5

33 1 1
                                    

Życie mijało dalej. W ciągu 3 lat Charlie i Sue zaręczyli się, Sam i Emilly byli już po ślubie a nawet mieli malutka córeczkę o imieniu Ariel, Jake jak codzień przychodził do Nessie i się nią zajmował choć trzeba było przyznać ze nie była ona już malutka dziewczynka. Wyglądała ona już na dobre 16 lat. Co najlepsze przestała już rosnąć, nie ukrywamy z Edwardem, że bardzo się cieszymy. Nadszedł dzień, w którym Nessie szła po raz pierwszy do szkoły. Oczywiście wszyscy się baliśmy ale nawet Jacob nie chciał jej opuścić na sekundę wiec zapisał się do tego samego liceum w Forks. Wiedziałam ze nie mam się o co martwić jeśli on tam z nią będzie. Rano stwierdziłam, że zrobię naszej kruszynce jej ulubione gofry z bitą śmietana i jagodami. Edward zajął się wyminą koła w czarnym porsche, które daliśmy Reneesme na urodziny. Obudziła się i i z radością jedząc swoje śniadanie, nagle mnie spytała:
-Mamo, wiem że Jacob będzie przy mnie ale nadal się boje. Co powiedzą inni ze twoja praktycznie 4 letnia córka wyglada na 16 lat i chodzi już do liceum!?- zaginęła mnie tym pytaniem, całkowicie wypadło mi to z głowy.
-Kochanie - rozpoczął szybko Edward- Alice przewidziała, że rówieśnicy nie będą zwracać na to uwagi, ale nawet gdyby to mów ze jesteś moją młodsza kuzynka lub siostra, jak wolisz.
- Tato, mam mówić ze jesteś moim bratem!? Przecież to nie logiczne!
- Spokojnie kruszynko, wiesz ze nasza rodzina jest pokręcona, wampiry, wilki ale pamiętaj,że bardzo cię kochamy- Edward nagle zmienił wyraz twarzy, wiedziałam co było tego powodem.- a teraz już zmykaj, bo się spóźnisz.
Jake był już u nas pod domem. Zapukał do drzwi a Reneesme rzuciła mu się na szyje. Wiedziała, ze Jacob jest w nią wpojony, ale nie zwracała na to uwagi, był jej najlepszym przyjacielem. Przytuliłam jeszcze szybko córkę i wymamrotałam coś w stylu „nie martw się, opowiedz mi jak było później". Edward pocałował ją w czółko tak jak zawsze to robił. Gdy już wyszli zabrałam się za sprzątanie po śniadaniu. Mój mąż (mimo iż byłam wampirem i słyszałam dużo więcej) i tak mnie zaskakiwał, nigdy nie wiedziałam skąd się koło mnie znajduje. Uśmiechnął się do mnie tym samym uśmiechem, który uwielbiałam i powiedział:
- Bello, pamiętasz wyspę Esme?- jak mogłam nie pamiętać, był to jeden z lepszych momentów mojego człowieczego życia.
- Oczywiście, że pamietam!- wykrzyczałam jakby myślał ze straciłam pamięć.
- Kupiłem 2 bilety żeby tam dojechać, tylko dla nas dwojga- uśmiechnął się przy tym zalotnie.
- Jejku! Naprawdę!?- w głowie przeleciały mnie wszystkie wspomnienia, które miałam na wyspie razem z kurczakiem i jajkami sadzonymi. Byłam tak wniebowzięta tym wyjazdem, ze nie
Mogłam wykrztusić z siebie żadnego słowa. Rzuciłam się Edwardowi na szyje i wtulilam się w niego.
- Lot mamy zarezerwowany na jutro, wiec radzę ci iść się już pakować.
- Co!? Ale jak to jutro!?
- Coś nie gra? Popsułem twoje plany?- zmartwił się było można to usłyszeć z tonu jego głosu.
- Nie sądziłam, że stanie się to tak szybko, dobra idę się pakować. Sprzątniesz za mnie? Dziękuje!
Nawet nie słyszałam czy odpowiedział, tak szybko pobiegłam do kamiennego domku, że usłyszałam tylko jak głośno się śmieje. Oczywiście gdy zrozumiałam ze nie mam żadnych lekkich ubrań, strojów kąpielowych chciałam już ruszać do Port Angeles, ale Alice jak zwykle pamietała o mnie i przyniosła mi walizkę pełna letnich ubrań. Nie wiedziałam jak mam być wdzięczna.
- Masz tu stroje, na każdy dzień coś innego. Jejku jak się cieszę, że to właśnie ja mogłam spakować ci ta walizkę!
-Alice naprawdę cię kocham, nie wiem jak ci się odwdzięczyć za to wszystko co dla mnie robisz.
- Nie ma za co- uśmiechnęła się- a tak swoją droga Jessica i Angela dzwoniły. Miałam ci przekazać ze maja ci coś ważnego do przekazania.- jej jasna skóra zrobiła się jeszcze bardziej blada niż zawsze.
-Alice przecież ty wiesz o co chodzi, widziałaś to!
- Nie mogę nic ci powiedzieć. Masz podjechać po Angelę i Jess o 16, nie zostało ci dużo czasu zważając na to że Nessie będzie za 5 min z Jacobem u nas w willi.
O Jezus! To już jest ta godzina!?
Ruszyłam jak najszybciej w drogę, obok Edwarda byłam już 3 minuty po wyjściu z mojego domu. Ledwo co wparowałam do salonu a już wszyscy się śmiali.
-Kochana- powiedziała szczęśliwie Esme- zdążyłaś nie musisz się martwić.
Dosłownie piec minut później mój córeczka weszła do domu. W salonie zaznała cała obsadę Esme, Carlisle, Rose, Jasper, Alice, Emmet No i oczywiście swoich rodziców. Edward zmierzył Jacoba wzrokiem wiedziałam ze czyta mu w myślach. Reneesme podbiegła do mnie i zaczęła rozmawiać, buzia jej się nie zamykała:
- Mamo! Tato! Nawet nie wiecie jak było fajnie, wszyscy uznali mnie i Jacoba za pare co było strasznie dziwne. W klasie mam naprawdę spoko osoby, ale nie wiem czemu każdy chłopak się na mnie patrzył. Uwaga co najdziwniejsze już dwóch chłopców zaprosiło mnie na randkę- Jake byl naburmuszony, a Edward wręcz zaciekawiony, miał nadzieje, ze umówiła się z jakimś i zostawi mojego przyjaciela.- nie przyjęłam żadnego zaproszenia, jakieś to dziwne.
Nessie rozmawiała z nami jeszcze długi czas, ale Alice wypaliła nagle czymś dziwnym:
- Jake, Nessie macie tu bilety, lecicie do Los Angeles, w ten weekend !
Co!? Jak to !? Gdzie oni jadą? I dlaczego ja o niczym nie wiem
- Spokojnie kochanie - uspokoił mnie mój mąż i objął ramieniem- wyraziłem na to zgodę.
- Ty wyraziłeś na to zgodzę?- zamarłam
Na twarzy Jacoba było widać zadowolenie
-Alice co ty... - nie skończyłam mówić a ona już wiedziała o co mi chodzi
- spokojnie wszytko jest w jak najlepszym porządku.
I tutaj nasza rozmowa się zakończyła. Każdy rozszedł się w swoją stronę a ja z Edwardem poszliśmy na nasza polanę. Gdy nagle przypomniałam sobie ze za 30 min mam być u Jess i Angeli.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 26, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Twilight: Nowe Życie Where stories live. Discover now