~3~

584 44 12
                                    

- Nie martw się, dzieciaku. Jeśli będziesz spadać, zawszę tam będe, żeby Cię złapać.

I to był ten moment, w którym Peter był zadowolony, że przypadkowe cytaty Tony'ego pojawiał się w jego głowie.

- A jeśli Cię nie złapie...cóż, zawsze możesz polegać na podłodze, prawda?

Peter się roześmiał. Teraz zdał sobie sprawę, że wszytsko, co może go złapać to podłoga.

- A jeśli podłoga zwiedzie...Czekaj. Dokąd to zmierza?

Te czasy były już daleko w tyle za Petere.

( I pomyśleć, że było to zaledwie kilka miesięcy temu.)

Najlepsze było jednak to, że Tony go zaakceptował. Zaakceptował to, że jest Spider-manem. I nic nie może się pozbyć jego pajęczej części.

Cóż, z wyjątkiem kilku bolesnych eksperymentów naukowych, ale Peter był pewien, że Tony nawet nie pomyśli o zrobieniu mu tego.

Przynajmniej miał nadzieję, że tego nie zrobi.

- Cóż, myślę, że jęśli podłoga nie da rady, to mogę wstać i powiedzieć jej, że nie wykonuje swojej pracy.

Wydawało się, że otaczają to szare ściany. Kpiąc z niego.

Czemu? Nie miał pojęcia.

Nagle zaczął się zastanawiać, dlaczego ściany są szare. Z pewnością ściany były kiedyś białe.

Może coś się stało innym ludziom w tym miejscu i musieli je zmienić.

Może inni ludzie to zmienili.

Może wogóle nie było tu żadnych innych ludzi, a Peter myślał zbyt intensywnie i po prostu musiał przestać.

Chciał iść do domu.

- Jedzenie.

To było pierwsze słowo, które padło do niego od jakiegoś czasu. Jak długo to trwało? Nie wiedział.

- Dzięki, wiesz, dopiero zaczynałem być głodny. - powiedział Peter, usmiechając się do strażnika. Tym razem to nie była Esther. Ten facet był nowy. - "Głodowałem czekając aż mi to w końcu przyniesiesz."

I tak, Peter był dumny z ewidentnego sarkazmu w tym komętarzu.

- Cicho, bachorze. - syknął mężczyzna, najwyraźniej nie w nastroju na komętarze Peter.

- Dobra, dobra, sheesh, ludzie naprawdę nie mają manier. - powiedział Peter, przewracajac oczami, złapał jedzenie i usiadł plecami opart o szarą ścianę.

Stary chleb. Zastanawiał się, czy nie miał kilku tygodni, czy może kilku miesięcy.

I tak nie miało to znaczenia.

- Jeszcze tylko jedno pytanie, jeśli nie masz nic przeciwko? To znaczy, i tak jej powiem, po prostu pomyślałem, że będę miły.

- Mów szybko, chłopcze, chyba, że chcesz kolejną karę.

W słabym świetle Peter zobaczył żółte zęby, kiedy facet starał uśmiechnąć się ponuro.

- W porządku. W każdym razie, po prostu zastanawiałem się, wiesz, minęło trochę czasu, jak długo tu jestem? To nie tak, że mam zegarek czy coś w tym stylu a bardzi chciałbym wiedzieć. Proszę?

Peter dodał szczenięce oczy, co sprawiło, że mężczyzna zdecydował się mu powiedzieć.

- Trzy tygodnie i cztery dni. - mruknął, ponownie odchylając się na krześle i paląc papierosa. - "27 sierpnia."

Drowning In Oxygen [2] TłumaczenieWhere stories live. Discover now