Pierwszy śnieg

94 11 5
                                    

Od rozmowy z Cedrikiem minęło kilka tygodni. Właściwie, dalej miałam dobre relacje z chłopakiem, lecz nie tak świetne jak na początku. Nie był na mnie w ogóle zły, tylko czasami dziwnie się patrzył i obserwował mnie na zajęciach. Na szczęście przestał po kilku dniach. Pomagał mi często z lekcjami, gdyż bliźniacy nie mieli zdolności i cierpliwości do tłumaczenia czegoś, co ich mało obchodziło.

Cały ubiegły tydzień spędziłam z Mają w jej dormitorium. Amelia była zbyt zajęta sprawami z Draco, żeby siedzieć ze mną, lecz mi to nie przeszkadzało. Maja totalnie mi wystarczała. Spędzałyśmy razem noce i każdą możliwą chwilę .

W końcu nastała zima i spadł śnieg. Pierwsze co zrobiłam jak każdego roku, wbiegłam do dormitorium Gryffindoru w poszukiwaniu Mai, Freda i Georga. Najpierw poszłam do chłopaków. Wbiłam do ich pokoju krzycząc. Oboje byli zdezorientowani i zaspani. Zachowywałam się jak kompletne dziecko, co często ich wkurzało, lecz sami nie byli lepsi.

- Och daj spokój - mruknął George - robisz tak co roku, gdy spada śnieg, dlaczego?

- Wiesz, że lubię śnieg. A skoro robię tak co roku to tym razem też musiałam. Z resztą, nie chcecie bardzo głośno obudzić Mai? - nagle dostałam poduszką w tył głowy.

- Pamiętaj, że ja też tu jestem, a mnie nie musisz budzić na śnieg - warknął Lee.

- Oj no dobra, L - chłopak nie lubił jak mówiłam na niego "L", dlatego bezradnie jęknął w poduszkę.

- Dobra, George, Fred wstawajcie. Zjemy śniadanie i pójdziemy na dwór - powiedziałam pełna energii. Wiedziałam, że w głębi duszy oboje lubili, jak co roku wstawaliśmy na pierwszy śnieg najwcześniej jak się dało. George lekko zsunął się z łóżka i poszedł do łazienki, a jego brat nie ruszał się z miejsca. Ciągnęłam go za rękę i powtarzałam, żeby wstawał, bo nie będziemy na niego czekać. Kiedy w końcu przestałam i stanęłam nad nim, chłopak mruknął, sturlał się z łóżka i upadł na podłogę z lekkim trzaskiem.

- To teraz będzie prosto - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.  Po chwili George wyszedł z łazienki. Na razie nikt się nie ubierał, bo było około siódmej, może szóstej. We troje wyszliśmy z pokoju i poszliśmy obudzić Maję. Bliźniacy wymyślili, żeby wykorzystać ten moment i zrobić jej żart, ale stwierdziłam, że wystarczy wbiegnięcie do jej sypialni, włączenie światła i krzyczenie, żeby wstała. Może ewentualnie oblanie ją wodą. Więc otworzyliśmy powoli drzwi, które cicho zaskrzypiały i włączyliśmy światło. Niektóre dziewczyny zaczęły się denerwować i czepiać. Zignorowaliśmy je i zajęliśmy się budzeniem Mai. Fred podszedł do niej powoli, gdy ja i George poszliśmy do łazienki, żeby ogarnąć pojemnik z wodą. Napełniliśmy jakiś kubeczek i stanęliśmy obok Freda. Chłopak zbliżył się do jej ucha i krzyknął :

- Wstawaj, idiotko, szybko, pali się, pali - wiedziałam, że nie wytrzyma i powie coś głupiego. Dziewczyna podskoczyła, mamrocząc: " Jezu, dajcie mi spać i zgaście to cholerne światło ", potem odwróciła się do nas tyłem. Chwilę, szeptaliśmy i chichraliśmy, aż w końcu na trzy oblałam przyjaciółkę wodą. Ona szybko usiadła w lekkim szoku i krzyknęła :

- Czy wy już do reszty oszaleliście? Jest szósta rano!!!

- Wiemy, ale spadł śnieg - odezwałam się zadowolona, w tym momencie Fred pokazał krótko Georgowi, żeby poszedł po więcej wody - a to oznacza, że teraz wstaniesz, ubierzesz się, pójdziemy coś zjeść i pójdziemy na dwór.

- Nigdzie z wami nie idę - oznajmiła - i nie zmusicie mnie! - potem znowu się położyła przodem do ściany i zakryła się po głowę kołdrą.

- Nie byłbym tego taki pewien - odparł Fred z uśmieszkiem, kiedy z łazienki wrócił George i znowu na trzy oblaliśmy ją wodą. Wszyscy się zaśmialiśmy, obserwowaliśmy jak Maja odsłania się z pod kołdry i denerwuje. Zaczęła cicho przeklinać pod nosem i wstała. Obrzuciła mnie ostrym spojrzeniem i powędrowała do łazienki. We trójkę staliśmy i chichotaliśmy. Kiedy dziewczyna wróciła, powędrowaliśmy do wielkiej sali.

Coś Więcej Niż Przyjaźń - George W. (Przerwane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz