9. Połączenie

416 19 1
                                    

Zapadła niezręczna cisza. Słyszę, jak moje serce ciężko pracuje, zmuszając się do pompowania krwi.

-Słuchaj, to naprawdę nie tak. Ten demon sobie coś ubzdurał. - Wzdycha ciężko, podnosząc w końcu na mnie wzrok. W głębi duszy chce mi się z tego śmiać, jednak moja twarz pozostaje kamienna.

-Uwierz mi, po Amaimonie bym się mogła spodziewać takiego kłamstwa. Jednak Marut robi wszystko, żeby się ze mną połączyć i wyczuł potencjalne zagrożenie. - Znów spuszcza wzrok, przez co czuję się bardzo niezręcznie. Nie chcę go skrzywdzić. Mimo, że znamy się krótko, jest między nami dziwna więź.

-Dobra, miał rację. Zakochałem się w Tobie od pierwszego wejrzenia. Już dawno bym się do Ciebie zbliżył, ale Twój demon mnie przerażał, dlatego zostawałem w cieniu. Więc, może dasz mi szanse? - Wzdycham ciężko. Czy on nie słuchał, jak mówiłam, że nie mam bratniej duszy? Może po prostu tego nie rozumie? W końcu nie jest tak wtajemniczony w ten świat jak ja.

-Adrien, wiesz już, że nie mam jak się zakochać. Moja dusza nie została rozerwana na pół, nigdy się nie zakocham. Przynajmniej nie w tym wcieleniu. - Siadam obok niego i pozwalam, żeby położył głowę na moim ramieniu. Jeśli ma mu to pomóc, niech to robi tak długo jak chce.

-Przepraszam, nie powinienem się do Ciebie w ogóle zbliżać. - Napinam mięśnie, te słowa w pewnym stopniu mnie bolą.

-Cieszę się, że jednak to zrobiłeś. Ty i Kohen jesteście teraz wtajemniczeni, nie możecie się wycofać. Chcę was też prosić o milczenie, nikt więcej nie może się dowie... - Nie jest dane mi skończyć, czuję na karku zimne powietrze. Odruchowo podnoszę się, rozglądam nerwowo w poszukiwaniu źródła powietrza. Zanim mogę wytłumaczyć Adrienowi co się w ogóle stało, drzwi otwierają się z hukiem. Amaimon osłania mnie swoim ciałem w chwili, gdy Kohen i Gabriel krążą po pokoju, szukając czegoś nerwowo. Wyglądają jak pszczoły, którym ktoś próbuje zabić królową.

-Gdzie on jest? - Amaimon nie jest w stanie nawet użyć normalnego głosu. Jego wypowiedź przypomina bardziej warknięcie niż zwykłe zdanie.

-Ale kto? - Naprawdę nie wiem o kogo mu chodzi.

-Dusza, jakaś zabłąkana dusza tutaj przyszła. My, istoty nadprzyrodzone, czujemy ich zapach, Adrien zapewne nie wyczuł nic, ale Ty powinnaś coś poczuć. Tak sądzę. - Uspokaja się nieco.

-Jedyme co poczułam, to zimne powietrze na karku, to tyle. - Prawie natychmiast Kohen znika w łazience. Gdy wraca, trzyma coś w ręce, ale nie widzę nic. Adrien ma tak samo zdziwiony wyraz twarzy jak ja.

------------------

Minęło jakieś pół godziny, od kiedy Adrien i ja zostaliśmy wyproszeni z domu. Podobno muszą sprawdzić, czy nie ma tam innych dusz. Spacerujemy sobie po lasku, prowadzę go na polane. Między nami panuje cisza, ale nie jest ona w żadnym stopniu niezręczna.

-No i jak Ci się podoba spacer bez stróżów? - Odzywam się, gdy wchodzimy na polane. Wyrywam chyba Adriena z zamyśleń, bo patrzy na mnie pustym wzrokiem. Powtarzam więc pytanie.

-Trochę dziwnie, nie powiem. Zawsze gdzieś szwęda się mój anioł, a tu nagle nie ma go. Trochę jak wejście w dorosłość. - Jego przyjemny śmiech dociera do moich uszu, powodując uśmiech na mojej twarzy. Siadam na ziemi w losowym miejscu. Chłopak idzie w moje ślady, siada naprzeciw mnie. Dostrzegam jego minę, coś go dręczy.

-Jeśli chcesz o coś zapytać, śmiało.

-Potrafisz już panować nad tą swoją mgłą? - Pyta z niepokojem w głosie. Marszczę brwi, dopiero po chwili rozumiem, o co mu chodzi.

-Niezbyt, nie trenowałam tego. Dużo się ostatnio działo, jak sam słyszałeś. A co? - Nie podoba mi się jego obecny wyraz twarzy.

-Śmiało, użyj jej na mnie. Dam Ci znać jak będzie bardzo źle. - Opada mi delikatnie szczęka. To przecież prawie jak samobójstwo, pchanie ręki w paszczę głodnego lwa.

-Tak! Zrób to! Chętnie na to popatrzę, na jego cierpienie. - Aż podskakuję ze strachu, gdy słyszę głos Maruta. Rozglądam się, ale nigdzie go nie dostrzegam. Pewnie siedzi mi w głowie.

-Marut bardzo się ucieszył z Twojej propozycji, ale ja nie skorzystam, nigdy. - Kładę się na plecach, przymykam oczy i wdycham świeże powietrze. Ta chwila mogłaby trwać dłużej, gdyby nie to, że czuję nad sobą ruch. Automatycznie moje oczy się otwierają, żeby dostrzec Adriena, który nade mną wisi.

-Masz wyostrzone instynkty? - Pyta zupełnie bez skrępowania albo zawstydzenia.

-Marut, dodaj mi siły. Nie wytrzymam zaraz. - Szybko żałuję tych słów. Twarz Adriena przysłania mi twarz demona, a po chwili jego usta wpijają się w moje. Czuję nagły ból całego ciała, nie jestem w stanie opanować krzyku, który początkowo jest stłumiony przez usta demona. Gdy odsuwa się ode mnie mogę dostrzec, że jest prawie przezroczysty. To jedyna rzecz, jaką widzę przed utratą przytomności.

Znowu jestem w tym miejscu ze swojego koszmaru, a raczej przerwania pieczęci. Tym razem Marut jest dziwnie spokojny, nie odzywa się. Siedzi na ziemi, opiera się o drzewo. Ja siedzę między jego nogami, oparta o jego tors. Podziwiamy niebo. Jest pełne gwiazd na bezchmurnym, granatowym tle.

-Czyli teraz jesteśmy jednością czy jak? - Odzywam się niepewnie, mój głos jest schrypnięty.

-Jeszcze nie. Zjednoczenie potrwa, nie wiem ile. Może nawet lata, ale gdy już się staniemy jednością, będziesz potężna. - Czuję, jak wsuwa rękę w moje włosy.

-Jak bardzo potężnym demonem jesteś? - Nie mogę się powstrzymać przed przymknięciem oczu. Ten gest, jak gładzi mi włosy, jest taki cudowny.

-Bardziej niż się spodziewasz. Będziesz silniejsza od Amaimona, może nawet od samego Króla wszystkich królów. - Nie dociera do mnie znaczenie jego słów. Wzruszam ramionami, jakby to było coś małego.

-Myślisz, że Amaimon będzie na mnie zły? - Gdy skupiam na nim myśli dochodzi do mnie fakt, że Marut wykorzystał moje źle dobrane słowa, wypowiedziane dla żartu. - Ty draniu, wykorzystałeś nieodpowiedni moment! - Odwracam się do niego przodem.

-Oho, myślenie o nim sprowadza Cię na ziemię. Niedobrze, to denerwujące. - Pochyla się nade mną i składa kolejny pocałunek na moich ustach. Nie odwzajemniam go z początku, ale po paru sekundach coś we mnie pęka. Oddaję jego pieszczotę tak długo, aż sam ją przerywa.

-Będę dalej Cię widziała i słyszała, gdy się połączymy? - W moim głosie słychać... smutek?

-Będziesz słyszeć moje myśli. W taki sposób będziemy mogli się porozumiewać, jeśli tylko zechcesz. Ale teraz, odpocznij. Musisz tu odpoczywać, przygotować umysł i ciało na tak silną przemianę. Inaczej może się to źle skończyć. - Podnosi mnie jak księżniczkę i wlatuje na gałęzie. Kładzie mnie na jednej z nich, otula ramieniem i pozwala zasnąć.

Demon StróżWhere stories live. Discover now