1. - Zgodziła się

54 6 11
                                    

Każdy z nas potrzebuje czasami ręki, która wyciągnęłaby go z kłopotów - Alba de Céspedes Lala

★ ★ ★

Czy tylko ja tak mam że po przebudzeniu muszę chwile posiedzieć na łóżku i zastanowić się nad sensem tego wszystkiego?
Napiłabym się wody, jednak nie mam koło siebie ani szklanki z nią, ani butelki. Czyli jedyna opcja, muszę wstać.

— Avril! Chodź tu szybko! — słyszę z dołu moją jakże kochaną rodzicielkę, która zaraz będzie się drzeć na cały dom, że nie jestem już gotowa.

— Zaraz! Kończę się myć! — odkrzyknęłam, oczywiście że się nie zaczęłam szykować, co dopiero wstałam. Gdy moje gołe stopy dotknęły kafelek w mojej łazience, przeszedł mnie bardzo nie miły dreszcz, szybko wróciłam po moje kapcie i tym razem wkroczyłam pewnym krokiem do pomieszczenia. Stanęłam przed lustrem i patrzyłam się na siebie, czy jestem ładna? Czy jestem chuda? A może gruba? Czy chce zakończyć dzisiejszy dzień? Na to ostatnie znam odpowiedź.

Związałam moje nie za długie, brązowe włosy w luźnego koka i zaczęłam moją codzienną pielęgnacje twarzy. Na koniec posmarowałam się kremem, zrobiłam lekki makijaż i umyłam zęby. Wiem to dziwne myć je przed śniadaniem, ale później nie chciało by mi się tu wracać. Wyprostowałam włosy i zapięłam na szyji mój ulubiony, złoty łańcuszek. Wzięłam pierwsze lepsze ubrania z mojej garderoby. Czarna bluzka z długim rękawem i ciemne granatowe mom jeansy. Spakowałam się szybko do swojej torby i ruszyłam do jadalni w której czekała na mnie moja mama.

— No wreszcie księżna raczyła zejść, czy ty wiesz że szkoła jest bardzo ważna i nie możesz się do niej spóźniać? — ja jedynie teatralnie przewróciłam oczami i usiadłam przy stole, na miejscu na którym było położone dla mnie śniadanie — Pamiętaj, musisz zdobyć to stypendium, dzięki temu dostaniesz się na Harvard! — moja mama zawsze miała bujną wyobraźnie, odkąd pamiętam, zawsze chciała żebym była najlepsza — To jest wymarzony uniwersytet każdego ucznia —

— Dobrze mamo, rozumiem, jednak myślałam nad... —

— Harvard to najlepsza uczelnia, każdy z naszej rodziny na niej był i ty też zamierzasz tam pójść, będziesz mieć później łatwiejsze szanse na dostanie się na stanowisko prawnika — moja rodzicielka mi przerwała, czasem próbuje znaleźć w tym sens, nie interesuje mnie prawo, nie interesuje mnie ta uczelnia. Może to dziwne, ale ja chciałabym być mechanikiem, chciałbym naprawiać samochody i motory, jeździć nimi i się delektować każdą chwilą.

— Co jeżeli chciałabym robić coś innego? — kobieta znieruchomiała i widziałam jej mord w oczach — Nie interesuje mnie siedzenie na dupie w sali sądowej i obranianie ludzi —

— Przestań tak gadać, przecież twój wuj jest sędzią, jak on by się czuł gdybyś tak przy nim powiedziała? Było by mu przykro — w niektórych chwilach chciałbym komuś przywalić, albo się na nią wydrzeć, jednak wiem że robi to bo mnie kocha

— Ale mamuś, to chodzi o to co mi będzie się podobało i mam mieć pracę do której chętnie będę przychodzić — rodzicielka pokiwała głową — Nie rób tak, dobrze wierz że w życiu trzeba wybierać samemu to co się chce, a nie pytać się innych —

— Dobrze, koniec zbędnej dyskusji — wstała od stołu i poszła umyć po sobie brudny od jedzenia talerz, moja mama zawsze zakańcza tak każdą rozmowę o mojej przyszłości, nigdy nie spytała się mnie o zdanie co ja chce, podejrzewam że ma gdzieś ukryty jakiś notes z całym zaplanowanym swoim, jak i moim życiem — Kończ już i jedziemy, bo i ja się spóźnię do pracy, a mam dzisiaj nadgodziny — moja rodzicielka też nie miała wyboru odnośnie swojego zwodu, jej mama, czyli moja babcia, wybrała dla niej prace w banku, żeby była elegancka i mądra. Wiem jak to brzmi, trochę nie rozumiem doboru tych słów, no ale taka już jest moja rodzinka — Idziesz! — krzyknęła z przed pokoju kobieta, ja szybko odłożyłam talerz do zlewu, złapałam moją torebkę i poszłam do drzwi. Obecnie mieliśmy marzec, nie było zimno i zarazem nie było ciepło. Moja mama jak zwykle założyła swoje ulubione czarne, zamszowe szpilki i takiego samego kolory płaszcz. Ja natomiast chciałam założyć moje martensy — Załóż te buty które ci kupiłam —

Teenage love dreamTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang