odetchnęła. Nauczycielka włączając silnik, rozmawiała dalej z siostrą przyjaciółki. U celu podróży znalazły się w ciągu minuty. 

*•.¸ ▂ ▄ ▅ ▆ ▇ █ 𝕻𝖂 █ ▇ ▆ ▅ ▄ ▂ ¸.•*

Publikacja: 19.03.2021

~KiniaLinia~

KᴜNᴅA

𝕻rofesorka 𝖂inx 《Korekta》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz