﹏𝕽ᴏᴢᴅᴢɪᴀŁ 𝕻ɪᴇʀᴡsᴢʏ

675 18 0
                                    

               Zaczął się nowy rok w Alfei. Dziedzińce były pełne w nowej jak i stare twarzy. Część z nich wyrażała zagubienie ale większość z nich była szczęśliwa. Idelia obserwowała to wszystko z boku. Czekała na moją młodszą siostrę, Delię oraz Bloom - rudowłosą wróżka ognia. Obie przybędą tutaj z Gardenii. Różniło je tylko pół roku, jednak czarnowłosa miała przed sobą drugi rok nauki. Stała na prawo od bramy. Na plecach miała miecz, bo później chciała iść na patrol. Po chwili przez wejście przeszły dziewczyny. Podeszły do niej. Nic się nie zmieniły poza wzrostem i rysami twarzy.

— Cześć dziewczyny. Chodźcie za mną — powiedziała, machając na nie ręką.

— Hej Idelia. Odprowadzicie mnie pod wejście? Mam spotkać się tam ze Stellą — zapytałam Bloom.

— Uważaj na nią. Jest bardziej fałszywa niż na pierwszy rzut oka — ostrzegła Delia.

— Będę. Możemy już iść?

— Pewnie — zgodziła się niechętnie starsza Sarah.

Zaprowadziły rudą tam, gdzie chciała. Prosiła, by ją zostawiły, na co się zgodziły. Siostry Sarah poszły do pokoju młodszej, by zostawiła swoje bagaże. Kiedyś pokój dzieliła z Ricki, jej oraz Steli najlepszą przyjaciółką, ale po pewnym wydarzeniu miała go mieć z pierwszakiem. Jak każdy ze specjalistów miała dwuosobowy pokój. Jej szczęście polegało na tym, że jako współlokatora trafia jej się wróżka. Otworzyła drzwi, wchodząc jako pierwsza. W środku była osoba, która siedziała tyłem do wejście. Było widać ciemne, rude, proste jak drut włosy. Dziewczyna odwróciła się w naszą stronę. Kiedy nas zobaczyła, poderwała się i przytuliła. Oddałyśy uścisk, śmiejąc się cicho.

— Witaj Beatrix, dawno się nie widziałyśmy — przywitała brunetka się.

— Idelia, Delia, tęskniłam. Dawno was nie widziałam — odpowiedziała.

— Czyli czasem szczęście mi sprzyja — skomentowała czarnowłosa. — W końcu jakaś normalna współlokatorka.

Szatynka odłożyła swoje bagaże do szafy. Najprawdopodobniej zostaną tak, aż się nie zdenerwuje i sama nie poukłada. Po tym zajęła miejsce na swoim łóżku. Wróżka powietrza wróciła na swoje poprzednie.

— Powiedz mi, Beatrix - zaczęła najstarsza - co robisz wśród pierwszych klas.

— Dopiero teraz wysłał mnie do Alfei.

— Nie ma sensu siedzieć, jest taka ładna pogoda. Może przejdźmy się po lesie? — zaproponowała młodsza Sarah

— A ty nie powinnaś być na treningu? — zaciekawiła się rudowłosa.

— Być może, ale poratujesz mnie? Proszę.

— Niech ci będzie. Poza tym widzę, że ktoś jest bardzo dobrze poinformowany o wszystkim. Przyda ci się to do zadania. Zaraz profesor Silva kończy męczyć. Idziemy do lasu?

— Nie powinniśmy wychodzić poza barierę.

— Nic wam nie będzie. Idziesz, Bea?

— Nie dzięki, porozglądam się po szkole.

Nic nie mówiły. Delia wyjęła z torby swoją broń. Od małego kochała rzucać i strzelać z procy. Swoją pierwszą dostała ode mnie. Dorastała bez rodziców. Kiedy poszłam do Alfei, zajął się nią przyjaciel. Nie chciała mnie puścić. Niestety musiałam tam iść.

Wyszły poza barierę. Od razu przeszły do rzeczy. Szły już jakiś czas. Na razie nic podejrzanego się nie widziały. Nagle usłyszały odgłos Spalonego i czyjś krzyk. Spojrzały na siebie. Porozumiewając się niemo, ruszyły w tamtym kierunku. Znalazły człowieka we krwi, a przy nim Rivena.

— Co ty tutaj robisz? — zapytała nauczycielka.

— Palę — odpowiedział. — Hej, Delia.

Nie zwróciła nawet na niego uwagi. Poświęciła ją całą dla zwłok. Oglądała je z uwagą.

— Idźcie po nauczycieli, przydadzą się tutaj.

Wykonali jej polecenie. Na szczęście bariera nie była daleko. Silva powinien jeszcze być na polu treningowym Specjalistów. Po chwili trójka najważniejszych trenerów była przy niej.

— Jest świeży — zauważył czarnowłosy.

— Może wilk? — zaproponowała Farah Dowling.

— Albo niedźwiedź. Mógł wyjść, żeby ochronić swoje stado i dał się zaskoczyć.

— Chętnie zgadywał, bym dalej ale... — zaczął Ben Harvey.

— Zrobił to Spalony — powiedziała Sarah z białymi oczami.

— Kiedy ostatnio ich widzieliśmy? — pytając SIlva, wolał się upewnić.

— Ze dwadzieścia lat temu? — odpowiedział tym samym Harvey.

— Szesnaście lat temu. Rosalind była bezlitosna. Zabiła ich wszystkich — mówiła pewna swego dyrektorka szkoły.

— Tak myśleliśmy.

— To nieważne, co myślimy. Bariera działa. Póki nie ma pewności, posprzątajmy to, by uniknąć plotek — skończyła i odeszła.

— Zajmę się ciałem, a Idelia krwią. Możesz iść.

Silva wziął zwłoki i poniósł je w głąb lasu. Za pomocą magii zakryła ślady. Po wykonaniu zadanie, poszła dookoła bariery.

*•.¸ ▂ ▄ ▅ ▆ ▇ █ 𝕻𝖂 █ ▇ ▆ ▅ ▄ ▂ ¸.•*

Publikacja: 02.03.2021

~KiniaLinia~
KᴜNᴅA

𝕻rofesorka 𝖂inx 《Korekta》Where stories live. Discover now