26. Walka wieczoru

Start from the beginning
                                    

- Fai del tuo meglio, ragazza .- powiedziałam głośno i wyraźnie tak, aby mnie usłyszała.

Zerknęła na mnie na dosłownie sekundę i ruszyła na swoją przeciwniczkę.

Użyłam Włoskich słów, ponieważ Sharon ma korzenie Włoskie, dlatego też zrozumiała o co chodzi. Jednak nie znam dobrze tego języka, jedynie jakieś podstawowe słówka.

" Daj z siebie wszystko, dziewczyno"

Te słowa podziałały na nią, jakby to była najlepsza rada na świecie i może faktycznie była, bo brunetka wygrała. Uśmiechnęłam się dumnie, gdy sędzia podniósł jej rękę do góry, jako znak wygranej. Widać było po niej, że jest dosyć zmęczona. Wyszła z klatki i przechodząc obok mnie, dotknęła mojego ramienia.

- Solo grazie a te.- wydyszała z delikatnym uśmiechem i odeszła.

" Tylko dzięki Tobie"- te słowa rozbrzmiewały w mojej głowie do czasu, aż pojawił się Dean, który ogłosił nową walkę.

Tym razem miała walczyć jakaś Ashley, z czarnoskórą Bonnie. Sędzia znów zadał to samo pytanie, na co kobiety kiwnęły głowami.

- Jesteś czarna, więc przegrasz.- powiedziała szatynka.

Bonnie zaśmiała się jej prosto w twarz, po czym zadała celny cios prosto w twarz.

- Porównujesz mnie do węgla?- prychnęła, znów celując jej w twarz.

Jasne, przychodzimy się tu napierdalać, bo po prostu lubimy to, jednak wyzywanie nie jest wcale w porządku. Chyba sobie porozmawiam z tą całą Ashley i wyjaśnię co to szacunek w bardzo dosłowny sposób.

- Jesteś zwykłą brudaską.- posłała jej szyderczy uśmiech i wytarła krew z nosa.

Bonnie zachowała spokój, ale nie na długo, bo po chwili z rozpędu, kopnęła przeciwniczkę w brzuch z taką mocą, że wylądowała na klatce z głośnym jękiem.

- Przynajmniej nie jestem przegrywem.- odpowiedziała i rzuciła się na nią.

Szatynka jednak szybko się poddała i odklepała. Czarnoskóra spojrzała na nią i parsknęła.

- Tylko słabi się poddają.- splunęła, po czym od niej odeszła.

Sędzia podniósł jej dłoń, a ona uśmiechnęła się szeroko, po czym zeszła z ringu. Kiwnęła głową do mnie, gdy obok przechodziła.

Kolejne walki dosyć szybko minęły i mieliśmy jedynie jedną przegraną. To był dobry znak dla mojego klubu.
Nadeszła północ, a razem z nią walka wieczoru. Moja walka. Gdy tylko Dean wypowiedział moje przezwisko, a następnie mojej rywalki, ruszyłam z miejsca, aby po chwili zjawić się na ringu. Zaraz po mnie weszła Sara z szyderczym uśmiechem. Prychnęłam pod nosem i strzeliłam karkiem. Spojrzałam na swoje czarne rękawice, po czym wróciłam wzrokiem do niej.

- Znacie zasady?- zapytał sędzia, na którego zerknęłam i kiwnęłam głową, co zrobiła też kobieta na przeciwko mnie.

- Zmiotę Cię z planszy.- powiedziała.

Nie mam zamiaru, słuchać jej pierdolenia. Chciałam się skupić na biciu i słabych jej punktach, o których napisała mi Lucy. A jej słowa nie mają dla mnie żadnego znaczenia. Nie boję się jej.

Sędzia zagwizdał, a blondynka ruszyła na mnie, zadając pierwszy cios, który zwinnie uniknęłam. Kolejny cios jednak zadała celny, a ja nie pozostałam dłużna i szybko się jej odwdzięczyłam. Ma dużo energii, nawet za dużo. Podeszłam do niej bliżej i wtedy zobaczyłam jej rozszerzone źrenice. Brała narkotyki...

Mimo to musiałam ją pokonać. Nie mogłam powiedzieć sędziemu, bo wtedy wygrałabym walkowerem i dużo bym straciła w oczach oglądających. Musiałam ją zmęczyć, samej nie tracąc energii, a przy okazji zrobić widowisko.

Kiedy byłam bliżej, kopnęłam ją w brzuch, na co cicho jęknęła. W jej oczach zobaczyłam furię i szybko ją też chciała wykorzystać na mnie. Dlatego też ruszyła w moją stronę, próbując mnie zaatakować. Jednak na marne, ponieważ broniłam się przy każdym jej próbie ciosu czy kopnięciu. Zaczęła ją to męczyć, aż w końcu mnie ścięła przez co wpadłam.

- Kurwa.- warknęłam z bólu, a ona wtedy się na mnie rzuciła i zaczęła zadawać ciosy w twarz oraz żebra.

Nabrałam powietrza i z całych sił zepchnęłam ją z siebie, po czym poturlałam się w przeciwną stronę i wstałam. Ona również wstała, ale tym razem to ja zaczęłam ją napierdalać. Biłam ją po twarzy, a ona zaczęła się cofać aż trafiła na klatkę. Uderzyła o nią, a ja już chciałam zacząć znów ją bić, a wtedy pojawił się sędzia.

- Zasady.- ostrzegł, a ja przewróciłam oczami i chwyciłam dziewczynę, po czym rzuciłam ją na ring, a następnie na niej usiadłam, zadając ciosy.

Próbowała się bronić, ale nie miała na to siły, a ja nie przestawałam jej uderzać. Dostała też kilka razy po żebrach, abym nie była z siniakami sama.
W końcu się poddała i opuściła ręce na ring.

- Koniec!- krzyknął sędzia, a ja wstałam i popatrzyłam na nią z niechęcią.

Jej morda była cała poobijana, a z wargi leciała krew. Zaczęłam brać głębokie oddechy, a sędzia podszedł do mnie i chwycił za nadgarstek, unosząc go ku górze.

- Zwycięża Mazikeen!

Na sali dało się usłyszeć okrzyki. Dostałam czego chciałam. Teraz miałam coś jeszcze do załatwienia, a raczej kogoś. Spojrzałam ostatni raz na przegraną, która właśnie się podnosiła. Plunęła krwią na ring i zeszła z niego, co zrobiłam też ja. Odnalazłam wzrokiem moją przyjaciółkę, która ruszyła ku wyjściu. Byłam zmęczona, ale pobiegłam za nią. W między czasie ściągnęłam rękawice.

- Poprosiłam ochroniarza by ich zatrzymał, bo właśnie wychodzą.- oznajmiła.

- Mają być u mnie w piwnicy.

Kiwnęła głową i szybko ruszyła w kierunku wyjścia, a ja poszłam do swojej szatni. Najpierw rzuciłam rękawice do szafki, a potem popatrzyłam w lusterko na swoją obitą twarz i delikatnie się skrzywiłam. Wzięłam wodę, która znajdowała się w mojej torbie i ją opróżniłam. Przemyłam twarz zimną wodą z kranu, a następnie zajęłam się małymi ranami. Jedna z nich była nad łukiem brwiowym, a druga na wardze. Ściągnąłem z siebie strój i przebrałam się w dresy oraz bluzę. Trochę bolały mnie żebra, ale tym chciałam się już zająć w domu. Wzięłam torbę i wyszłam z pomieszczenia, a następnie udałam się do Deana, z którym czeka mnie nie ciekawa rozmowa...

Mafia Women ✔️Where stories live. Discover now