Rozdział 6: Potwory nie istnieją

123 8 2
                                    

Wstałam następnego dnia. Spojrzałam na zegar, była 7:00. Szybko się ubrałam, wzięłam plecak i wyszłam z pokoju. Powinnam obudzić Max i już miałam to zrobić ale moją uwagę przykuł kalendarz więc spojrzałam na niego i okazało się, że jest sobota.

-Ouu...Dobrze, że nikt nie widział-powiedziałam do siebie.

-Ja widziałem-usłyszałam głos Billy'ego.

-No i co?-odparłam z pogardą.

-No i nic, zarazo-powiedział Billy a ja zrobiłam oburzoną minę a on na to zaśmiał się pod nosem po czym wrócił do pokoju.

------------------------------------kilka--godzin--później----------------------------------------------------

Już dawno zjadłam śniadanie była 13:00 Max dopiero 15minut temu wstała. Usłyszałam pukanie do drzwi, szybko podbiegłam i otworzyłam. Przed drzwiami stał Mike.

-O! A co ty tu robisz?-zapytałam zaskoczona.

-No może chciałabyś do mnie przyjść...pograć w planszówkę możesz wziąć Max-odparł Mike.

-No okej...ale skąd wiesz gdzie mieszkamy?-zapytałam Mike'a.

-Od Lucasa i Dustina-powiedział chłopak.

-A skąd oni wiedzą?-ponownie spytałam.

-Śledzili Max...-powiedział.

-Okej...-powiedziałam myśląc że lepiej nie mówić tego Max.

-To idziecie?-zapytał Mike widać było, że jest co raz bardziej podekscytowany.

-Tak, tak-odparłam zadowolona że się wyrwę z domu. Po kilku minutach już szliśmy we trójkę, tylko Billy kazał mnie i Max wrócić o 17:00.

Dotarliśmy do domu Mike'a, był duży.

-Więc zawsze przebywamy w piwnicy...jest tam już Lucas, Dustin...a Willa z niedługo przywiezie mama.

-Nie może sam?-zapytałam zdziwiona przecież 13latkowie już są rozsądni no chyba, że ten Will daleko mieszka.

-No odkąd zaginął jego mama strasznie się o niego martwi..-odparł Mike.

-Zaginął?-spytałam.

-Choć powiem ci coś ale bardzo mało możliwe, że mi uwierzysz..-powiedział Mike.

-Dobra..-odrzekłam trochę zaniepokojona.

-Więc...rok temu Will zaginął nie wiedzieliśmy gdzie jest...okazało się, że porwał go Demogorgon czyli potwór...w tym samym czasie odnaleźliśmy Jedenastkę w skrócie Nastkę nie ma imienia bo jest z laboratorium..bo ma taką moc..-powiedział Mike.

-Co?-patrzyłam na niego osłupiała.

-Wiedziałem, że mi nie uwierzysz!-powiedział Mike zirytowany.

-Nie Mike! Ja.. ale Mike przecież potwory nie istnieją..-powiedziałam

-Istnieją! Myślałem tak jak ty aż do tamtego wydarzenia! Proszę uwierz mi!-krzyknął Mike.

-Dobra! Wieżę ci!-powiedziałam, nie chciałam się kłócić z Mike'm ale nie wierzyłam w takie rzeczy ale za to z drugiej strony Mike nie wyglądał na kogoś kto by kłamał lub wkręcał w jakieś głupie żarty. Może rzeczywiście powinnam mu uwierzyć.

Natalie HargroveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz