Ciężkie decyzje

69 10 0
                                    

Minęło kilka tygodni od tamtych wydarzeń, podczas których nie było tak źle. Starałam się nie myśleć o Georgu i żyć chwilą, lecz było to trochę trudne. Ostatnie noce spędzałam z Cedrikiem, często rozmawiając na różne tematy, przez to się nie wysypiałam za bardzo. Z zajęć mało rozumiałam, dlatego postanowiłam, że muszę z czymś ruszyć, żeby zdać sumy. Jak na razie nie wyglądało to za dobrze.

Dzisiaj obudziłam się dosyć wcześnie. Słońce dopiero wstawało, a ptaki zaczęły ćwierkać. Wszystkie dziewczyny w pokoju spały. Lekko zsunęłam się z łóżka i przebrawszy się w sweter Georga, zeszłam do salonu.

Był on w większości żółty, wisiało tam wiele kwiatów. Pod oknami i na środku, wokół stolików, postawiane były fotele i kanapy. Jedna, dosyć duża, znajdowała się naprzeciwko kominka, który w tym momencie się nie palił. Nikt nie siedział na dole.

Powoli podeszłam do okna i usiadłam na parapecie. Krople deszczu uderzały o szyby. Nad ziemią unosiła się gęsta mgła, przez którą słońce próbowało się przebić,a na ziemi pojawiały się kałuże. Zerknęłam szybko na zegarek, pokazywał on na wpół do ósmej. Nie było to zbyt dziwne, dlaczego wszyscy spali. Wpływ na to pewnie miało też pewnie to, że była sobota. "Beznadziejna pogoda w dzień, w który nie mamy zajęć, po prostu wspaniale" - pomyślałam sobie. Właściwie po namyśle, pogoda nie była tak zła. Tym bardziej, że spacerowanie w deszczu uznaję za przyjemną czynność.

Od razu, gdy wstałam, czułam, że ten dzień nie będzie najlepszy, szczególnie po ostatnich wydarzeniach. Nadal zastanawiałam się czy podjęłam dobrą decyzje, zgadzając się na jakikolwiek pocałunek i nie mogłam zapomnieć o zachowaniu Georga. W ogóle nie mogłam o nim zapomnieć. Cały czas przypominałam sobie noc z nim. Bardzo się wtedy zmartwił o mnie.

Nie zapomnę widoku, gdy ten stał na środku pokoju, bez koszulki, z mokrymi włosami, wpatrując się we mnie. Naprawdę wyglądał wtedy świetnie. Był dobrze zbudowany, miał szerokie ramiona, umięśnione ręce i brzuch. Jego sweter ładnie pachniał, tak samo jak on.

W tym momencie zawinęłam dłonie w rękawy owego swetra i przyłożyłam je lekko do twarzy. Nie wiedziałam co mam zrobić. Z jednej strony nie miałam pojęcia, czy coś czuję do Georga, z drugiej strony długo się przyjaźnimy i teraz nie chciałabym zniszczyć tej przyjaźni, a z trzeciej strony jeszcze był Cedrik. Naprawdę go lubiłam, ale teraz zaczynałam powoli myśleć, że nie podobał mi się w ten sposób, po prostu pocałowałam go, dwa razy, pod wpływem emocji. Wydaję mi się, że nadal miało na mnie wpływ to wspomnienie o Boginie, ale nie mogłam teraz mu z tym wypalić. "Zrobi mu się przykro", "może mnie za to znienawidzić". Było wiele scenariuszów jakie mogły się wydarzyć.

W mojej głowie kłębiło się pełno myśli, a ja przeskakiwałam z jednej na drugą. Przez to zaplątałam się w moim własnym umyśle. Doszłam do wniosku, że nie miałam pojęcia, jak wyjść z tej sytuacji, bo zostać na pewno tak nie mogłam. Potrzebowałam z kimś porozmawiać, ale nie mogłam z Georgem ani z Fredem. Do Amelii nie chciałam się z tym zwracać, a Maja mogłaby mnie nie zrozumieć. Przez chwilę myślałam, że może nie potrzebnie wyolbrzymiam sprawę, ale właściwie każdy ma problemy i choć moje nie są dla dorosłych albo dla rówieśników poważne, to dla mnie tak, bo nie potrafię sobie poradzić z tym sama. Za dużo błędów popełniłam do tej pory, żeby łatwo się z tego wymigać.

Oparłam głowę o szybę i zaczęłam śledzić krople deszczu, spływające po szybie. Byłam zmęczona ciągłym myśleniem nad problemami. Szkło było zimne i można było słyszeć pohukiwanie deszczu, które tylko przyspieszyło moje zaśnięcie.

Obudziłam się ponownie godzinę później. W pokoju nadal nikt nie siedział ani się nie szwendał, pomimo, że zegar wskazywał prawie dziesiąta. Stwierdziłam, że poczuję się lekko lepiej jak coś zjem, więc wstałam z parapetu i kierowałam się do wielkiej sali. Po korytarzu chodziło tylko kilku uczniów. Wśród nich dostrzegłam Maję, lecz nie miałam ochoty z nią gadać, gdyż stała z innymi dziewczynami z Gryffindoru. Powędrowałam prosto do drzwi hali. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, lecz nie dojrzałam żadnej znajomej mi twarzy. Z lekkim zawodem usiadłam przy stole puchonów.

Coś Więcej Niż Przyjaźń - George W. (Przerwane)Where stories live. Discover now