Imiona

104 8 18
                                    

Jestem w ciąży. Nie no, to się nie dzieję naprawdę. Nich mi ktoś powie, że mnie wyjebało do jakiegoś trzeciego wymiaru, czy gdzieś i tam się to dzieję, a nie tutaj. Patrzyłam na wszystkich przerażona, kiedy Seriis mi to wszystko dokładnie tłumaczyła. 

Lorren: Seriis, Della miała biologię na poziomie rozszerzonym w liceum. Raczej wie, jak dochodzi do zapłodnienia komórki... 

Zauważyła, kiedy różowowłosa zaczęła powoli wdrażać ten temat do tłumaczenia, jakie mi zaserwowała. Kobieta podrapała się po głowie, a ja złapałam za poduszkę, która leżała na łóżku. Każdy dokładnie mi się przyglądał, kiedy przyłożyłam jej materiał do swojej twarzy. Już po chwili w nią krzyknęłam na całe gardło, co wszystkich zaskoczyło do tego stopnia, że aż podskoczyli. 

Daren: Ona dalej w to nie wierzy... 

Kathari: Coś czuję, że przez najbliższe kilka dni nie będzie w to wierzyć... 

Wszyscy kiwnęli głowami, a w kolejnej chwili podeszła do mnie mama. 

Lorren: Dajcie mi z nią porozmawiać w cztery oczy... 

Zrobili o co poprosiła, a w kolejnej chwili każdy wyszedł z laboratorium. Izari również, ale zanim to, to dał mi całusa w policzek i pogłaskał po ramieniu. Mama usiadła obok mnie, a następnie przyjrzała mi się, kiedy zaczesałam swoje włosy do tyłu. 

Lorren: Wiem, że trudno w to uwierzyć... 

Della: Mamo, ja mam dwadzieścia cztery lata... 

Lorren: Byłam w twoim wieku, jak cię urodziłam... 

Della: Wiem, ale... 

Lorren: Zawsze ze wszystkim sobie dawałaś radę, z tym też sobie poradzisz. W razie potrzeby, pomogę. Nie jesteś sama w tym wszystkim. Wszyscy ci pomogą. Urodziłam dwójkę córek, z czego jedną wychowałam tak, że teraz jest wspaniałą Królową. 

Della: Ledwo pół roku temu byłam koronowana, to nie jest za szybko? 

I w tym momencie własna matka zatkało mi usta, zakrywając je przy tym dłonią. 

Lorren: Słuchałaś mnie, jak ci mowiłam, że ci pomożemy? Rozumiem, że boisz się tego, iż jesteś na to za młoda, ale to nie jest świat ludzi. Nikt cię tutaj za to nie zlinczuje... 

Kiwnęłam głową, a ona w kolejnej chwili wstała i ruszyła w kierunku drzwi. Kiedy je tylko uchyliła, wypadła przez nie moja ciotka i Seriis, które chyba podsłuchiwały przez drewnianą powłokę. Obie się zaśmiały, a ich Dasate tylko na siebie spojrzeli. 

Leyon: Załamiemy się z nimi kiedyś... 

Daren: Nie kracz... 

Spojrzałam na Izariego, który do mnie szedł. Po chwili usiadł obok mnie, a następnie przytulił. Dłonią lekko jeździł po moich plecach. Ułożyłam się lewym policzkiem na jego ramieniu. Podeszła do mnie Seriis, na którą odrazu podniosłam wzrok. 

Seriis: Muszę zrobić ci jeszcze kilka badań, a potem Izari będzie cię mógł zabrać do waszego pokoju. Masz nieco osłabiony organizm, więc powinnaś wypocząć. 

Kiwnęłam głową, a ona odrazu zaczęła minie badać. Kolejną godzinę spędziłam w taki sposób. Co chwilę coś sprawdzała, a ja nie miałam bladego pojęcia, jakie są moje wyniki. Po jakimś czasie powiedziała Izariemu, że może mnie zabrać do pokoju. Szłam zaraz obok niego, a w tym samym czasie, myślałam nad tym wszystkim. Może mama ma rację, że trochę za bardzo się tym przejmuję, ale w moim brzuchu formuje się nowa forma życia. A jeśli wierzyć mojej wizji, to są to bliźnięta, a w dodatku nowe pokolenie Dragonów. 

W tym momencie zauważyłam to, jak Izari spojrzał na mnie kątem oka. Po chwili wszyscy kazali mi wypocząć, a ja na te słowa tylko kiwnęłam głową. Gdy tylko znaleźliśmy się pod pokojem, chłopak przepuścił mnie przez drzwi. Praktycznie natychmiastowo podeszłam do łóżka, a następnie położyłam się na nim. Chłopak już po chwili położył się za mną, a następnie mnie przytulił. Odwróciłam się do niego, aby w kolejnej chwili wtulić się w jego klatkę piersiową. 

Izari: Wszystko będzie dobrze. Damy radę, musimy... 

Kiwnęłam głową, a przy tym nieco syknęłam z bólu, kiedy kryształ na środku mojego czoła, zaczął pulsować. Podniosłam się do siadu i złapałam się za głowę, a chłopak odrazu położył mi dłoń na plecach. 

Izari: Della? 

Della: Kryształ... 

Izari: Może to wizja? 

Della: Może... 

Położyłam się spowrotem, a następnie zamknęłam oczy. Przez moje ciało przebiegł dreszcz, a w kolejnej chwili byłam w ogrodzie. 

Dzieci: Mama! 

Odwróciłam się gwałtownie, dzięki czemu zauważyłam ponownie parę bliźniaków. Już ruszyły w moim kierunku, ale przebiegły przeze mnie. Spojrzałam za nimi, dzięki czemu zobaczyłam samą siebie. 

Della: Isla! Mike! 

Druga ja się pochyliła, a w kolejnej chwili obojgu obięła. 

Otworzyłam oczy, dzięki czemu zobaczyłam lekko zmartwioną minę Izariego. Uśmiechnęłam się lekko. 

Della: Znam już ich imiona... 

Izari: Dzieci? 

Zapytał zaskoczony, a ja kiwnęłam głową. 

Della: Isla i Mike... 

Uśmiechnął się, a w kolejnej chwili się do niego przytuliłam. Już po chwili on sam położył na moim brzuchu dłoń. 

Izari: Już się nie boisz? 

Della: Boję, ale.... 

Podniosłam wzrok z jego ręki na oczy. 

Della: Razem damy radę... 

Kiwnął głową, po czym dał mi całusa w czubek głowy. Poprawiłam się, po czym ułożyłam głowę na jego klatce piersiowej. Zamknęłam oczy i nawet nie pamiętam, kiedy zasnęłam. 



Dzisiaj nieco krótszy, ale mam nadzieję, że się nie gniewacie. 😅

Królestwo WiecznośćWhere stories live. Discover now