Mind Over Matter

276 36 26
                                    

Wczesnym rankiem w środę w kuchni w domu Charlesa White'a panował półmrok. Castiel siedział w milczeniu nad opróżnioną jedynie do połowy miską cornflakesów; jego ojciec zgadzał się na kupowanie tylko takich płatków, od wszelkich sztucznie przetworzonych kolorowych czy czekoladowych chrupek odwracał wzrok, jeśli Cas chciał jeść na śniadanie płatki to w grę wchodziły tylko te i koniec. Kukurydziane. Bo skromność i wstrzemięźliwość to cnoty.

Każdego poranka pan White ołówkiem rozwiązywał przy porannej kawie krzyżówkę w codziennej gazecie, prenumerował gazetę właściwie tylko z jej powodu, artykuły pełne były okropieństw, polityki i „zaśmiecających umysł nieistotnych faktów". Tego dnia skruszył się przed Bogiem przyznając swoją niedoskonałość, jako iż nie odgadł jednego hasła i pozostawiwszy gazetę na stole wyszedł, by zerknąć do lincolna, Castiel wpatrywał się w ołówek i myślał.

Co sprawiło, że lustro w łazience pękło? Mógłby uznać to za przypadek, gdyby było to PIERWSZE takie zdarzenie – jak to było z tym dystrybutorem, kiedy w gabinecie dyrektora obraził go Chris Hargensen? Nazwał go jak nazwał, Cas zacisnął dłoń w pięść i dystrybutor pękł, wypuszczając do pomieszczenia falę wody. A te drzwi, w których zrobił dziurę, kiedy próbował wydostać się z komórki? U higienistki w podstawówce przepaliły się żarówki, kazała mu się rozebrać, a potem zimnymi rękami ucisnęła mu łopatki, zapewne zamierzając jedynie sprawdzić kręgosłup, ale to wystarczyło, by się zląkł. Timothy'emu Ramsay'owi powinęła się noga i rąbnął zębami w krawędź stolika na stołówce, tuż po tym, jak szturchnął Casa, przechodząc obok niego, sok wylał się brunetowi na nową bluzę, jedyną bluzę jaką sobie kiedykolwiek kupił, przyszedł w niej do szkoły pierwszy raz i był z niej bardzo dumny. Timothy krwawił z ust i musieli mu zrekonstruować obie jedynki.

Skąd brały się te wszystkie rzeczy, czy rzeczywiście były kwestią przypadku, czy przypadek może mieć miejsce na taką skalę, czy może przytrafiać się wciąż jednej i tej samej osobie?

Ołówek poruszył się, minimalnie, o milimetr w jedną i drugą stronę, gdyby Cas nie przyglądał mu się akurat tak uważnie, jak się przyglądał, nie zauważyłby tego. Wstrzymał oddech i ostrożnie spróbował raz jeszcze, wbił w ołówek wzrok, skupił wszystkie swoje zmysły i myśli tylko na nim, napiął mięśnie, wyobrażając sobie, jak energia jego ciała przenika do niewielkiego przedmiotu, tworząc pomiędzy nimi więź. Rusz się. Ołówek zatrząsł się, delikatnie i przetoczył po stole w bok, tym razem o dobre dwa centymetry.

Okej, to było zauważalne.

Trzasnęły frontowe drzwi i przerwał, natychmiastowo, czymkolwiek było to, co robił. Chuck wszedł do kuchni.

– Na co czekasz? – na widok Casa wciąż ślęczącego nad śniadaniem uniósł brew. – Mam cię do tego samochodu zaprosić?

Cas rzucił się, żeby zgarnąć rzeczy, torbę, wypracowanie na hiszpański. W mocy ciągle było zaoferowane mu przez pana Winchestera zwolnienie z w-fu, ale jego ojciec miał do załatwienia jakieś sprawy, więc do szkoły musiał jechać wcześniej (i nieważne, że przez pół wieczoru usiłował wytłumaczyć iż doskonale wie, jak trafić do szkoły, do której pieszo miał dziesięć minut).

Trudno. Przynajmniej będzie miał czas zajść w spokoju do biblioteki.

●●●

Bibliotekarka, pani Phipps, spytała, czy może mu w czymś pomóc, ale odpowiedział, że nie, poradzi sobie. W odpowiednim dziale znalazł kilka obiecująco prezentujących się książek z dziwnych dziedzin, dzieła dotyczące siły umysłu i zjawisk nadprzyrodzonych; Lewitacja Hanka Brudenella, Tajemnice Parapsychologii Cressidy Cowell. Przeniósł się z nimi na stolik. Był tutaj kiedy reszta szkoły miała już lekcje, nikt mu więc nie przeszkadzał – do momentu w którym ktoś zgarnął książkę z samego wierzchu zgromadzonego przez niego stosika.

CARRIE (DESTIEL AU)Where stories live. Discover now